W oczekiwaniu na przełom

Ani ten rok, ani następny nie zasłużą na miano przełomowego dla telekomunikacji. Należy raczej mówić o obronie z góry upatrzonych pozycji: zmiany na lepsze odczuje klient biznesowy, klient indywidualny zaś będzie mógł trochę więcej pogrymasić.

Ani ten rok, ani następny nie zasłużą na miano przełomowego dla telekomunikacji. Należy raczej mówić o obronie z góry upatrzonych pozycji: zmiany na lepsze odczuje klient biznesowy, klient indywidualny zaś będzie mógł trochę więcej pogrymasić.

Parafrazowanie sloganów reklamowych Telekomunikacji Polskiej SA jest ostatnio ulubionym chwytem jej konkurencji. Hasło: "Łączy nas coraz taniej" bynajmniej nie dotyczy tego operatora, tylko firmy Tele2, która w ten sposób promuje usługę Gadatek, świadczoną z wykorzystaniem technologii Voice over IP. Nowi operatorzy międzymiastowi przeciwstawiają swoje hasło: "To ludzka rzecz oszczędzać" sloganowi "To ludzka rzecz pogadać". Teoretycznie, po 1 stycznia 2002 r. przybędzie nieograniczona liczba firm chętnych klientom do pomocy w oszczędzaniu na rozmowach międzymiastowych. Zatem do pełnej liberalizacji rynku będzie brakować zniesienia monopolu TP SA na połączenia międzynarodowe. Ale wbrew zapewnieniom z billboardów Niezależnego Operatora Międzymiastowego (NOM), że "nastąpił przełom", nikt tego nie zauważa.

Jesień 2001

Przełomem okrzyknięto uruchomienie przez największego japońskiego operatora telefonii komórkowej NTT DoCoMo Inc. pierwszej na świecie sieci te- lefonów trzeciej generacji (UMTS). Na razie firma rozpoczęła sprzedaż nowych telefonów w aglomeracji tokijskiej. Większego zainteresowania jednak nie widać. Przyczyna? Taki aparat kosztuje w Japonii od 59 800 do 76 800 jenów (ok. 500-640 USD). Standardowy telefon bez kamery kosztuje od 39 800 do 56 800 jenów, zaś trzeci z dostępnych modeli, transmitujący tylko dane - od 29 800 do 35 600 jenów. Czy warto wydawać kilkaset dolarów na nie dopracowaną technologię?

Zdecydowanie ciekawsza jest postawa europejskich telekomów, które uważnie przyglądają się Japonii. A nuż pojawi się tam tzw. killer content, czyli usługa najbardziej atrakcyjna dla klientów mobilnych? A jeśli okaże się, że ta nowa technologia nie umożliwia transmisji danych z zapowiadaną prędkością i ledwo, ledwo osiąga 64 Kb/s? Operatorzy dmuchają na zimne. Skoro wciąż nie ustalono jednolitego standardu UMTS przy poniesionych astronomicznych wydatkach, lepiej negocjować z rządami przesunięcie terminów uruchomienia sieci i ograniczać jej możliwości techniczne. Aby nie zbankrutować na budowie - być może - chybionego systemu, telekomy zawiązują alianse i razem inwestują w infrastrukturę UMTS. To jest rzeczywisty przełom na rynku, również w Polsce, gdzie trzech operatorów, zdopingowanych przez Urząd Regulacji Telekomunikacji, będzie wspólnie za-kładać UMTS. Gwoli przypomnienia, w Wlk. Brytanii uruchomienie telefonii UMTS będzie wymagać 28 tys. nowych masztów i stacji naziemnych (tymczasem mało kto godzi się na to, aby znajdowały się w jego sąsiedztwie).

Zima 2001/2002

Pewnego rodzaju przełomem jest przyznanie się TP SA do utraty 400 tys. klientów. Z tego o odłączeniu 28% klientów operator zdecydował sam, 20% natomiast zrezygnowało z przyczyn finansowych. Jest to szczególnie zaskakujące na tle wyników operatorów komórkowych. Era GSM, Plus GSM i Idea mają razem ok. 10 mln klientów, czyli tyle samo co TP SA. Zdaniem analityków, w 2002 r. po raz pierwszy upowszechnienie telefonii komórkowej (34%) przewyższy telefonię stacjonarną (31,3%). W roku 2004 ta dysproporcja będzie jeszcze bardziej widoczna: telefonia komórkowa zdobędzie 48% rynku, gdy stacjonarna zaledwie 34%. Jednak na tle innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej wciąż pozostajemy w tyle za rynkami czeskim i węgierskim, gdzie nasycenie rynku telefonią komórkową przekracza już obecnie 50%.

Transmisja danych w sieciach komórkowych z trudem będzie zdobywała uznanie klientów. Dopiero w 2002 r. pojawi się więcej terminali z protokołem transmisji GPRS. Dzisiaj transmisja danych stanowi 11% wszystkich przychodów operatorów; w 2007 r. wartość ta wyniesie 30%, zaś za 10 lat ma przekroczyć 50%. UMTS upowszechni się ok. 2011 r. Być może do tego czasu technologia ta pozwoli na transmisję danych z prędkością 2 Gb/s? Na razie nieśmiało mówi się o 200 Kb/s...

Wiosna 2002

Zwolennicy przyspieszenia liberalizacji rynku powinni nieustannie powtarzać za Katonem, że należy zniszczyć Kartaginę, czyli osłabiać dominującą pozycję TP SA. Ta zaś zamiast zapewniać, że nie jest wielbłądem, musi zacząć dbać o klientów. Inaczej nic nie wyjdzie z restrukturyzacji, którą wieści nowy zarząd spółki.

TP SA planuje w 2002 r. zmniejszenie zatrudnienia o 12,5 tys. osób (ok. 20% liczby zatrudnionych). Telekom zatrudnia obecnie 62 tys. osób. Nastąpi radykalne ograniczenie kosztów i sprzedaż zbędnych aktywów. Tempa nabierze integracja PTK Centertel, operatora sieci Idea, z Orange, który kontroluje rynek telefonii komórkowej w grupie kapi- tałowej France Telecom. A wszystko to przy rosnącym znaczeniu Urzędu Regulacji Telekomunikacji (URT), dyscyplinującego przy prawie każdej oka-zji dominującego operatora na rynku. Wreszcie w 2002 r. konsorcjum France Telecom i Kulczyk Holding mają objąć pakiet kontrolny udziałów w Teleko-munikacji Polskiej SA (50% plus jedna akcja).

Lato 2002

Prawdopodobnie dopiero wtedy pojawią się nowi konkurenci na rynku połączeń międzymiastowych, nie wykorzystujący technologii VoIP. Tyle może trwać przy sprzyjających warunkach uzgadnianie szczegółów technicznych i finansowych z TP SA, zwłaszcza uwzględniania w rachunkach tego operatora połączeń wykonanych w sieciach innych operatorów. W przeciwnym razie każdy operator międzymiastowy będzie musiał podpisywać oddzielną umowę z klientem i inwestować w kosztowny system billingowy.

Przed wymianą takiego systemu stoi też TP SA. Chociaż na razie z przyczyn finansowych spółka zrezygnowała z budowy CRM, to jest zmuszona stworzyć nowoczesny system billingowy (naliczanie opłat co sekundę, zaprzestanie stosowania pojęcia "impuls rozliczeniowy") dla klientów biznesowych.

Jesień 2002

Gdy za rok znowu zaczniemy się zastanawiać, czy nastąpił przełom, być może okaże się, że rząd zmienił zdanie i otworzył rynek połączeń międzynarodowych wcześniej niż było to planowane. Ale chyba istotniejszym problemem jest to, czy do tego czasu przetrwają na rynku telekomunikacyjnym Netia (już teraz bliska ogłoszenia upadłości) i Elektrim. Ten ostatni jest nakłaniany przez analityków do sprzedaży swoich udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej (operator Era GSM) i skupieniu się na działalności w energetyce, co miałoby być bardziej atrakcyjne dla inwestorów. Dobrą okazją stanie się planowana publiczna oferta Elektrimu Telekomunikacja (ET), wspólnej inwestycji Elektrimu i Vivendi, w której Elektrim ma 49% udziałów. ET z kolei ma 51% udziałów w PTC. Ale kto wtedy będzie naciskał na TP SA?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200