Uwaga, nisko przelatujące bity

Z niejakim przestrachem przyznaję, że przestałem zauważać znaki drogowe na drodze, którą codziennie jeżdżę do pracy i z powrotem. Po prostu do tego stopnia stały się one dla mnie stałym elementem pejzażu, że gdyby ktoś któregoś dnia poprzestawiał je całkowicie, nawet nie zauważyłbym tego.

Z niejakim przestrachem przyznaję, że przestałem zauważać znaki drogowe na drodze, którą codziennie jeżdżę do pracy i z powrotem. Po prostu do tego stopnia stały się one dla mnie stałym elementem pejzażu, że gdyby ktoś któregoś dnia poprzestawiał je całkowicie, nawet nie zauważyłbym tego.

A przecież znaki drogowe mają pomagać uczestnikom ruchu zachować bezpieczeństwo! Dobre drogi to ważna rzecz, ale prawidłowe ich oznaczenie to rzecz równie ważna.

No właśnie, analogia między siecią komunikacyjną a siecią komputerową nasuwa się sama. Nie mnie pierwszemu, zresztą. Istnieje znakomity podręcznik Kleinrocka na temat teorii kolejkowania, gdzie autor uznaje ruch drogowy i sieciowy za konkretne zastosowanie tej samej teorii. Tu i tam mamy podstawowe połączenia między miastami (węzłami sieci), o wskazanej szerokości (przepustowości) i długości (czasie transmisji). Tu i tam mamy uczestników ruchu. Mamy też kierowanie tym ruchem (dynamiczny routing). Dlaczego więc, u licha, w Internecie nie ma odpowiednika znaków drogowych? Takich, które wymuszałyby na uczestnikach pewne zachowania; takich, które by o czymś informowały i ostrzegały, oraz takich, które by czegoś zakazywały.

Jeden ze znaków mógłby ostrzegać przed nudnymi witrynami. Podstawowym problemem, na jaki natykam się podczas wędrówek w sieci, jest nieciekawa zawartość serwisów. Myślę, że większość internautów ma ten sam problem i znak "Uwaga! Nuda!" umieszczany przed kiepskimi stronami powitaliby z aplauzem. Na obrazku oznaczającym taki znak mogłyby widnieć flaki z olejem, jeśli tylko dałoby się je jakoś narysować. (Może ktoś z Państwa ma jakiś pomysł?) Kolejnym istotnym znakiem, którego pojawienie się powitałbym z radością, byłoby ostrzeżenie przed nadmiarem banerów reklamowych. W niektórych serwisach staje się to nie do zniesienia - banery poziome, pionowe, migające, animowane, ruchome... oszaleć można. Znak "Uwaga! Nadmiar reklamy!" (np. głowa osoby krzyczącej przez tubę) pozwoliłby z daleka omijać takie męczące miejsca. Nie wiem tylko, co na to reklamodawcy...

Chętnie zobaczyłbym też nakaz zawracania. Zdarza mi się, że szukam czegoś, a odwiedzam witryny zupełnie nie związane z tematem, ale za to ciekawe. Ich treść wciąga mnie do tego stopnia, że zapominam o tym, czego szukałem i w porę zapalający się nakaz zawracania pozwoliłby mi zaoszczędzić wielu zmarnowanych przed ekranem godzin.

Ludzie wrażliwi i rodzice małoletnich dzieci z pewnością ucieszyliby się ze znaku "Uwaga! Serwis tylko dla dorosłych!". Zastanawiam się tylko, jaki obraz miałby ostrzeżenie takie reprezentować. Może znak drogowy "wyboista nawierzchnia" byłby wystarczająco niewinny, a jednocześnie sugestywny i dałoby się go wykorzystać do tego celu?

Boję się jednak, że najczęściej spotykanym znakiem w Internecie byłoby ograniczenie prędkości. Na dodatek nie takie zwykłe, drogowe, bo takie można zignorować, jeżeli ktoś ma ubogą wyobraźnię i gruby portfel. Niestety, w Internecie byłoby to ograniczenie kategoryczne, że szybciej się nie pojedzie, i już - mogłaby je symbolizować np. złożona pięść z kciukiem między palcem środkowym a wskazującym, czyli tzw. figa z makiem. A pod spodem znalazłaby się liczba oznaczająca skuteczną prędkość transmisji.

Wszystkie te ostrzeżenia, zakazy i nakazy pozwoliłyby nam sprawniej surfować po Internecie. Oczywiście do czasu aż pojawiłaby się cyberpolicja z cyberradarami, żeby cyberznaki egzekwować za pomocą cybermandatów... no, ale płatności w sieci to już całkiem inny problem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200