Tłok

Prawo jazdy posiadam niemal ćwierć wieku i mniej więcej tyle lat jestem aktywnym uczestnikiem ruchu drogowego.

Prawo jazdy posiadam niemal ćwierć wieku i mniej więcej tyle lat jestem aktywnym uczestnikiem ruchu drogowego.

Czuję się więc upoważniony do wyrażenia opinii na temat uciążliwości prowadzenia samochodu dawniej i teraz. Mimo, że obecnie jakość pojazdów jest nieporównywalnie lepsza niż dawniej, trudno czerpać z tego pełną radość, poruszając się zatłoczonymi ulicami. Przy czym tłok w powiązaniu z brakiem umiejętności kierowania przez wielu świeżych kierowców nie dość, że opóźnia proces przedostawania się z miejsca na miejsce, to jeszcze niesie ze sobą dreszcz emocji. Nie wiadomo bowiem, czy wyprzedzanemu nie przyjdzie nagle do głowy zajechać nam drogi - i stłuczka gotowa. A ci jadący slalomem po trzech pasach ruchu? Wszystko się udaje do momentu zaistnienia nieprzewidzianych okoliczności. Mimo dużego doświadczenia, jazda staje się coraz ryzykowniejsza, odbierając mi radość pochłaniania przestrzeni. Popularyzacja samochodu dała możliwość korzystania z niego wielu - tym odpowiedzialnym, ale także lekkoduchom nie przestrzegającym przepisów i wyobrażającym sobie, że posiadają niesamowite umiejętności w tej dziedzinie. Jest to właśnie koszt, jaki musimy ponosić wspólnie za masowe użytkowanie środków transportu.

Podobnie rzecz ma się w informatyce, aczkolwiek nigdy nie niesie ze sobą tak dużego ryzyka. Ogólna dostępność coraz lepszych komputerów i oprogramowania powoduje, że są używane nie tylko przez profesjonalistów. Zbliżająca się nieuchronnie perspektywa ogólnie dostępnych sieci komputerowych spowoduje, iż będą po nich nawigować zarówno zawodowcy, jak i amatorzy. Ludzie o różnej mentalności i umiejętnościach oraz zupełnie odmiennych pobudkach swego działania. Mam tylko nadzieję, że infostrady posiądą taką przepustowość, która nie da odczuć wyraźnego spowolnienia ruchu w godzinach szczytu, gdy całe masy użytkowników będą wykonywały wymianę informacji.

Chociaż niestosowanie się do przepisów obowiązujących w sieciach komputerowych nie jest tak brzemienne w skutki, jak na drodze szybkiego ruchu, to kto wie, czy nie będzie trzeba wprowadzić "policji sieciowej", uprawnionej do kontroli i ścigania różnych figlarzy przechwytujących cudze informacje, wprowadzających do sieci chaos, wirusy, łamiących hasła. Piszę o przepisach, których w zasadzie jeszcze nie ma, ale prawdopodobnie kiedyś zostaną wprowadzone, podobnie jak miało to miejsce w momencie rozwoju motoryzacji. Jedynym na razie regulatorem jest odpłatność za korzystanie z sieci, poprawna instalacja sprzętu i oprogramowania oraz korzystanie tylko z tych zasobów, do których posiada się uprawnienia. Chociaż po zamachu bombowym na olimpiadzie w Atlancie, widać już deklaracje pierwszych posunięć, uniemożliwiających stosowanie Internetu, jako narzędzia szybkiego komunikowania się grup przestępczych. Z drugiej zaś strony, patrząc na rozwój telefonii, która przecież zdominowała sposób komunikowania się na odległość, nie było konieczności wprowadzania specjalnych reguł postępowania. Każdy dzwoni gdzie musi i rozmawia na ile go stać. Są tylko dwie różnice w porównaniu z sieciami komputerowymi: obydwaj abonenci czynnie kontrolują przebieg wymiany informacji oraz obowiązuje tryb połączenia jeden do jednego. Czynniki te skutecznie zapobiegają wymykaniu się spraw spod kontroli (nie licząc zamierzonej ingerencji osób trzecich), ale nie zapobiegają przeciążeniu łącz, co jest związane ze zbyt małą ich przepustowością w stosunku do potrzeb. Mam nadzieję, że jakość dostępu do informacji w sieciach komputerowych nie będzie spadała proporcjonalnie do wzrostu jakości posiadanego sprzętu tak, jak szybkość podróżowania maleje proporcjonalnie do możliwych osiągów posiadanych przez nas aut.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200