Tęsknota starego człowieka

Byłem absolutnie pewny, że podczas wakacji komputery mnie nie dopadną. Gdy wybierałem mało cywilizowane miejsce na letnie wędrówki, ciągle pamiętałem, żeby jednak sprawdzić, czy w danym miejscu telefon komórkowy przypadkiem nie ma zasięgu albo czy nie napatoczę się na jakiegoś znajomego fanatyka Internetu.

Byłem absolutnie pewny, że podczas wakacji komputery mnie nie dopadną. Gdy wybierałem mało cywilizowane miejsce na letnie wędrówki, ciągle pamiętałem, żeby jednak sprawdzić, czy w danym miejscu telefon komórkowy przypadkiem nie ma zasięgu albo czy nie napatoczę się na jakiegoś znajomego fanatyka Internetu.

Nie było łatwo znaleźć takie miejsce w Polsce. Nawet w Tatrach działa telefonia komórkowa, a Internet potrafi prześladować i w schroniskach. W końcu - dopiero w sierpniu znalazłem! Białowieża! Puszcza nie zmieniona od tysięcy lat (w rezerwacie), drewniane, stulone chałupy, ludzie w odwiecznych kłopotach pogranicza. Dwie komórki umilkły na amen, jedna dyszała, ale słów nie przenosiła. Co za luksus!

Zajmowanie się sprawami, które zostały w pracy - nasza choroba cywilizacyjna - stało się całkowicie bezsensowne. Wszak i tak nie byłoby jak interweniować, zwłaszcza że i tradycyjna telefonia nie jest mocną stroną tego regionu. Nikt z tamtejszych mieszkańców nie wyglądał też nawet na przypadkowego użytkownika komputera. Naukowców zostawiłem w spokoju. To izolowana grupa i nie narzuca się nikomu. W tej sytuacji poczułem się bezpiecznie! Wreszcie mogłem do syta nagadać się z nie zinformatyzowanymi ludźmi, nachodzić z nimi po puszczy, podejrzeć to i owo z żubrzych - i nie tylko - obyczajów.

Przyznam, że miałem uczucie, jakbym czerpał z tamtejszej atmosfery energię potrzebną do zmagania się z problemami całkowicie nieludzkimi, typu sieci, serwery czy kable. Chcę jasno powiedzieć, że istnienie tych kabli i serwerów szalenie cenię, a ludzi, którzy na nich się znają, szanuję i podziwiam, i chcę być im pomocny, ale z drugiej strony uważam, że zawsze będzie istniała dysharmonia (jeśli nie walka) między światem opartym na białku a światem opartym na krzemie (czy na tym, co go zaraz zastąpi). Dlatego człowiek do pracy z komputerami musi czerpać siły z kontaktów z innymi ludźmi, a nie z sesji z komputerami. Dlatego uciekłem do Białowieży. Jednak nie całkiem mi się to udało.

Wędrując od wioski do wioski, poznawałem coraz to nowych ludzi, ich niestety trochę inne obyczaje i zwyczaje niż nasze, wielkomiejskie. Pewnego dnia zagadnąłem na drodze starszego człowieka, 94-letniego, jak się później okazało. Najbardziej zaintrygowało mnie, że na nic nie narzekał. Na ogół starsi ludzie mówią, że bieda, że pracy nie ma, że ludzie podli, a młodzi nie dbają o starych. O ile zdołałem się zorientować, dotknęły go wszystkie te plagi, jednak zachował pogodę ducha. Widział, że ludzie się zmienili, że dawniej człowiek z człowiekiem więcej rozmawiał, a więc i lepiej się rozumieli, a teraz każdy włącza telewizor i nikogo do szczęścia nie potrzebuje. Ale pogodził się z tym. A na koniec rozmowy - o cywilizacji i lesie - po prostu "zastrzelił" mnie. Powiedział: "Szanowny, teraz to wygoda, ludzie mają samochody, telewizory, komputery. Jak im się wygodnie żyje. Chciałbym mieć dzisiaj 20 lat i tak pożyć". Ten prawie stuletni człowiek, w wiosce zagubionej w puszczy, nie dość że wiedział, iż są na świecie komputery, to jeszcze postrzegał je jako dobroczynne urządzenia, które czynią życie wygodniejszym. Nie jakieś cudowne lub diaboliczne wynalazki, lecz po prostu kolejne urządzenie w służbie człowieka. Rozumiał, że wygoda to nic złego, chociaż szkoda dawnych obyczajów.

Pomyślałem, że dopiero wtedy, gdy przestaniemy ubolewać, że komputery niszczą więzi międzyludzkie, a zaczniemy traktować je normalnie - jak ten stary człowiek, który nie miał żadnych wątpliwości, że rola wszelkich narzędzi jest podrzędna wobec człowieka, nie wyróżniając komputera - będziemy potrafili budować prawdziwy świat ludzkiego porozumienia i związków. Będzie się on bowiem opierał na tym, co widzimy w sobie, a nie na odpieraniu presji krzemowych zagrożeń.

W ten sposób komputery dopadły mnie nawet w Puszczy Białowieskiej. One - okazuje się - tak czy owak są wszędzie!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200