Terminale pod poduszką?

Nigdy nie pomyślałbym, że koncepcja terminali sieciowych tak bardzo mnie poróżni z mymi dwoma kolegami z redakcji: Krzysztofem Frydrychowiczem i Michałem Szafrańskim. Ci dwaj Panowie, bezgranicznie oddani idei panowania techniki (czasami podejrzewam ich, że zasypiają z laptopami pod poduszką; ja w ich wieku zasypiałem tak z ulubionymi książkami), gotowi byli zrzec się swych miesięcznych zarobków, aby przekonać mnie o rewolucyjności terminali. Kiedy odrzuciłem ich propozycję, gotowi byli obiecać mi, że już zawsze będą brali sobie do serca moje uwagi. Wyglądało to zbyt różowo, dlatego poprosiłem ich, aby choć na chwilę pozostawili swe ukochane Pentium 75 MHz i wysłuchali moich racji. Ustąpiłem. Zrozumiałem, że dzięki takim fanatykom pomysły niemożliwe stają się możliwe.

Nigdy nie pomyślałbym, że koncepcja terminali sieciowych tak bardzo mnie poróżni z mymi dwoma kolegami z redakcji: Krzysztofem Frydrychowiczem i Michałem Szafrańskim. Ci dwaj Panowie, bezgranicznie oddani idei panowania techniki (czasami podejrzewam ich, że zasypiają z laptopami pod poduszką; ja w ich wieku zasypiałem tak z ulubionymi książkami), gotowi byli zrzec się swych miesięcznych zarobków, aby przekonać mnie o rewolucyjności terminali. Kiedy odrzuciłem ich propozycję, gotowi byli obiecać mi, że już zawsze będą brali sobie do serca moje uwagi. Wyglądało to zbyt różowo, dlatego poprosiłem ich, aby choć na chwilę pozostawili swe ukochane Pentium 75 MHz i wysłuchali moich racji. Ustąpiłem. Zrozumiałem, że dzięki takim fanatykom pomysły niemożliwe stają się możliwe.

Sam nie jestem przeciwnikiem terminali, których koncepcja rozwija się nadzwyczaj dynamicznie. Podaję jednak w wątpliwość ich szybkie zastosowanie w Polsce. Koronnym argumentem zwolenników nowej koncepcji jest fakt, iż komputery PC od lat w niczym się nie zmieniły. Rzeczywiście, ludzie Zachodu, obyci z PC, mogą być nimi znudzeni. W Polsce poznaliśmy już uroki komputerów osobistych, ale upłynęło zbyt mało czasu, byśmy się nimi nacieszyli. Ciągle jeszcze żyjemy marzeniami o komputerze, mimo iż z dumą podajemy zawrotną - jak się nam wydaje - cyfrę 300 tys. PC-tów sprzedawanych rocznie. Nie jestem nawet przekonany, czy górę weźmie argument ekonomiczny informatyzacji firmy. PC kosztuje 2-3 tys. USD, terminal 500 USD. Zasadniczo różnią się też roczne koszty utrzymania poszczególnych sprzętów. To cena, jaką będą musieli zapłacić nowicjusze informatyzacji. Ludzie, którzy w komputerze widzą lek na wszystkie choroby.

Być może właśnie pomysłodawcy nowej koncepcji terminali zrozumieli, na czym polega to złudne myślenie o komputerze i chcą nas wyposażyć w narzędzie prostsze, a skuteczniejsze. Nie absorbujące tak bardzo człowieka. Wiadomo przecież, że lekarze, którzy polegają wyłącznie na przyrządach, tracą zdolność diagnozowania na podstawie obserwacji. Pozostaje otwarte pytanie, jakie inne ludzkie umiejętności tracimy, zagłębiając się w kulturze komputerowej.

W informaryzacji najważniejszym problemem - jak sądzę - jest pamiętanie, co można zrobić bez komputera, a także przypominanie sobie, co możemy utracić, kiedy z niego skorzystamy. Zbyt często zapominamy, że poprawnie pisać można i bez edytora, i przy jego użyciu.

Pocieszające jest dla mnie to, że moi dwaj redakcyjni koledzy właśnie w tym świetle widzą urzeczywistnienie idei terminala sieciowego. Zastanawiam się tylko z czym będą teraz spali pod poduszką? Z książką?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200