Subtelny zapach trupa

Niedawno odwiedziłem salon z mediami w galerii handlowej. W drugiej połowie stycznia jest to naprawdę przyjemne doświadczenie - ceny wróciły do poziomu rozsądku, tradycyjna polska kolęda Jingle Bells nie atakuje już z każdego głośnika, a poświąteczne dolegliwości rodaków (zwłaszcza dotkliwy ból kieszeni) wypłoszyły ich z centrów handlowych. Tymczasem nowy towar został już przyjęty i półki uginają się pod noworocznymi premierami.

Jest więc nastrój i perspektywa. Nieliczni przechadzający się po sklepie goście raczej oglądają niż kupują. Ja zaś patrzę na to wszystko i dosłownie czuję subtelny, ale wyczuwalny swąd trupa unoszący się nad tym pejzażem. Około 80% powierzchni sklepu to muzyka, filmy, gry, książki oraz prasa. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dni ich dystrybucji w postaci fizycznego nośnika są już policzone.

Rozważmy muzykę albo filmy - wystarczy, że któryś z potentatów tego rynku (Apple, Amazon, Netflix) zacznie sprzedawać media po rozsądnych cenach, a stopniowo Empiki i podobne im miejsca zaczną umierać. Wolno, stopniowo, na początku niezauważalnie - ale jednak.

Bardzo proszę mi nie tłumaczyć, że rynek ma swoją bezwładność i zmiana nie odbywa się w jednej chwili. Papierowe książki i gazety będą nadal wychodzić, zaś sprzedawcy muzyki on-line na razie tak ustalili ceny w Polsce, że nie opłaca się u nich kupować w sieci. Ale zachęcam do przeanalizowania dynamiki sprzedaży muzyki w sklepie iTunes albo książek elektronicznych w Amazon.com w pierwszych 10 latach istnienia. Niegdyś wielkie sklepy płytowe uważały internetową dystrybucję muzyki za niszę niegroźną i z gruntu podejrzaną. Największe wytwórnie omijały sklep. Ale do dziś sam iTunes Store sprzedał 10 mld piosenek i 200 mln odcinków seriali, zaś w wartość sprzedaży książek elektronicznych w Amazon.com przekroczyła właśnie wartość tzw. paperbacków. W nowojorskim metrze widok człowieka z iPadem albo Kindle w ręku, czytającego gazetę lub książkę w formie cyfrowej, był w listopadzie równie powszechny, co u nas widok studenta wkuwającego do sesji z notatek.

Polecam sprzedawcom mediów lekcję rynku AGD. Duże sieci najpierw ignorowały internetową konkurencję. Późno spostrzegły spadające obroty i marże oraz fakt, że wielu klientów wchodzi, wybiera towar, po czym wychodzi i zamawia to samo w sklepie wysyłkowym. Teraz jest za późno, albo zmienią model biznesowy, albo splajtują.

Kiedy moi kumple bankowcy chcą powiedzieć, że ktoś nie rokuje na przyszłość, mówią eufemistycznie: "nie dałbym mu wieloletniej hipoteki". Ja wolę bardziej tradycyjnie zauważyć: nad salonami mediów unosi się subtelny, ale wyraźny zapach trupa.

Subtelny zapach trupa
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200