Stolarz, kucharz, informatyk

Telewizyjne 'Wiadomości' poinformowały o działaniach edukacyjnych Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej. PKPS organizuje 'kursy zawodowe dla bezrobotnych'. Można zdobyć atrakcyjny zawód np. 'stolarza, kucharza, informatyka'.

Telewizyjne 'Wiadomości' poinformowały o działaniach edukacyjnych Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej. PKPS organizuje 'kursy zawodowe dla bezrobotnych'. Można zdobyć atrakcyjny zawód np. 'stolarza, kucharza, informatyka'.

Wypada się cieszyć z takiej nobilitacji frustrującego zawodu informatyka. Trzeba też docenić oszczędności, jakie przyniesie zlikwidowanie studiów informatycznych i zastąpienie ich kursami. Trzeba jeszcze tylko wykształcić instruktorów dla tej instytucji, kształcących oszczędnościowo.

Kto uczy tych "informatyków"? Pewnie jacyś absolwenci pecetologii, którzy niezupełnie wiedzą, czym jest informatyka. A kto takie pomysły wprowadza w życie? "Przedsiębiorczy" absolwenci jakiejś uczelni, którzy kompletnie nie wiedzą, jaka jest różnica między stolarką, gotowaniem, uczeniem a informatyką. Czekać tylko, aż przy okazji reformy edukacji, opieki zdrowotnej i opieki społecznej, PKPS zacznie przyuczać do zawodu lekarza. Czy gadanie o komputerach i pokazywanie komuś, jak naciskać klawisze peceta jest uczeniem informatyki? Czy po nauczeniu się prowadzenia samochodu człowiek zostaje inżynierem? Czy po ukończeniu kursu księgowania otrzymuje się dyplom magistra zarządzania (lub ekonomii)?

Edukację tymczasem reformuje się. Właśnie wprowadza się w życie nowy pomysł, czyli wyższe szkoły zawodowe. Są to takie wyższe zawodówki, które będą uczyły różnych zawodów w podobnych specjalnościach, w jakich kształci się magistrów. Magistrów produkują uczelnie, które nie uczą zawodu. Tak zrozumiałem informację o powstaniu Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Szkoła ma kształcić m.in. w specjalnościach: administracja i finanse, ekonomika turystyki, edukacja matematyczna z wychowaniem fizycznym lub z wychowaniem muzycznym. No i oczywiście... edukacja fizyczno-informatyczna. Co to za zawody?

Według MEN: "Nauka w PWSZ będzie się znacznie różniła od nauki na uniwersytecie. Ich studenci otrzymają nie tylko wiedzę teoretyczną, ale przede wszystkim praktyczną". Rozumiem z tego, że MEN przestrzega przed szkołami akademickimi, które przekazują jedynie wiedzę teoretyczną (niepraktyczną). Wykazuje zarazem przewagę PWSZ, w których student, poza wiedzą teoretyczną, otrzymuje tzw. wiedzę praktyczną (co to?) i to w trzy lata, a nie pięć. Wyższa zawodówka daje też nadzieję, że po otrzymaniu dyplomu nie będzie się bezrobotnym. To wyraźna supozycja, że po skończeniu uniwersytetu, który faszeruje tzw. wiedzą teoretyczną, trudno będzie znaleźć pracę.

Informatyka od dawna służy za przynętę dla kandydatów na studia. Kto może, kształci informatyków. A mogą wszyscy, bo jest wolność i demokracja. Kilka naszych szkół (niezawodowych) nie ma kompleksów i porównuje się z uniwersytetami klasy światowej. Inne nie widzą w tym żadnego celu, bo w końcu mamy swoją specyfikę i tradycje. Wszystkie mogą, jeśli chcą, kształcić i przygotowywać do zawodu informatyka. Dopiero zaczyna się mówić o instytucji akredytacji. Jej celem jest ocena zdolności instytucji do kształcenia profesjonalistów, np. informatyków. Szkoła, która uzyska akredytację, mówi kandydatom na studia i pracodawcom: eksperci potwierdzili nasze przygotowanie do kształcenia. Akredytacja jest kosztowna, ale nieobowiązkowa. Świetne szkoły nie potrzebują jej, i tak bowiem zgłoszą się do nich tłumy. Inne potrzebują akredytacji, gdyż inaczej nikt myślący do nich nie pójdzie.

Na zakończenie pozwolę sobie wznieść okrzyk: PKPS i PWSZ - szansą polskiej informatyki wobec wyzwań nieludzkiego, XIX-wiecznego kapitalizmu i zagrożeń wirusa 2000. No i jeszcze tzw. wniosek końcowy. Taką mamy informatykę, jakie jest nasze pojęcie o informatyce.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200