Spełnione marzenie Stalina?

Niezłomność dążeń Richarda Stallmana może stanowić doskonałe źródło inspiracji dla osób, które nie do końca godzą się na wszechobecną dominację takich gigantów, jak Microsoft, Google czy Apple. Współtwórca ruchu wolnego oprogramowania i założyciel Free Software Foundation przekłada swoje wielkie pragnienie odrzucenia wszystkiego, co komercyjne i nakładające na ludzi określone ramy zachowań, na coraz to nowsze dziedziny życia. Rok temu walczył o zniesienie mechanizmów DRM ($Digital Rights Management$), dzisiaj z dumą przyznaje, że nigdy nie zakupi telefonu komórkowego.

Choć wiele osób nie wyobraża sobie obecnie dnia bez użycia "komórki", to Stallman w dość ekscentryczny, ale i typowy dla siebie sposób oświadcza, że mobilny telefon to ziszczenie marzeń Józefa Stalina. Urządzenie takie idealnie współgra bowiem z przemożną chęcią kontrolowania obywateli przez Wielkiego Brata. "Nie zamierzam nosić sprzętu, który cały czas rejestruje moje położenie i może stać się sprzętem na przykład do podsłuchu" - stwierdza Stallman i dodaje od razu, że jedynym sposobem na ograniczenie możliwości ingerencji w prywatność użytkowników jest instalowanie wolnego oprogramowania systemowego (np. aplikacji Replicant bazującej na systemie Android).

Niemało jest takich, którym niemal 30-letnia walka Stallmana o szeroko pojętą wolność informatyczną kojarzy się z obsesją, ale nie można nie dostrzec, jak dokładny i systematyczny jest w swoich działaniach. Nawet podczas wywiadów nalega na używanie prawidłowych, jego zdaniem, terminów - wolne oprogramowanie (free software), a nie open source, GNU/Linux, a nie tylko Linux. W swojej codziennej pracy używa specjalnego notebooka Yeeloong firmy Lemote Technology, pracującego pod kontrolą gNewSense, dystrybucji GNU/Linux całkowicie opartej na wolnym oprogramowaniu.

Spełnione marzenie Stalina?

Richard Stallman

Stallman nie używa niczego, co bazuje na rozwiązaniach Microsoftu (MS Windows) czy Apple’a (iPad), co jak podkreśla, w żadnym stopniu nie ogranicza jego działań zawodowych. Jest wierny swoim ideom, które zawarł w czterech punktach określających stopień "wolności oprogramowania". Poziom zerowy to możliwość uruchamiania aplikacji w dowolnym środowisku, przy praktycznie nieograniczonej inwencji własnej. Pierwszy stopień zakłada analizę kodu źródłowego i jego modyfikację, w zależności od konkretnych potrzeb. Poziom drugi to dowolność w obrocie oprogramowaniem (kopiowanie, udostępnianie, pomoc innym użytkownikom). Czwarte założenie idei "free software" zakłada możliwość nieograniczonej dystrybucji własnoręcznie zmodyfikowanych kodów źródłowych. "Bez tych zasad, twórca oprogramowania ma pełną kontrolę nad swoją aplikacją, a ta w sposób bezpośredni ogranicza swobodę użytkownika" - konstatuje Stallman.

Co ciekawe, tezy wygłaszane przez Richarda Stallmana zyskują większą popularność w Europie czy Azji, niż w rodzimych Stanach Zjednoczonych . Niedawno Stallman gościł w Hiszpanii, Francji (gdzie agencje rządowe poważnie myślą o zastąpieniu rozwiązań komercyjnych wolnym oprogramowaniem) czy Parlamencie Europejskim.

Mimo przeszkód, Stallman nie ustaje w swojej misji promowania idei "free software". Malkontenci, których jedyną pasją jest złośliwe komentowanie doniesień o kolejnych próbach zmonopolizowania rynku przez światowe koncerny IT, powinni dostrzec, że są alternatywy - wymagają one jednak większego zaangażowania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200