Skrobiąc informatykę

Informatyka postrzegana jest jako dziedzina nowoczesna, innowacyjna i mimo swoich kilkudziesięciu lat ciągle rosnąca i piękniejąca. Tymczasem, mam wrażenie, że jak wszystkie inne składa się z kulturowych schematów, niczym sweter pozszywany z łat. Wystarczy chwila zastanowienia, by zdrapać połyskującą farbę nowoczesności, a pod spodem ukaże się dobrze znana kolekcja archetypów i mitów.

Wszyscy programiści znają na pewno odwieczne szukanie technologii, języka programowania czy metodyki, które pozwoliłyby dokonać radykalnego postępu w budowie systemów, eliminując pracochłonne testowanie, dopieszczanie i wieczne poprawianie programów. To nic innego jak srebrna kula, mityczne antidotum na wampiry. No Silver Bullet - brzmi tytuł jednego z esejów Freda Brooksa na temat jakości oprogramowania, opublikowanego w 1986. Czy od tego czasu coś się zmieniło? Niespecjalnie, ale informatycy nie ustają w poszukiwaniu jednego, absolutnie pewnego środka w pokonywaniu wszelkiego zła. Wszystkie nowe wynalazki - np. Java, SOA, cloud computing, metodyki zwinne - sprzedawane nam są jako remedium na złożoność, niepewność i wysokie koszty. Czy chcemy takie remedium znaleźć? Niektórzy twierdzą że tak, ale ja sądzę, że nie o to chodzi. Chcemy go ciągle szukać, jak rycerze Króla Artura swojego Świętego Graala. I oto odsłonił się nam następny mit u podstaw informatyki.

Kolejny, jakże znany informatykom schemat kulturowy, to kamień filozoficzny. Za sprawą magicznej substancji zwykłe metale miały przemieniać się w złoto. Cóż innego kieruje wiarą kolejnych pokoleń informatyków, które w przysłowiowym garażu pracują w pocie czoła nad nową technologią, która przyniesie im bogactwo i szczęście? Czy robią tam oprogramowanie? Zapewne tak, ale przede wszystkim próbują z zer i jedynek stworzyć swój własny kamień filozoficzny.

Ciąży nad nami jeszcze jeden kulturowy schemat, a jest nim motyw eliksiru młodości. Za jego sprawą starzy mają znowu stawać się młodymi, a młodzi - uzyskać nieśmiertelność. Myślę, że rolą profili na serwisach społecznościowych do pewnego stopnia jest próba trwania dłużej niż czas, który dostaliśmy. Pojawiają się już pierwsze firmy, które oferują zapanowanie nad naszą wirtualną spuścizną, kiedy nas samych zabraknie. Gdyby Oscar Wilde pisał dziś "Portret Doriana Graya", to nie obraz, ale konto w Facebooku starzałoby się zamiast głównego bohatera.

Drapiąc dalej, pewnie doskrobalibyśmy się jeszcze dalej, do mitu Prometeusza, przypowieści o synu marnotrawnym, do wygnania z raju, itd. Informatyka - mimo pozorów nowoczesności - utkana jest mitów i zanurzona w wielowiekowej spuściźnie kulturowej ludzkości.

Skrobiąc informatykę
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200