Seksizm

Nie, proszę Państwa, dziś nie będzie o seksie w Internecie, bo temat ten jest już kompletnie wykesploatowany przez prasę brukową. Chodzi mi o sprawę pozornie niewiele znaczącą. Wyobraźmy sobie, że felieton ten piszę, adresując go do Państwa w drugiej osobie liczby pojedynczej, na przykład zaczynając tak:

Nie, proszę Państwa, dziś nie będzie o seksie w Internecie, bo temat ten jest już kompletnie wykesploatowany przez prasę brukową. Chodzi mi o sprawę pozornie niewiele znaczącą. Wyobraźmy sobie, że felieton ten piszę, adresując go do Państwa w drugiej osobie liczby pojedynczej, na przykład zaczynając tak:

"Kiedy czytałeś moje poprzednie felietony, pewnie nie zwróciłeś uwagi, że nie zawsze staram się unikać seksizmu w moich wypowiedziach".

No cóż, myślę że po takim wstępie niewiele Czytelniczek zaprotestowałoby, pewnie dlatego, że w branży komputerowej w ogółe mało jest kobiet. Kiedy jednak taki tekst pojawia się w książce przeznaczej dla szeroko rozumianego rynku użytkowników komputerów, to muszę się przyznać, że budzi to mój niepokój.

Od lat toczy się dyskusja na łamach prasy, jaki powinien być polski język komputerowy. Sam dałem już sobie spokój z poprawianiem świata, bo - jak to kiedyś powiedziałem publicznie - zły pieniądz wypiera dobry, a firma Microsoft ustaliła standard złej lokalizacji i nic oraz nikt tego nie zmieni. Windows 3.1 były źle przetłumaczone od początku, bo robiła to Polka wychowana w Szwecji, a pracę wykonywała w... centrali lokalizacji europejskiej, czyli w Irlandii. Tak

więc do dziś posiadacze Windows 3.1 PL wyłączają je, wybierając menu "Koniec Windows", co jednak nie spowodowało końca tego produktu. Ba, jak zwierzyli mi się lokalizatorzy Windows 95 oraz innych programów firmy Microsoft, słowa raz ustalone w glosariuszu MS muszą tam pozostać. Opłakane efekty takiej polityki w szczególności dają o sobie znać w programie Excel, gdzie wiele funkcji przetłumaczyły osoby nie mające pojęcia o finansach oraz o matematyce wyższej. Odkręcenie złego tłumaczenia wymaga decyzji na tak wysokim poziomie, że nikomu nie chce się walczyć. Złe pozostaje i pleni się dalej.

Nic więc dziwnego, że przysłowiowe "klikanie na ikonie" jest w tej w chwili standardem polskiego języka komputerowego, także prasowego. Jednakże nawet Microsoft w swoich podręcznikach unika tzw. seksizmu, czyli zastosowanego przeze mnie powyżej pisania tylko do mężczyzn. W języku angielskim sprawa jest prosta - druga osoba liczby pojedynczej nie ma płci! U nas, niestety, napisanie tekstu, szczególnie instruktażowego, jest bez seksizmu trudne, choć możliwe. Moje przykładowe zdania mogłyby być przerobione następująco:

"Kiedy czytali Państwo moje poprzednie felietony, pewnie nie zwrócili Państwo uwagi, że..."

- to wariant elegancki, stosujący nieco staroświecką formę wypowiedzi. Można jednak to samo napisać bardziej bezpośrednio, powiedziałbym młodzieżowo:

"Kiedy czytaliście moje poprzednie felietony, pewnie nie zwróciliście uwagi, że..."

W obu przypadkach stosuję liczbę mnogą, bo jest ona w gruncie rzeczy bardziej naturalna dla języka polskiego, gdy mówi się do szerokiej publiczności. Mogę także zastosować formę liczby pojedynczej, wtedy jednak będę musiał przejść na styl bezosobowy i nieco zmienić szyk wypowiedzi:

"Czytając moje felietony, można nie zwrócić uwagi, że..."

Każdy z przedstawionych wariantów wypowiedzi jest - moim zdaniem - lepszy od seksizmu oryginalnego zdania. Niestety, polskie feministki zajmują się głównie aborcją, za nic zaś mają poprawność językową.

Czemu trudno się dziwić w kraju, gdzie prawie nikt nie rozróżnia "ilości" i "liczby". Także w branży komputerowej, choć komputery są urządzeniami liczącymi. Ale kto się z tym liczy...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200