Satelitarny Kraków

Gdyby wrażenia z tegorocznych krakowskich targów SatKrak oprzeć tylko na tym, co było na stoiskach, to byłoby to na granicy niedosytu i rozczarowania.

I to dla kilku naraz przyczyn: bo nie było stoisk płatnych platform satelitarnych (poza Telewizją n), nie było Eutelsata, Astra swoją obecność ograniczyła do dużej planszy, a wielu wystawców po szczegóły odsyłało do Internetu. To ostatnie można by też odczytać jako zapowiedź zmiany formuły imprez targowych w ogóle, tak jak to się już dzieje w relacji Internet - prasa.

Wspomniane odczucie niedosytu i rozczarowania znikało jednak, gdy przyszło wczytać się w dostępne na stoiskach materiały (papier jednak górą!), a nade wszystko gdy posłuchało się, o czym mówiono na towarzyszących targom seminariach (transmitowanych na żywo w Internecie).

Co niemal oczywiste - ich tematyka nie mogła uciec od dwóch wydarzeń, jakie miały u nas ostatnio miejsce. Jedno, to zamieszanie wokół uruchamiania pierwszego multipleksu naziemnej telewizji cyfrowej, drugie - jeszcze większy zamęt z powodu tzw. satelitarnej platformy TVP. Obie te sprawy tyle mają wspólnego, że wiążą się z cynicznym, by nie rzec ordynarnym, nabieraniem obywateli.

W pierwszym przypadku tu i tam coś się nadaje, większość jednak nie ma żadnej możliwości sprawdzenia działania nowo kupowanych odbiorników, a wszelakie sieci handlowe wciskają ludziom odbiorniki nie przystosowane do odbioru DVB-T w Polsce. Telewizor kupuje się przecież na dłużej, a gdy w danym miejscu powstanie kiedyś możliwość sprawdzenia, na ewentualne reklamacje będzie za późno.

W drugim - po kilku tygodniach intensywnej propagandy (i po zmianie władzy w TVP) ponownie zakodowano (naiwnie tłumacząc to koniecznością przeprowadzenia testów) dopiero co odkodowane programy. Według danych z jednego z wspomnianych seminariów, liczba nabranych to około 30 tysięcy osób, które zdecydowały się na zakup odpowiedniego sprzętu tylko po to, by z tej oferty skorzystać. I nie jest tu żadną okolicznością łagodzącą fakt, że jakieś tam programy, głównie zresztą zagraniczne, można przecież na tym sprzęcie odbierać.

Nasi politycy, zarówno na samych szczytach władzy, jak i na nieco niższych jej poziomach, takich jak np. telewizja, są zajęci głównie tym, jak wzajemnie się niszczyć, a skutki, jakie ma to dla nas, obywateli, są poza zasięgiem ich wyobraźni i w ogóle zainteresowania.

Pośród kilku interesujących rzeczy wyłowiłem(z rozmów i materiałów), że sieci domowe to nie tylko - jak wydaje się nam, informatykom - Ethernet czy 802,11, ale także Homeplug, MOCA i HomePNA, że filmiki z YouTube bądź wpisy z Twittera można oglądać bezpośrednio na ekranie telewizora (w tle jest Linux), że są już satelitarne konwertery antenowe tak małe, że można nimi "obstawiać" satelity odległe na orbicie zaledwie o 2 stopnie, że w Internecie jest program do oglądania i słuchania internetowych programów telewizyjnych i radiowych firmy X3M, że sieć SignalNET firmy Dipol, że nowy DiGYBOXX T4 TechniSata, że wozy kempingowe z Internetem i telewizją przez satelitę (Elcamp i Oyster), że, że że...

Ale - na koniec - jeszcze raz o tym, czego nie było. Nie było otóż (a kiedyś były...) dwuznacznych lizaczków na stoisku gdyńskiej firmy, która oferuje m.in. dostęp do płatnych satelitarnych kanałów erotycznych. I nie pisałbym o tym, gdyby nie bardzo starszy pan, który (na innym stoisku) zadawał liczne pytania, pośród których wracał ciągle temat dostępu do takich właśnie kanałów. Gdy już dowiedział się, czego chciał, odszedł ku czekającej nieopodal starszej pani o gładko zaczesanych, siwych włosach, a ta przywitała go tyle ciekawskim, co niecierpliwym: - I co? I co?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200