Rozpogadza się

Chmury są dziś niezwykle modne, stając się opacznie do swojej nazwy synonimem lepszego i pogodniejszego jutra, na co z kolei liczą przede wszystkim rzesze laików łapczywie podchwytujących nowinki technologicznego trendu.

Do takich laików należy niejedna dyrekcja, a w tym także Dyrekcja Lokalnego Informatyka. Ledwo tylko problematyka przetwarzania chmurowego zaczęła odbijać się szerszym echem w mediach, Dyrekcja zawzięła się, aby wiercić Lokalnemu dziurę w brzuchu o to, czy już to mają, a jeśli nie, to że chcieliby mieć, i na czym to wszystko w ogóle polega. Na to wszystko Lokalny - podług swojej, subiektywnej i beznadziejnej interpretacji (bo przecież nie był uczony ani oczytany w temacie) - wyjaśnił, że jeśli mają dostęp do Internetu przez WiFi, to te fale lecą sobie w powietrze i tam napotykają chmury, o ile oczywiście pogoda w danym dniu nie jest zbyt klarowna. W tych chmurach więc fale radiowe napotykają cząsteczki pary wodnej, z którymi się zderzają, przez co powodują opady. Stąd też ostatnie lata tak bardzo obfitują w wilgoć pod postacią deszczu i śniegu, gdyż przetwarzanie w chmurach staje się coraz popularniejsze. Dyrekcja chciała ponadto wiedzieć, czy takie przetwarzanie jest bezpieczne dla danych, na co Lokalny powiedział, że tak, dla danych owszem, natomiast dla ludzi niespecjalnie, bo powodzie, zaspy i inne utrudnienia. Dyrekcja chciała też wiedzieć, co dzieje się, gdy pogoda jest bezchmurna, na co Lokalny udzielił najlepszej z możliwych swoich odpowiedzi, że wówczas przetwarzanie w chmurach nie odbywa się. Zamiast tego stosuje się środowisko wirtualne.

Dyrekcja niby uwierzyła w te wszystkie wyjaśnienia, chociaż chętniej dopatrywałaby się jakiejś większej roli istot pozaziemskich w tym chmurowym przetwarzaniu, nie wiadomo czy aniołów czy też UFO, w każdym razie czegoś bardziej emocjonującego i nietuzinkowego, jak na nową technologię przystało. Zdaniem Lokalnego (bo przecież nawet Lokalny jakieś zdanie może mieć) to przetwarzanie w chmurach to jakaś lipa. Bo przecież nie może być tak, aby najnowsza technologia była uzależniona od pogody czy też od wiary.

Nie do końca można z tymi konkluzjami się zgodzić. Otóż technologia, nawet ta najnowsza jest silnie od pogody uzależniona. Widać to najlepiej podczas ekstremalnych zdarzeń, takich jak: wybuch wulkanu, powódź, pożar, gradobicie, śnieżyca, (a w przypadku Wysp Brytyjskich utrzymująca się przez kilka dni niewielka pokrywa śniegu) - gdy wszystko przestaje funkcjonować, za wyjątkiem Internetu oczywiście. Ale na co komu Internet, skoro nie można otrzymać zamówionych przez niego towarów ani też nigdzie się przemieścić niewirtualnie, bo cała niewerbalna komunikacja po prostu nie działa. Szczególnie silnie widać wtedy jak mocno najnowsza technologia zależy do wiary, gdy wszyscy wierzą, że ten koszmar wreszcie się skończy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200