Rewiry Informatyki

Zakaz cyfrowania

Zakaz cyfrowania

Nie tylko palaczom papierosów ogranicza się swobodne uprawianie nałogu w wielu miejscach publicznych. Jak się okazuje, do grona nie chcianych w niektórych obiektach zalicza się użytkowników telefonów komórkowych i komputerów przenośnych, czyli szerokiej rzeszy współczesnych biznesmenów. Otóż używanie telefonów komórkowych zabronione jest w szpitalach ze względu na potencjalne zagrożenia dla czułych respiratorów, inkubatorów i stymulatorów, których działanie może być zakłócone obcym polem elektromagnetycznym, wytwarzanym przez przenośne aparaty telefoniczne, stwarzając tym samym bezpośrednie zagrożenie życia pacjentów.

Nie wolno także korzystać z "komórek" w nowoczesnych stacjach benzynowych, gdzie dystrybutory sprzężone są z systemem komputerowym. W Polsce zakaz ten dopiero wchodzi w życie za sprawą zagranicznych koncernów, natomiast w Europie obowiązuje już od kilku lat. Jeszcze bardziej restrykcyjne przepisy dotyczą pasażerów linii lotniczych, gdzie od dwóch lat nie tylko telefony, ale i komputery przenośne (bo jakie inne?) nie mogą pracować na pokładzie samolotów. Co prawda, nie udowodniono jeszcze, że przyczyną katastrofy było kiedykolwiek używanie tych urządzeń, ale ponad wszelką wątpliwość stwierdzono ich szkodliwy wpływ na mechanizmy nawigacyjne.

Czyżby więc koniec dla "cyfrowych" biznesmenów - czy nie dane nam już będzie oglądanie zapracowanego człowieka, znajdującego chwilę na przeprowadzenie rozmowy telefonicznej akurat w czasie przerwy na tankowanie lub podczas odwiedzin teściowej w szpitalu? Otóż, nie! Została przecież ulica, gdzie wbrew wszelkim zasadom dobrego smaku kwitnie konwersacja za pośrednictwem telefonów komórkowych. A ile z tego czasem radości dla gawiedzi w obrębie 50 metrów, słyszącej wykrzykiwane podczas rozmów teksty! Ale co tam dobry smak, w końcu na ulicy nie takie rzeczy daje się widzieć (i słyszeć).

Myślę, że warto też pomyśleć o usprawnieniu notebooków dla niesamowicie zapracowanych ich użytkowników. Aby bezproduktywnie nie tracili czasu podczas przechodzenia z jednego miejsca w inne, wystarczy prosty patent - zawieszając na szelkach swój katarynobook, osobnik może bez przeszkód stukać w klawisze i przemieszczać się.

Nieco zaniepokojeni tym wszystkim mogą być posiadacze stymulatorów pracy serca, obawiający się przypadkowego kontaktu z cyfrowym zagrożeniem, choćby właśnie na ulicy. Niestety, pozostaje w tym przypadku tylko wzmożona czujność i optymizm. W końcu po radiach tranzystorowych gremialnie noszonych przez "modnych kawalerów" kilkadziesiąt lat temu dziś pozostała już tylko mgiełka wspomnień.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200