Przepisy kuchenne

Najpierw powinna zaistnieć wizja, która następnie przeradza się w projekt. Dopiero na kanwie tego można przystępować do realizacji zadania, nigdy odwrotnie. Niekiedy proste, powielarne projekty są opisane jako gotowce do stosowania, trudniejsze należy dopiero wymyślić.

Lokalny Informatyk stosuje często gotowe przepisy kulinarne. Raczej nie wymyśla swoich, bo nie ma na to czasu i ochoty. Aby coś smacznego ugotować, bierze w ręce kajet swej małżonki, która to poniosła kiedyś trud i spisała większość ciekawostek kulinarnych. Jednak w celu przygotowania dań powszednich a nie wymyślnych wspomaga się oficjalną książką kucharską lub Internetem. Z tym drugim problem jest taki, że na zadane pytanie pojawia się zbyt dużo odpowiedzi. Na przykład chciał kiedyś przyrządzić zwyczajny żurek, a tu w Internecie aż roiło się od przepisów, z których każdy był inny. Jak tu nie dostać zawrotu głowy od nadmiaru? Może by i któryś z nich wykorzystał, ale z braku składników musiał wprowadzić ograniczenia i modyfikacje. W końcu mając boczek, zaczyn i wodę też można coś zjadliwego przyrządzić.

Podobnie jak w kuchni, tak i w życiu zawodowym Lokalny korzysta z gotowych przepisów. Najczęściej służy mu po temu jako pomoc opasły zeszyt, w którym ma spisane ciekawostki, czyli takie kulinaria informatyczne. Te ciekawostki to spostrzeżenia dotyczące sytuacji niestandardowych , nad których rozwikłaniem kiedyś się trudził. Żeby jego wysiłek nie poszedł na marne, opisuje takie sprawy, aby po czasie w razie potrzeby sięgnąć do składnicy wiedzy bez ponownego odkrywania rozwiązania. Tak spisana "informatyczna książka kucharska" jest bardzo pomocna, gdyż nie co dzień wysmaża się te same dania i po prostu nie pamięta się tego czy innego przepisu rozwiązującego sprawę. Natomiast sięganie do Internetu po wiedzę jest podobnie skuteczne jak w przypadku wspomnianego żurku. Dużo przepisów i porad, ale niekiedy mało pasujących do konkretnej sytuacji, czasami są niestrawne, a innym razem brak składników na realizację. I tak to właśnie Lokalny wysmaża te informatyczne kotlety.

O ile przepisy stworzone przez ludzi są gdzieś tam opisane, o tyle Lokalnego nurtuje od dłuższego czasu zgoła inny problem, a mianowicie, skąd cząstki elementarne wiedzą jak się zachować, skoro nie potrafią czytać. Na pewno więc nie sięgną po wiedzę opisującą obowiązujące prawa fizyki. Lokalny wnioskuje, że przepisy te musiały istnieć u zarania, przed pojawieniem się materii, bo gdyby nie istniały wtedy, to żadna materia nie miałaby szans, aby się uformować - no bo niby według jakiej reguły? Co więcej, materia nie rozumuje, a więc nie wie, czego ma przestrzegać, a czego nie, czyli trzeba na bieżąco tego interesu pilnować, bo jak nie to elektrony przestaną być posłuszne i całą współczesną technologię, ba, całe istnienie diabli wezmą.

Dlatego Lokalny w żaden sposób nie może zrozumieć, dlaczego wbrew wszelkiemu ustalonemu od zawsze porządkowi, Dyrekcja najpierw chce mieć gotowy produkt informatyczny, a dopiero potem określić zasady jego działania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200