Protokół komunikacyjny

Dialog dwóch osób wymaga określonego, wspólnego protokołu komunikacyjnego. Jeśli coś na tym etapie zawodzi, to do potwierdzenia zgodności transakcji prowadzi droga żmudna i długa.

Do Lokalnego Informatyka zadzwoniła Starsza Rejestracyjna, informując, że nie może odnaleźć osoby w bazie danych. Lokalny, aby to unaocznić, udał się na wskazane stanowisko pracy, gdyż baza widziana z perspektywy danego stanowiska jest widziana dokładniej niż z innego miejsca. Usiadł na miejscu Starszej Rejestracyjnej, podczas gdy ta tkwiła mu nad głową.

"Nie znasz hasła?" - zapytała.

"Nie" - odparł Lokalny.

"Pasłord" - rzekła.

"No nie znam" - ponowił Lokalny.

"Pasłord" - rzekła jeszcze raz.

"Właśnie mówię, że nie znam" - powiedział nieco już zdenerwowany Lokalny.

"A ja właśnie mówię hasło po angielsku" - zaparła się Rejestracyjna.

"No ja wiem, że hasło po angielsku to pasłord. Ale jesteśmy w Polsce i darujmy sobie ten anglicyzm" - denerwował się Lokalny.

"A ja mówię, że hasło brzmi pasłord!" - Rejestracyjna w końcu przekonała Lokalnego do hasła.

Przy tej okazji przypomniał się Lokalnemu taki oto zasłyszany kiedyś dialog:

Przez jakie h pisze się cecha? - Cecha.

- Tak, cecha. - Przecież mówię, cecha.

- A ja się właśnie pytam i co słyszę?

- Słyszysz cecha, a co chciałbyś usłyszeć?

- Chciałbym usłyszeć przez jakie h pisze się cecha!

- No przecież mówię, cecha! - To ja mówię.

- No to kto w końcu mówi?

- A kto pyta? - Nieważne kto pyta, ale jak się pisze.

- Tak jak mówię.

- To znaczy jak? - Cecha.

- No, cecha.

- Tak, cecha.

- Chyba się nie dogadamy!

- Jak to nie, jak już się dogadaliśmy!

Do dogadania się nie tylko jest potrzebna dobra wola, ale także czasami minimum tego wysiłku umysłowego i wczucie się w potrzeby drugiego człowieka. Ale to wszystko nic. Czasami trudno "dogadać się" z dokumentacją, chociaż tam jest czarno na białym. Kiedyś Lokalny konfigurował jakiś moduł, postępując zgodnie kropka w kropkę z zapisem w dokumentacji. A było podane w ten sposób: "wprowadzić wartość domyślną (default)". Tak więc siłował się Lokalny z tym modułem wpisując w jakieś tam pole wartość "default", a system ciągle mu odpowiadał, że jest to niewłaściwa wartość parametru. W końcu Lokalny jakoś zaskoczył, że ciąg znaków "default" nie jest wartością do wprowadzenia a tylko pozostawioną przez tłumacza (niby dla kogo?) informacją, że wartość domyślna to po angielsku default.

Wracając do początku sprawy ze Starszą Rejestracyjną, gdzie punktem wyjścia było poszukiwanie osoby w bazie danych, a konkretnie kobiety, to sprawa też nie do końca była dogadana. Okazało się bowiem, że w bazie figuruje ona pod panieńskim nazwiskiem, a szukano wg jej aktualnego po mężu.

Widać z tego, że czasami drobne niedopowiedzenia potrafią skutecznie zakłócić przepływ nawet prostej informacji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200