Procent złodziejstwa

Zawsze zastanawiałem się, skąd ludzie wiedzą ile programów komputerowych jest w Polsce używanych nielegalnie. Zresztą problem nie dotyczy tylko naszego rynku - oszacowania procentowe pojawiają się w odniesieniu do wielu krajów. Rozumiałem metody jakimi Marek Car, gdy był pełnomocnikiem premiera do spraw komputerów, obliczył ile kradzionego oprogramowania zainstalowano w biurach administracji państwowej. Oczywiście i w tym przypadku oszacowanie było przybliżone, bo przecież ktoś musiał sprawdzać komputery i podać liczby, a ten ktoś to zwykle lokalny informatyk i jest jasne, że nikt sam sobie pętli na szyję nie założy.

Zawsze zastanawiałem się, skąd ludzie wiedzą ile programów komputerowych jest w Polsce używanych nielegalnie. Zresztą problem nie dotyczy tylko naszego rynku - oszacowania procentowe pojawiają się w odniesieniu do wielu krajów. Rozumiałem metody jakimi Marek Car, gdy był pełnomocnikiem premiera do spraw komputerów, obliczył ile kradzionego oprogramowania zainstalowano w biurach administracji państwowej. Oczywiście i w tym przypadku oszacowanie było przybliżone, bo przecież ktoś musiał sprawdzać komputery i podać liczby, a ten ktoś to zwykle lokalny informatyk i jest jasne, że nikt sam sobie pętli na szyję nie założy.

Niemniej od czasu do czasu w prasie pojawia się jakaś liczba, na przykład 80%, która ma oznaczać, że cztery programy na pięć jest kradzione. Wprawdzie nie wiadomo, czy chodzi o programy zainstalowane czy też o używane, ale i tak liczba jest efektowna. Różnica między posiadanymi kopiami programów a tymi włączanymi regularnie jest olbrzymia. Bowiem te pierwsze można traktować jako swoistą promocję - zamiast rozdawać wersje demonstracyjne producent godzi się, że ktoś pobawi się programem i może go nawet kiedyś kupi. Z kolei druga grupa programów, stale używanych a nie kupionych, jest oczywiście kradzionych, gdyż właścicieli praw autorskich pozbawiono dochodu.

U nas w kraju te dwie grupy można dobrze prześledzić na ekstremalnych przypadkach. Zacznijmy od oprogramowania ewidentnie kradzionego. Dobrym punktem zaczepienia jest system Windows, gdyż nikt nie instaluje go tylko dla testowania - jak jest na komputerze to oczywiście włącza się go! Otóż - wg niedawnych danych Microsoftu - w Polsce w ogóle sprzedano nieco ponad sto dwadzieścia tysięcy kopii. Do tego można pewnie doliczyć drugie tyle instalacji tzw. OEM, to znaczy załadowane na dyski stałe nowych komputerów przez lepszych producentów. Rocznie sprzedaje się u nas ponad ćwierć miliona komputerów klasy PC, co oznacza, że w ciągu ostatnich czterech lat rynek został zasilony co najmniej milionem maszyn zdolnych do uruchomienia programu Windows.

Sprawa jest więc jasna - ok. 75% systemów Windows używanych w naszym kraju jest kradziona!

Drugim przypadkiem precyzyjnego oszacowania mogą być fonty komputerowe - wprawdzie nie programy, ale także utwory komputerowe podlegające ochronie przez prawo autorskie. Jako twórca "ogonków" mam dostęp do danych o sprzedaży moich produktów, a także dość dobrze orientuję się o poziomie sprzedaży u konkurencji. Według moich oszacowań w Polsce sprzedano około tysiąca kompletów bibliotek fontowych, nie licząc drobnych ilości specjalnych fontów, używanych w kampaniach reklamowych i wydawnictwach. Do tego doliczyć można drugie tyle fontów sprzedawanych wraz z oprogramowaniem, zwykle nie spolszczonych, do których jednak legalni posiadacze mogą sobie sami dorobić polskie litery. Ta liczba dwu tysięcy bibliotek rozkłada się na ponad piętnaście tysięcy firm zarejestrowanych w GUSie, jako działających w branży reklamowej, wydawniczej i drukarskiej. Trzeba też doliczyć kilka tysięcy indywidualnych grafików, pracujących na potrzeby tego rynku. Łatwo oszacować, że nie więcej niż dziesięć procent użytkowników posługuje się legalnymi fontami!

Nic więc dziwnego, że na tak zwanej giełdzie komputerowej pojawiły się już gotowe komplety na płytach CD-R: Windows, fonty oraz programy do składu. Całość za jedne sto nowych złotych jest konkurencyjna dla każdej oferty. Na szczęście dla mnie, jako producenta "ogonków", kiedyś muszą one znaleźć się na papierze, a wtedy staną się dowodem kradzieży.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200