Popisowa idea

Dziennik Zachodni - największy w kraju dziennik regionalny - jeździ ostatnio po świeżo obranym senatorze RP, jak po łysej kobyle. Wybrańcem losu wzbudzającym nie lada zainteresowanie prasy jest nie kto inny jak mgr inż. Szymura Jerzy - obecnie senator, a w świecie informatyki znany bardziej z prowadzonej w przeszłości od rozkwitu do upadku firmy 2Si.

Dziennik Zachodni - największy w kraju dziennik regionalny - jeździ ostatnio po świeżo obranym senatorze RP, jak po łysej kobyle. Wybrańcem losu wzbudzającym nie lada zainteresowanie prasy jest nie kto inny jak mgr inż. Szymura Jerzy - obecnie senator, a w świecie informatyki znany bardziej z prowadzonej w przeszłości od rozkwitu do upadku firmy 2Si.

Dziennikarze zarzucają senatorowi wiele grzechów z przeszłości, których on w ramach promocji nie nagłaśniał, bo i nie było czym się chełpić. Niech zatem szary obywatel zapylonego regionu pozna czystą moc brudnej informatyki, czytając jak to, jeszcze nie-senator, Szymura ogłosił bankructwo firmy 2Si, pozostawiając kilkudziesięciomilionowe zadłużenie i 200 kooperujących firm na lodzie. Nie jedyna i nie największa to afera w kraju.

Winne temu prawo zezwalające na taki stan rzeczy, jak również winni sami kooperanci nieudolnie dobierający partnerów. Taki jest kapitalizm. Jedni zyskują inni tracą, że wspomnieć chociażby Kluskę Romana - ani magister, ani senator, a na samych odsetkach zrobili go na 1,5 mln złotych.

Nie widzę też większej sprawy w tym, że zdjęcie, wówczas jeszcze nie-senatora, Szymury Jerzego z Gatesem Williamem (opublikowane we wzmiankowanym dzienniku, jak również na stronach internetowych senatora) jest podobno fotomontażem, technicznie niezbyt wysokich lotów. W końcu każdy może chcieć - jeśli tylko się tego nie wstydzi - sfotografować się u czyjegoś boku, a nie zawsze nadarza się ku temu dobra okazja. Bardziej warta zastanowienia jest zła jakość podróbki, co oznacza nieumiejętne korzystanie z technologii informatycznych.

Dzięki prasie codziennej zajrzałem z ciekawości na strony senatora Szymury (http://www.szymura.com ), gdzie w życiorysie możemy poczytać o koncepcji Autostrady Firm Nowych Technologii. Rzeczywiście przed laty coś takiego zaiskrzyło i wypaliło z tego wspierające ideę stowarzyszenie SFANT, którego adres internetowy (http://www.sfant.org.pl ) odnalazłem w dziale referencji udzielanych kandydatowi na senatora przez przedsiębiorcę (a to niespodzianka!) Fuglewicza Piotra, obecnie prezesa SFANT. Na stronach SFANT-u przeczytałem misję, technicznie niezbyt starannie opracowaną. Obejrzałem prezentację wiceprezesa Stowarzyszenia, Miedzińskiego Ignacego, przekonującego do wizji przy pomocy statystyki społeczno-gospodarczej. Krótko mówiąc chodzi o to, aby cztery województwa: małopolskie, śląskie, opolskie i dolnośląskie utworzyły coś w rodzaju zagłębia nowych technologii, wykorzystując "ogromny potencjał ludzki i intelektualny zgromadzony w pasie wzdłuż autostrady A4". Kto ostatnio jechał tą trasą, może sobie wyobrazić. Ja żadnego potencjału na odcinku 200 km nie zauważyłem. Co więcej, nie zauważyłem nawet stacji benzynowej - jedno wielkie pustkowie. Między Gliwicami a Wrocławiem zatrzymujemy się tylko z powodu braku paliwa. "Przecież na tym piachu za 30 lat przebiegnie z pewnością jasna, długa, prosta, szeroka jak morze trasa..." i gdy wreszcie spoi jednym pasmem Kraków z Wrocławiem, kto zatrzyma się po drodze? Już dziś zagraniczne centra technologiczne rozsiadły się w Krakowie i Wrocławiu, pozostawiając pustkę pomiędzy.

Sądząc po zawartości informacyjnej stron stowarzyszenia SFANT i po tym, co słychać w terenie, realizacja szczytnej idei nieco przyschła. Autostradę A4 wkrótce skończą. I nikt już nie będzie mógł wymawiać się, że nie ma gdzie zasiewać firm nowych technologii. No to jazda!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200