Pomyśl przed użyciem

Jak to się czasami mówi: jeden woli kiszoną kapustę, a inny córkę organisty. Podobnie jest w informatyce. Są tacy, którzy nie obejdą się bez znakowej linii poleceń, a ich przeciwieństwo stanowią prawdopodobnie niepiśmienni, potrafiący jedynie klikać po obrazkach.

Jak to się czasami mówi: jeden woli kiszoną kapustę, a inny córkę organisty. Podobnie jest w informatyce. Są tacy, którzy nie obejdą się bez znakowej linii poleceń, a ich przeciwieństwo stanowią prawdopodobnie niepiśmienni, potrafiący jedynie klikać po obrazkach.

Lokalny Informatyk należy do tej drugiej frakcji, aczkolwiek ma w firmie oponenta w tym względzie, czyli Admina, uwielbiającego pisać zawiłe polecenia z przedziwnymi parametrami. Ponadto Admin czyni to bezwzrokowo, co - trzeba przyznać - na graficznym interfejsie byłoby trudne do uskutecznienia, gdyż zasadniczo trzeba tu patrzeć, w co się celuje. Co więcej, aby posługiwać się narzędziami graficznymi, trzeba umieć czytać i to jeszcze ze zrozumieniem. Zanim więc wybierze się jedną z wielu opcji, należy wiele przeczytać, zarówno na ekranie, jak też i wcześniej, aby zdawać sobie sprawę, jaki skutek klikanie przyniesie.

Nieprawdą jest, że posługiwanie się graficznym interfejsem jest proste jak budowa cepa i generalnie polega na klikaniu na chybił trafił, a zawsze jakiś efekt z tego się urodzi. Z kolei wyższość interfejsu znakowego nad graficznym objawia się przede wszystkim tym, że w pierwszym przypadku trzeba być piśmiennym, a w drugim niekoniecznie. Za to, dla odmiany, w interfejsie znakowym można wprowadzać polecenia bez czytania. Jest to konsekwencją ogólnie znanej prawdy, że pisząc ma się mniej sposobności do czytania, oczywiście z wyjątkiem tego, co samemu się napisało. Tu przy okazji ukłon w kierunku coraz liczniejszych blogerów internetowych.

Lokalny uważa, że Admin, który czytać nie lubi, chyba wybrał najkorzystniejsze dla siebie środowisko pracy, bo wprowadzanie poleceń wymaga bardziej umiejętności pisania niż czytania. Jednak jest to zbyt uproszczone podejście do sprawy, bo efekty promptlajnowej działalności Admina są często umiarkowane, by nie rzec opłakane. Admin, zamiast czytać dokumentację wcześniej, uczy się w trakcie wprowadzania poleceń, czyli interaktywnie. Taki e-learning administracyjny. Nauka wynika z wiedzy komputera, który wie, czy polecenie zostało wprowadzone poprawnie. Jeśli polecenie było błędne, pojawia się stosowny komunikat, a wówczas Admin zmienia parametry i ponownie próbuje. Niestety, głupi komputer nie zawsze orientuje się w intencjach. Nie należą więc do rzadkości stwierdzenia Admina w rodzaju: "A to niespodzianka! Nie wiedziałem, że polecenie bez tej opcji zamiast kopiować, trwale usuwa rekordy założone wcześniej niż wskazana data".

Na naukę jest czasami, rzeczywiście, zbyt późno.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200