Podróże kształcą

Pomimo że wielu ludzi preferuje obecnie transport samochodowy, nadal jest wielu takich, którzy korzystają z pociągów. I z myślą o tych właśnie obywatelach koleje ciągle jeszcze utrzymują swój tabor w ruchu i nawet dowo żą pasażerów do miejsca przeznaczenia, co nie zawsze odbywa się prosto i łatwo.

Pomimo że wielu ludzi preferuje obecnie transport samochodowy, nadal jest wielu takich, którzy korzystają z pociągów. I z myślą o tych właśnie obywatelach koleje ciągle jeszcze utrzymują swój tabor w ruchu i nawet dowo żą pasażerów do miejsca przeznaczenia, co nie zawsze odbywa się prosto i łatwo.

Najważniejszą sprawą przed udaniem się w podróż jest przygotowanie jej planu, a zwłaszcza zapoznanie się z rozkładem jazdy na wybranych trasach. Pozyskamy te informacje również za sprawą internetowego rozkładu jazdy PKP. Osobiście rzadko korzystam z kolei, więc nie mam tu codziennych doświadczeń, ale, o ile mnie pamięć nie zawodzi, kiedyś ten rozkład jazdy był nieco żwawszy, jeśli chodzi o szybkość udzielania odpowiedzi. Teraz oprogramowanie to podaje informację jakoś tak gnuśnie, a czasami wręcz nie chce odpowiedzieć. Nie wiem, jaki wpływ na to ma zmiana miejsca przetwarzania, którą zafundowano klientom od 1 listopada. Ale z pewnością jest tu coś na rzeczy.

Kuzynka zapowiedziała się z wizytą na 11 listopada pociągiem przybywającym o 12.20. Ponieważ zawsze wolę sprawdzić, czy prawda, jaką mi się podaje, jest obiektywna, osobiście w przeddzień zajrzałem do internetowego rozkładu jazdy. Po dłuższym oczekiwaniu na odpowiedź systemu dowiedziałem się, że ten stale kursujący pociąg przybywa o 11.53. Przynajmniej tak był zaplanowany w dniu poprzedzającym przyjazd krewniaczki. Nie udało mi się za pomocą przycisku "przewrócić" kalendarza na następny dzień, bo jak już wspomniałem, system był nieco ociężały, a ja nie miałem czasu ślęczeć przed monitorem. Podejrzewałem kuzynkę o pewne roztargnienie (niesłusznie, jak się okazało później). W dniu jej odwiedzin zajrzałem dla pewności jeszcze raz w komputer i okazało się, że tym razem jednak przyjazd planowany jest na 12.20. Tak też udałem się na tę godzinę, aby odebrać krewną z dworca. Wchodząc na dworzec, ujrzałem na planszy świetlnej napisane jak byk, że pociąg ten (planowany przyjazd 11.53) ma 25 minut opóźnienia. Idąc dalej, spojrzałem dla pewności na drukowany rozkład jazdy, gdzie również widniała identyczna godzina przyjazdu. Na peronie byłem prawie dokładnie o 12.20, pociąg przyjechał nie dalej niż o 12.25. Jak zwykle byłem punktualny, a co do pociągu nie mam pojęcia, czy spóźnił się 5 czy więcej minut. Mniejsza zresztą o to, skoro zdążyłem.

Wychodzi na to, że nieważne skąd pozyskuje się informację i w tym konkretnym przypadku też nie ma większego znaczenia, na ile jest ona zniekształcona.

Najważniejszy jest efekt końcowy, będący zlepkiem ludzkiej intuicji i zrządzenia losu. Jeśli ktoś musi jeździć pociągami, niech nie czepia się minutowej dokładności, bo nie jest u zegarmistrza. Lepiej uważać, aby wsiąść do właściwego składu wagonów, bo czasami praktykuje się ich rozłączanie na długich trasach i od pewnego momentu część zestawu jedzie w zupełnie inną stronę niż reszta. W ogóle w życiu trzeba mieć oczy szeroko otwarte i kierować się własnym rozsądkiem, a nie bezkrytycznie polegać na ogólnie przyjętych prawdach, które nie zawsze są wiarygodne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200