Po co?

Ostatnie wydarzenia na arenie politycznej postawiły w całej ostrości pytanie "Po co nam państwo?". Każdy obywatel powinien sobie sam na nie odpowiedzieć w tzw. dyskrecji. Jako programowy anarchista cieszę się, że pytanie takie w ogóle zaczyna się pojawiać. Oczywiście, odpowiadam na nie zdecydowanie negatywnie - myślę, że większość obywateli miałaby się lepiej bez państwa!. Jednakże tego typu sondowanie opinii publicznej nigdy nie będzie podstawą do podjęcia kroków w celu urzeczywistnienia pragnień większości, gdyż trudno sobie wyobrazić, jak naprawdę żyłoby się w kraju (kraju?) bez państwa.

Ostatnie wydarzenia na arenie politycznej postawiły w całej ostrości pytanie "Po co nam państwo?". Każdy obywatel powinien sobie sam na nie odpowiedzieć w tzw. dyskrecji. Jako programowy anarchista cieszę się, że pytanie takie w ogóle zaczyna się pojawiać. Oczywiście, odpowiadam na nie zdecydowanie negatywnie - myślę, że większość obywateli miałaby się lepiej bez państwa!. Jednakże tego typu sondowanie opinii publicznej nigdy nie będzie podstawą do podjęcia kroków w celu urzeczywistnienia pragnień większości, gdyż trudno sobie wyobrazić, jak naprawdę żyłoby się w kraju (kraju?) bez państwa.

Jako felietonista CW postanowiłem więc odpowiedzieć na nieco ograniczoną wersję tytułowego pytania. Ograniczoną do branży komputerowej. Można je sformułować następująco: "Czy lepiej jest, gdy państwo jest czy też gdy go nie ma?". Już pierwszy przegląd zamieszczonych w CW świątecznych wypowiedzi ludzi z branży pozwala wysnuć wniosek, że odpowiedź wcale nie jest jednoznaczna.

Przecież, jak zauważają prawie wszyscy, państwo ogranicza możliwości sektora komputerowego, nb. jednego z bardziej prężnych i dynamicznie się rozwijających. Państwo swą twardą rękę pokazuje nie tylko przez fiskusa, przez drenowanie kieszeni z zarobionych nadwyżek i dokładanie VAT-u do wszystkiego, choć nie bardzo widać, jaką wartość dodaną może sobie samo przypisać. Przede wszystkim nasze państwo ciągle jeszcze rozdziela. Nadaje prawa certyfikowania komputerów i urządzeń towarzyszących, tworząc w ten sposób instytucje-maszynki do łatwego produkowania pieniędzy. Rozdziela także kontyngenty bezcłowe na części, promując w ten sposób pewnych, powiedzmy to sobie jasno, zapobiegliwych producentów. Wreszcie nakłada cła importowe na wszelkie urządzenia związane z komputerami, tak jakby Polska była potentatem produkcyjnym i należałoby chronić rodzimych wytwórców. W rezultacie w cenie każdego komputera, który kupujecie Państwo jako konsumenci, spora część ceny jest czystym zyskiem państwa. Otrzymanym bez żadnych specjalnych inwestycji i długofalowego planowania. To jest biznes!

Jednocześnie w swym bezwładzie organizacyjnym państwo nie jest w stanie reagować wystarczająco elastycznie na zmiany rynku, czego najlepszym przykładem jest sprawa Internetu. Na sieci państwo mogło zarobić bardzo ładne pieniądze, gdyż - jak już pisałem - minimalna liczba 100.000 obywateli z górnego pułapu podatkowego, płacąca co miesiąc równowartość kwoty 20 USD, dawałaby stały dochód 5 mln PLN, co miesiąc - bez żadnych dodatkowych inwestycji! Tymczasem państwo, włożywszy w infrastrukturę sieci szkieletowej półtora bln starych zł, tj. ok. 60 mln USD, nie chce lub nie potrafi tej kwoty odzyskać poprzez zaoferowanie SWOIM obywatelom korzystnej usługi. Taki biznes nie może długo trwać...

Jeśli się jednak dobrze zastanowić, to dla branży komputerowej istnienie państwa jest też błogosławieństwem. Któż bowiem kupowałby przestarzałe komputery 386, gdy rynek wymagał już co najmniej 486? A przecież wskazania właściwych komitetów, czy jak je tam zwał przed paru laty, taką właśnie sytuację sankcjonowały w zamówieniach państwowych. Dziś też najlepiej się mają firmy sprzedające nie tylko skrzynki, lecz także oprogramowanie sektorowi państwowemu, tj. administracji wszelakiego szczebla. Sztandarowym przykładem hojności państwa jest system Poltax, na który szczodre państwo wydało prawie 100 mln USD i w zamian ma protezę, z którą nie wie, co zrobić. Nie sądzę, by firma Bull protestowała przeciwko istnieniu państwa! Podobnie jak i setki innych dostawców, którzy nie oczekują żadnych innych usług od państwa poza potrząsaniem kiesą.

No więc jako to jest z tym państwem - warto je mieć czy nie?!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200