Po Bullu

Oczywiście, ten tytuł to łatwizna. Polska wymowa nazwy francuskiej firmy sama jednak prowokuje do takiej gry słów. Zwłaszcza przy znanym zakończeniu całego przedsięwzięcia. Kontrakt z firmą Bull dobiegł iście żenującego finału.

Oczywiście, ten tytuł to łatwizna. Polska wymowa nazwy francuskiej firmy sama jednak prowokuje do takiej gry słów. Zwłaszcza przy znanym zakończeniu całego przedsięwzięcia. Kontrakt z firmą Bull dobiegł iście żenującego finału.

Finał ten był do przewidzenia, spodziewaliśmy się go od dawna. Wszelako sprawa się tym skończyć nie może. Nie chodzi już nawet o odzyskanie wydanych pieniędzy (mówiąc między nami, nie wiemy, kto je wydał; niewykluczone, że był to kredyt rządu francuskiego, typowy w obyczajach zachodnich kredyt na futrowanie swoich niedomagających firm). Nie idzie o ewentualne wkroczenie prokuratora z powodu czyjegoś, no, niechlujstwa czy też lekkomyślności. Chodzi po prostu o lekcję na przyszłość. Przykro mi, ja się nie odczepię. Sformułujmy więc nasze - wspólne, mam nadzieję, Redakcji i moje - postulaty w tej sprawie. Expressis verbis. Ministerstwo finansów musi w obecnej sytuacji, tak, musi opublikować szczegółowy raport o tym, jak doszło do zamówienia, jak brzmiały zobowiązania stron i podać wyniki swojej analizy w kwestii, kto w czym i czym zawinił. W gospodarce ludzie podejmujący decyzję, menedżerowie i administratorzy, nie raz się mylą. To należy do ryzyka zawodu. Za błędy się nie karze. Za błędy się co najwyżej odsuwa od kierowania na przyszłość. Tutaj nawet nie o konsekwencje tego rodzaju chodzi. Idzie o ujawnienie mechanizmu błędów. Błędów, podejrzewam, dość bliskich w swojej głupocie zadłużaniu PRL w latach 70.

Sformułuję jasno swoją opinię: nie podejrzewam korupcji. Nie interesuje mnie też, ile razy kto gdzie wyjechał, ile "brygad Marriotta" lądowało w Warszawie, na jak długo, za ile i za czyje pieniądze. Podejrzewam natomiast typową dla branży "informatyczną lekkomyślność" i brak porozumienia między zleceniodawcami a informatykami, zarówno tymi krajowymi, na miejscu, jak i tymi z Zachodu. Tym bardziej musimy wszystko wiedzieć. Francuzi skarżyli się, że strona ministerialna nie umiała sprecyzować swoich potrzeb w sferze oprogramowania. Ale ci francuscy partnerzy wiedzieli doskonale, że strona polska jest w tej sferze "zielona", że nie za bardzo potrafi sama określić, czego się spodziewa po tych komputerach. Wiedzieli, że sami nie powinni proponować francuskiego systemu, bo - oględnie mówiąc - nie cieszy się on najwyższą opinią w kręgu zawodowym skarbowców świata. Nie zrobili jednak nic, żeby stronie polskiej ułatwić zadanie. A ja sam znam kilka nazwisk wybitnych francuskich skarbowców, w tym kilku i polskiego pochodzenia, uczniów, współpracowników i przyjaciół prof. Jean'a, czyli Jana Marczewskiego, ojca całej francuskiej szkoły rachunkowości społecznej. Była tu na miejscu p. Ewa Ślusarek z USA, z Internal Revenue System. Była tu długo. Siedziała bezowocnie przy ul. Świętokrzyskiej, odjechała do domu, jej umiejętności i wiedzy nie wykorzystano. Ministerstwo miało też do dyspozycji mózg jednego z najlepszych znawców informatyki, Jacka Karpińskiego, ale wolało go nie słuchać. Na całe to nieporozumienie, słowem, złożyło się wiele różnych braków, niedoróbek i niedokładności. Ale wszystkie one powinny doczekać się szczegółowej analizy, tak żeby powstał swoisty podręcznik, czego w podobnych przypadkach unikać. Ponieważ jest bardzo prawdopodobne, że w podobnych warunkach bałaganu decyzyjnego i nieodpowiedzialności zrodzą się podobne zakupy, już niekoniecznie bezinteresowne.

Jestem zdecydowanie za decentralizacją systemu podatkowego, za przekazaniem Urzędów Skarbowych gminom. Ze względów, które tu już wyłuszczałem. Ale i wtedy nad komputeryzacją trzeba pracować wspólnie, żeby nie tworzyć i nie płacić za to samo w iluś wariantach. Oczekuję wiadomości, że ktoś, Ministerstwo Finansów

Najwyższa Izba Kontroli lub Sejm, powoła komisję do zbadania sprawy kontraktu z Bullem. Powtarzam: rzecz nie w tym, KTO - a w tym, JAK sprawę spartolono. Za dziesiątki milionów dolarów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200