Piktogramy i słowa czyli tam i z powrotem

Niewykluczone że w społeczeństwie informacyjnym czeka nas proces ikonizacji języka.

Niewykluczone że w społeczeństwie informacyjnym czeka nas proces ikonizacji języka.

W niezawodnych Kontekstach toczyła się niedawno interesująca dyskusja o wpływie technologii informacyjnych na nasze zachowania językowe, anglicyzację polszczyzny i inne z tym związane zjawiska (CW nr 24/2002). Wpływ nowych technologii na język mówiony i pisany jest jednak tylko jednym elementem tego zagadnienia. Inna, równie ważna i ciekawa kwestia dotyczy ikonizacji języka w sieci.

Gdy w połowie lat 70. publikowano pierwsze manifesty na temat rewolucji informacyjnej i jej wpływu na komunikację międzyludzką, Margaret Mead, wybitna amerykańska antropolog, już u schyłku życia wysunęła hipotezę, iż złudne są nadzieje na skonstruowanie alfabetycznego języka światowego, w dodatku na bazie alfabetu łacińskiego (jak esperanto), że prawdopodobnie światowa lingua franca będzie językiem zbudowanym ze znaków rysunkowych (glyphs) i upowszechnionym na skalę globalną za pośrednictwem mediów elektronicznych z telewizją na czele.

Z kilkunastu planowych języków alfabetycznych słyszy się dziś jeszcze tylko o esperanto (odeszły w niepamięć: volapuek, neo, interlingua i inne). Upowszechnieniem się takich języków nie były z pewnością zainteresowane mocarstwa językowe, ale nie przepadały także za nimi ludy nie wdrożone do alfabetu asemantycznego. Biorąc to pod uwagę, Margaret Mead sugerowała, aby zrezygnować z tworzenia języków graficznych i powrócić do znanych już w starożytności pomysłów stworzenia uniwersalnego języka ideograficznego.

W krótkiej historii mediów technicznych było już kilka fal prognozowania wizualizacji kultury: po wynalazku fotografii, potem kina, wreszcie telewizji. Na początku XX w. Tomasz Edison przepowiadał, że film zrewolucjonizuje edukację i w niedługim czasie, jeśli nie całkowicie, to w dużej mierze zastąpi podręczniki. Podobne prognozy snuto po upowszechnieniu telewizji i całkiem niedawno - multimediów. Komputer ożywił dyskusje nad wizualizacją. W jednym z pierwszych poważniejszych raportów o rewolucji informacyjnej opublikowanym w The Annals (1974) stwierdzono, że "w historii ludzkości przeważały okresy, kiedy ekwiwalentem słowa była myśl, dziś percepcja obrazu staje się substytutem myśli".

Technologie informacyjne zwiększyły raczej nasze zdolności uczenia się niż komunikowania. Można te innowacje - z Internetem na czele - porównać do epokowych wynalazków: stworzenia cyfr i alfabetu fonetycznego. Sprawiają one, że do wielkiej fizycznej przestrzeni wymiany doszła w ostatniej dekadzie bezkresna cyberprzestrzeń z nową generacją znaków rysunkowych, która jest stale rozrastającą się wirtualną ikonosferą jako nową przestrzenią wymiany symbolicznej i konsumpcji kultury. Jej najważniejszym elementem jest operacyjna ikonika środowiska Windows przenikająca inne systemy oprogramowania.

Psychologowie rozwoju są zgodni, że ikonika znacznie przyspiesza proces komputerowej i sieciowej alfabetyzacji dziecka, uniezależniając ją od tradycyjnej alfabetyzacji, a nadto daje już od najmłodszych lat poczucie władzy nie tylko nad przedmiotami, ale i ludźmi (gry komputerowe). Jest ona symbolem technologii przyjaznej i posłusznej (natychmiastowa wykonalność komend), elementem całkowitej dominacji nad techniką.

Od logos do logo

Projektowanie ikon komputerowych to dobrze prosperujący "przemysł semiotyczny". Tworzy się zarówno ikony będące prostym odwzorowaniem przedmiotów (ikonka drukarki znaczy "drukuj", faksu: "wyślij" itp.), nie wymagające uczenia się tego, co znaczą; są zarówno obrazki umowne, jak i symbole umowne. O wszystkich można powiedzieć, że jak w piśmie obrazkowym, są one całościami semantycznymi. Wprowadzenie ikon do programów komputerowych decydująco wpłynęło na rozszerzenie kręgu ich użytkowników. Wcześniejsze programy pracujące w systemie DOS, oparte na słowie pisanym, były bardziej prymitywne, ale także ograniczały krąg użytkowników do tych rozumiejących komputerową angielszczyznę, inną od potocznej czy literackiej.

Zmienił to system Windows. Szacuje się, że we wszystkich aplikacjach tego systemu oraz w oprogramowaniach sieciowych "pracuje" już dobrze ponad tysiąc ikon. Chodzi o te najbardziej rozpowszechnione, nikt bowiem nie zliczy tych konstruowanych na potrzeby sieci wewnętrznych (intranetów). Te, które są w globalnym użyciu, instalowane w każdym PC, czy też te dostępne w Internecie, mają na co dzień olbrzymią promocję. Nic więc dziwnego, że ciągle nasilają się obawy przed monopolizacją infosfery przez koncern Billa Gatesa. Przykładem jest zawłaszczenie Internetu przez Microsoft Explorer i wyeliminowanie konkurencji z Netscape'em na czele, ale to zawłaszczenie może także oznaczać monopol na ikonosferę komputerową.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200