Pasowanie na informatyka

Wiele szlachetnych zawodów wymaga, aby ich przedstawiciele wykazywali się kunsztem i odpowiednimi cechami osobowości.

Wiele szlachetnych zawodów wymaga, aby ich przedstawiciele wykazywali się kunsztem i odpowiednimi cechami osobowości.

W niektórych branżach uzyskiwanie sprawności zawodowej odbywa się w trybie kilkuletniego szkolenia i składania przysięgi wraz z pasowaniem na na odpowiedni stopień, co dotyczy głównie służb mundurowych. Natomiast w przypadku prawników i lekarzy osiągnięcie statusu pełnowartościowego pracownika umożliwia odpowiedni staż zawodowy. Bez względu na drogę, jaką trzeba przebyć, aby zostać samodzielnym pracownikiem w jednym z wymienionych wcześniej zawodów, nie jest to sprawa ani prosta, ani szybka. Niebagatelne znaczenie ma na pewno fakt, że pracownik ten będzie miał później pośredni lub bezpośredni wpływ na losy ludzkie. Stąd weryfikacja musi być prowadzona sumiennie.

Nie oznacza to wcale, że w służbie tych zawodów nie trafiają się ludzie, niegodni ich reprezentowania. Niestety, nie ma doskonałej metody selekcji wstępnej, wię później musi ją weryfikować życie. Szkoda tylko, że ujawnianie błędów w sztuce odbywa się kosztem innych ludzi.

Zastanawia mnie, dlaczego w informatyce nie podjęto prób takiej weryfikacji (co prawda ostatnio trochę się na ten temat mówi). Niewątpliwie wpływ informatyka na losy ludzkie jest nieporównywalny z wpływem lekarza, czy prawnika. Stąd prawdopodobnie dość łagodna selekcja, a w zasadzie jej brak. Bez większych konsekwencji informatykiem może się obwieścić właściwie każdy bezkrytyczny użytkownik komputera personalnego. A że psuje on przy okazji obraz wszystkich przedstawicieli tej branży? Cóż, tymczasem nie mamy na to specjalnego wpływu. Zmierzam do tego, aby przynajmniej określić granice bycia lub nie informatykiem, bez jakiejkolwiek próby oceny jego jakości.

Zacznijmy więc od podstaw: co powinno różnić informatyka od przeciętnego użytkownika komputera, radzącego sobie nieźle z edytorami tekstu, arkuszami kalkulacyjnymi, pocztą elektroniczną, czy nawet instalacją podstawowego oprogramowania? Uważam, że pojmowanie sensu i głębi istniejących w komputerze i oprogramowaniu zależności. A zrozumieć je można poprzez aktywny udział w tworzeniu procesów, które je wytwarzają, mianowicie przez programowanie, chociażby na poziomie specyficznym dla danej specjalizacji. I tak inżynier serwisu powinien znać listę rozkazów maszyny, programista systemowy - asembler, a programista aplikacyjny odpowiednie języki wyższego rzędu. Osoba o czynnej znajomości tych spraw może z pełną uczciwością nazwać siebie informatykiem. Twierdząc, że informatyk powinien przede wszystkim posiadać umiejętność analizy zjawisk pod kątem przetwarzania procesów, jesteśmy zgodni z prawdą, jeśli jest ona poparta praktyką. Przy takim ujęciu sprzeczność powoduje zakwalifikowanie do działki informatycznej przedstawiciela innego zawodu, który posiada umiejętność programowania wykorzystywaną do rozwiązywania problemów we własnej dziedzinie. Czy chemik znający, powiedzmy asembler i Pascal, jest bardziej chemikiem, czy informatykiem, a może jednym i drugim? Rzeczywiście problem nie lada, chociaż znam i fizyków i chemików, legitymujących się tak dużą wiedzą informatyczną, że mógłby jej pozazdrościć niejeden absolwent kierunku o charakterze typowo informatycznym. A może Państwo macie pomysły na rzetelny sposób takiej kwalifikacji. Na wszelki wypadek podaję swój adres e-mail: [email protected]

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200