Paracetamol

Prowadziłem niedawno kameralny wykład nt. bezpieczeństwa domowego komputera dla grona osób na co dzień korzystających z niego w pracy i w domu, ale nie będących specjalistami. Jakież było zaskoczenie uczestniczek i uczestników, gdy wypowiedziałem zdanie: "Ważniejsze jest regularne aktualizowanie systemu operacyjnego niż posiadanie programu antywirusowego".

Prowadziłem niedawno kameralny wykład nt. bezpieczeństwa domowego komputera dla grona osób na co dzień korzystających z niego w pracy i w domu, ale nie będących specjalistami. Jakież było zaskoczenie uczestniczek i uczestników, gdy wypowiedziałem zdanie: "Ważniejsze jest regularne aktualizowanie systemu operacyjnego niż posiadanie programu antywirusowego".

Niby na zdrowy rozum każdy wie, że ważniejsza jest profilaktyka niż leczenie, ale marketing producentów oprogramowania antywirusowego i przekaz płynący z mediów jest dość jednoznaczny: nie masz antywirusa, nie chronisz komputera. A ponieważ nie każdy chce wydawać pieniądze na komercyjne produkty, ludzie sięgają po rozwiązania darmowe albo bardzo tanie, których skuteczność jest ograniczona. Na dodatek, wychodząc z założenia, że "skoro mam antywirusa, jestem bezpieczny", nie nabywają nawyków bezpieczeństwa, takich jak unikanie oprogramowania z niepewnych źródeł, czytanie każdej informacji przed jej potwierdzeniem albo umiejętne korzystanie z internetowych witryn.

Pojawia się zjawisko znane lekarzom, których pacjenci przyjmują paracetamol podczas infekcji. Człowiek po tabletce zasadniczo czuje się zdrowy, więc zaczyna funkcjonować normalnie, zamiast położyć się do łóżka. Zbicie temperatury osłabia mechanizmy obronne organizmu i choroba może rozwijać się znacznie szybciej i głębiej, niż gdyby paracetamolu nie przyjmować.

Mamy do czynienia z bardzo ciekawym mechanizmem samonapędzającej się traumy zagrożeń. Nieświadomi użytkownicy, którzy bezpieczeństwo swojego komputera w pełni zawierzyli komercyjnym produktom ochronnym, zaniedbując jednocześnie elementarne nawyki "komputerowej higieny", są ciągle zaskakiwani nowymi incydentami bezpieczeństwa. Powtarzające się infekcje albo ich groźby tylko utwierdzają ich, że czynią dobrze inwestując w komercyjną ochronę - przecież co chwilę pojawia się jakieś nowe zagrożenie! A dodatkowo - płacą słoną premię w parametrach komputera, bo produkty ochronne z reguły zabierają pewną część mocy procesora i pamięci.

Stawiam tezę, że ponad połowa pieniędzy na globalnym rynku bezpieczeństwa idzie na "paracetamol" - czyli działanie leczące objawy, a nie przyczyny. Kiedy patrzę na obecną sytuację, cisną mi się na usta słowa o niepisanym, ale widocznym sojuszu pomiędzy twórcami zagrożeń (hakerami i autorami wirusów) a firmami, które żyją z tego, że łagodząc skutki, dostarczają fałszywego komfortu psychicznego i jednocześnie nie usuwają przyczyn.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200