Orwell roku 2001

Wielki Brat, który zawładnął ekranami telewizji komercyjnych, to dzisiaj synonim dość trywialnej rozrywki. Przed laty kojarzył się z przerażającą wizją przyszłego świata, opisaną w Roku 1984 George'a Orwella. Ale okazuje się, że współczesne technologie nieustannego podglądania mogą służyć celom zgoła innym niż kontrowersyjna zabawa czy totalitarny terror.

Wielki Brat, który zawładnął ekranami telewizji komercyjnych, to dzisiaj synonim dość trywialnej rozrywki. Przed laty kojarzył się z przerażającą wizją przyszłego świata, opisaną w Roku 1984 George'a Orwella. Ale okazuje się, że współczesne technologie nieustannego podglądania mogą służyć celom zgoła innym niż kontrowersyjna zabawa czy totalitarny terror.

W ćwierćmilionowej gminie Newham, na przedmieściach Londynu, zainstalowano 300 wideokamer z zadaniem obserwowania kluczowych punktów tej miejscowości, by uchronić jej mieszkańców przed przestępcami. Systemem sterują niezmordowanie komputery, które - jak to dowcipnie ujął miejscowy policjant - nie zapadają w drzemkę ani nie wychodzą do kantyny czy do wc, więc obserwacja trwa 24 godziny na dobę, bez najmniejszej przerwy.

Clou programu noszącego nazwę "Facelt", czyli "spójrz mu prosto w twarz", polega na identyfikacji wizerunków osób wyławianych z tłumu i porównywaniu ich metodą numeryczną z katalogiem fizjonomii znanych policji przestępców. Co prawda, jak dotąd nie zatrzymano jeszcze tym sposobem ani jednego podejrzanego czy poszukiwanego, ale lokalne statystyki wykazują wyraźny spadek przestępczości. W ciągu ostatnich trzech lat liczba napadów zmniejszyła się o 21 proc., włamań o 25 proc., a kradzieży samochodów nawet o 40 proc. Nic dziwnego, że ankieta przeprowadzona wśród mieszkańców Newham przyniosła blisko 100-procentowe poparcie dla tej lokalnej Loft Story. Mniej zachwyceni są mieszkańcy sąsiednich gmin, pozbawionych podobnych środków bezpieczeństwa, tam bowiem bardziej bezpiecznie czują się złoczyńcy.

Casus Newham jest o tyle interesujący, że funkcjonujący tam system wideonadzoru obejmuje dokładnie całą podmiejską gminę. Jak podał francuski tygodnik "L'Express", w ciągu ubiegłych dziesięciu lat, dzięki rządowym subwencjom, zainstalowano już w Wielkiej Brytanii blisko 2 miliony kamer nadzorujących ulice, sklepy, dworce, szpitale, szkoły, a zwłaszcza stadiony. Ponoć przeciętny Brytyjczyk pojawia się w polu widzenia tych komputerowych obserwatorów aż 200 razy dziennie.

Taka sytuacja nie pozostaje zresztą bez niechętnej reakcji ze strony rozmaitych organizacji stojących na straży prywatności, jak Privacy International czy Liberty Group, które usiłują zmobilizować opinię publiczną przeciw powszechnej kontroli wizualnej obywateli.

Niepokój musi budzić, ich zdaniem, brak prawnych regulacji działań naruszających prawo każdego obywatela do ochrony wizerunku. Domagają się zatem parlamentarnej debaty na ten temat. Data Protection Act, znowelizowana w roku 1998 ustawa o informatyce i wolnościach, nie zawiera jeszcze żadnych przepisów dotyczących wideonadzoru i jedynie uprawnia osoby, które zostały sfilmowane bez ich wiedzy, do zażądania kopii takich obrazów.

Tymczasem rząd Tony Blaira wyasygnował latem ubiegłego roku wielomilionowe sumy na rozbudowę systemów CCTV (closed-circuit television), czyli telewizji w zamkniętym obiegu. Zdaniem ekspertów rządowych, ma to być najskuteczniejszym, jak dotąd, sposobem identyfikacji sprawców najczęstszych przestępstw, zwłaszcza w cieszących się złą sławą suburbiach wielkich miast. Za przykładem gminy Newham poszły już zresztą władze Birmingham i w tym mieście ustawiono wideokamery w kwietniu ub.r. A za oceanem, w mieście Tampa na Florydzie, policja wypróbowała skuteczność takiej formy obserwacji i identyfikacji osób wykraczających przeciw porządkowi publicznemu, podczas zeszłorocznych styczniowych mistrzostw ligi amerykańskiego futbolu, a później przeniosła ją do jednej z dzielnic bijącej rekordy przestępczości.

W cieniu sporów o to, co jest ważniejsze: bezpieczeństwo obywateli czy ich prawo do prywatności, vel anonimowości, kwitną interesy firm dostarczających sprzęt i oprogramowanie dla systemów CCTV. Najlepiej pod tym względem wypadają amerykańskie Visionics i Viisage, które od 11 września zanotowały trzykrotny wzrost wartości swoich akcji. Widmo terroryzmu w sposób niejako naturalny zwiększyło zainteresowanie techniką "inteligentnego" nadzoru, zwłaszcza na wielkich lotniskach międzynarodowych. Tak się dzieje w różnych częściach globu, m.in. w Keflaviku w Islandii i w Kuala Lumpur w Malezji.

Kamery śledzą i identyfikują także np. pracowników wielkiego przedsiębiorstwa budowlanego O'Rourke Group, personel i klientów State Welfare Agency w Bostonie, a w Ugandzie system identyfikacji wizerunku był stosowany celem zapobieżenia nadużyciom podczas zeszłorocznych wyborów parlamentarnych. Dyrekcja paryskiego metra zapowiada wprowadzenie programu Prismatica, który ma automatycznie identyfikować podejrzane ruchy i zachowania potencjalnych przestępców na peronach.

Tym, co tęsknią za starą, dobrą anonimowością, Gilber Charles - autor cytowanego artykułu w "L'Express" - radzi, niczym Hamlet Ofelii: Idźcie do klasztoru!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200