Odpowiednie rozszerzenie

Jesteśmy krajem nowoczesnym. Dostęp do informacji zapewniają sieci komputerowe. Rząd przeznacza wielkie kwoty na unowocześnianie infrastruktury informacyjnej i wszędzie będziemy mogli dostać się bez przeszkód i wszystkiego się dowiedzieć, gdyż już mamy pełną demokrację. Wybieram się zatem w wirtualną podróż po wirtualnej Polsce.

Jesteśmy krajem nowoczesnym. Dostęp do informacji zapewniają sieci komputerowe. Rząd przeznacza wielkie kwoty na unowocześnianie infrastruktury informacyjnej i wszędzie będziemy mogli dostać się bez przeszkód i wszystkiego się dowiedzieć, gdyż już mamy pełną demokrację. Wybieram się zatem w wirtualną podróż po wirtualnej Polsce.

Zaczynam od Pana Prezydenta. Szybko łączę się i czytam: Jeżeli nie posiadasz odpowiedniego rozszerzenia, możesz wysłuchać wypowiedzi Prezydenta RP w postaci pliku (*.mov), (*.wav), (*.au)lub (*.aif). Jeżeli nie posiadasz odpowiedniego rozszerzenia, możesz obejrzeć wypowiedź Prezydenta RP w postaci pliku (*.mov) lub (*.mpg). Uciekam szybko, bo ani nie jestem posiadaczem, ani nic nie rozumiem.

Następny przystanek - wirtualna Polska. Pierwsza opcja to Centralny Urząd Planowania. Na miejscu dowiaduję się, że to Centralny Urząd Planowania w likwidacji i że serwis nie jest już prowadzony. Wybieram następnie Informacje Centrum Informacyjnego Rządu, a kiedy mija kolejny kwadrans Kancelarię Prezesa Rady Ministrów (b. URM). Są niedostępne. Pewnie po wizycie hakera.

Wybieram więc Ministerstwo Przemysłu i Handlu, a tu mi się pokazuje winieta Ministerstwa Skarbu Państwa. Przeglądam informacje o ministrze (60 linii), a potem o ministerstwie (62 linie). Telefonów nie czytam, bo i tak mam zablokowaną międzymiastową, a przetargami nie interesuję się, bo nie mam dudków. Wracam więc do wirtualnej Polski.

U prezydenta już byłem, a że wciąż nie mam (przepraszam, "nie posiadam") odpowiednich rozszerzeń, idę dalej. Wybieram Sejm. Tam chcę uzyskać informacje na temat wybranych projektów ustaw. Szybko i wygodnie szuka się potrzebnych informacji - widać że Sejm ma sporo do zaoferowania i że dołożył starań, by udostępnić informacje. Nie udało mi się dotrzeć do tekstów, które interesują mnie najbardziej. Na przykład do tzw. laski marszałkowskiej wpłynęły dwa projekty ustawy o ochronie danych osobowych, jeden poselski (sierpień '96) i rządowy (październik '96). Rządowy można przeczytać, a pod społecznym mamy komunikat: "tekst w przygotowaniu".

Z serwerów wymienionych w wirtualnej Polsce oprócz sejmowego i senackiego, w pełni dostępne są dwa: KBN i Trybunał Konstytucyjny. Nie ma swojej strony ministerstwo kultury, gdzie koniecznie chciałem przeczytać projekt ustawy o ochronie języka polskiego. Potem dowiemy się, że już ustawę uchwalono, po czym zaczną się dyskusje i nowelizacje. Właśnie donoszą, że mamy nowe dowody osobiste. Jest na nich numer ewidencyjny. Ludzie z numerami ewidencyjnymi, jak w Auschwitz. Chyba przestanę protestować, bo już mi nie wypada. Chociaż chciałoby się zaprotestować przeciwko bierności naszych kolejnych ombudsmanów, do których pisałem i którzy obiecywali, że sprawę podejmą.

A o witrynach można tyle powiedzieć, że to u nas kolejna zabawka. Przeglądałem kilka serwerów i zobaczyłem, że już się autorom zabawka znudziła. W dwóch instytucjach w spisie pracowników znalazłem nazwiska ludzi już nieżyjących. Niektóre pokazują datę ostatniej aktualizacji (nawet sprzed półtora roku). Pewien autor takiej strony powiedział, że i tak nikt do tego nie będzie zaglądał. I po co taki zabrał się za technikę informacyjną? Lubi się pobawić, a w tej dziedzinie nowe zabawki pojawiają się co kilka miesięcy. Tylko jak długo będą mu kupować te zabawki.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200