Od poczęcia do naturalnej śmierci

Piszę ten felieton w czasie ciszy wyborczej, co nie oznacza, że zamierzam być cicho. Otóż protesty jednej (marginalnej) partii politycznej w sprawie aborcji, antykoncepcji oraz eutanazji pod hasłem życia "od naturalnego poczęcia aż do naturalnej śmierci", zamiast do refleksji skłaniają głównie do uśmiechu swoją "naturalnością". Aż prosiłoby się zastosować owe hasło w stosunku do komputerów.

Piszę ten felieton w czasie ciszy wyborczej, co nie oznacza, że zamierzam być cicho. Otóż protesty jednej (marginalnej) partii politycznej w sprawie aborcji, antykoncepcji oraz eutanazji pod hasłem życia "od naturalnego poczęcia aż do naturalnej śmierci", zamiast do refleksji skłaniają głównie do uśmiechu swoją "naturalnością". Aż prosiłoby się zastosować owe hasło w stosunku do komputerów.

Jak zapewne Państwo pamiętają, ostatnie słowa komputera HAL (czyli IBM po przestawieniu liter o jedną wcześniej w alfabecie, widać reżyser Kubrick nie wierzył, że największy koncern komputerowy świata przetrwa 33 lata jako producent sprzętu) brzmiały: "My mind is going... I can feel it. I'm afraid". Co zapewne należałoby przetłumaczyć jako "Tracę pamięć... Czuję to. Boję się". Byłyby to prorocze słowa, ale nie w stosunku do komputera, tylko ludzi. Pomimo olbrzymiego postępu technologicznego, niewyobrażalnego w roku 1968, gdy powstał film "Odyseja kosmiczna 2001", pięć lat później niż w czasie akcji filmu ciągle nie wiadomo, jak należałoby zaprogramować komputer, który mógłby odczuwać strach, już nie wspominając jak mógłby zrozumieć, co to znaczy koniec.

A jednak myślę, że powinniśmy dobrze przyjrzeć się komputerom oraz ich naturalnemu poczęciu i (zwykle mniej naturalnej) śmierci. Albowiem wcale, ale to wcale zjawiska te nie różnią się od naszego cyklu na ziemi. Myślę, że zupełnie jak u człowieka, początek wcale nie zaczyna się, gdy procesor oraz układy z oprogramowaniem bootstrap zostają umieszczone w gniazdach płyty głównej. Ani nawet wtedy gdy włączy się prąd w zasilaczu. Dopiero wtedy, gdy po raz pierwszy na ekranie coś się pojawia. Czytałem ostatnio (niezbyt pasjonującą) książkę pt. iWoz (co zapewne ma znaczyć "I was" i jest tylko nieudaną parodią tytułu książki o koledze pt. iCon), gdzie znalazłem bardzo ciekawy ustęp o pierwszych próbach wyświetlania znaków alfanumerycznych na ekranie TV podłączonym do prototypu komputera Apple I. To jak opis narodzenia: krzyk dziecka świadczący o zdrowiu i sile.

Można zaryzykować twierdzenie, że owe (różne) słowa wypowiedziane po raz pierwszy przez komputery ujawniają ich pochodzenie znacznie wyraźniej niż krzyk dziecka, bo ten jest podobny pod każdą szerokością geograficzną. Choć zapewne członkowie partyjki politycznej wspominanej na początku, a mającej w nazwie słowo "rodzina", uważają inaczej. Dla nich polska rodzina jest lepsza niż jakakolwiek inna. To coś takiego, jak fanatycy jakiegoś systemu operacyjnego, uważający go za najlepszy. Tak jak na współczesnym sprzęcie można uruchamiać różne systemy operacyjne, tak samo wychowanie, prowadzi do nabycia nawyków, np. językowych (język ojczysty, czyli matczyny).

Nasz koniec jest jednak zupełnie inny niż koniec dzisiejszych komputerów. Nie tylko boimy się go i to już od wieku męskiego. Uważa się, że gdzieś tak w okolicach trzydziestki nawet do najbardziej zatwardziałych ludzi dociera myśl o śmiertelności. Mierząc czas życia komputerów ludzką miarą, dwuletni PC jest jak najdalszy od perspektywy śmierci, raczej jednak nienaturalnej. O ile oczywiście ktoś go nie zepsuje. Wtedy prosta wymiana komponentów pozwoli przywrócić stan lepszy od pierwotnego. Niestety, z nami nie jest tak dobrze, choć transplantacje w jakimś sensie są przywracaniem stanu nowości naszemu ciału. Ciekawe swoją drogą, że dar serca, nerek lub rogówek jakoś nie przeszkadza dogmatykom, a to przecież mieszanie tego, co nigdy nie miało być zmieszane. To jak wsadzenie procka Intela do płyty AMD.

Dzisiejsza śmierć komputera to raczej eutanazja lub egzekucja z zimną krwią niż powolne konanie. Ciekawe, kiedy zwolennicy naturalności w stosunku do ludzi zaczną podobnie protestować przeciwko nienaturalności narodzin i śmierci komputerów. Ostatecznie kiedyś jakiś komputer pierwszy przejdzie pomyślnie Test Turinga i już nie będzie wiadomo, z kim mamy do czynienia po drugiej stronie drutu. Proszę mnie nie wyłącz...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200