Nowoczesność

Informatyk często postrzega się jako symbol nowoczesności. Dlaczego? Ano dlatego, że sam komputer jest nowoczesnym narzędziem. To, że komputer jest narzędziem nowoczesnym, niekoniecznie czyni sprawniejszym jej użytkownika. Komputerem - jak każdym narzędziem - można posłużyć się nowocześnie lub wręcz przeciwnie. Zależy to od postaw, umiejętności i wiedzy P.T. użytkownika tego wyposażenia oraz twórców systemu informacyjnego.

Informatyk często postrzega się jako symbol nowoczesności. Dlaczego? Ano dlatego, że sam komputer jest nowoczesnym narzędziem. To, że komputer jest narzędziem nowoczesnym, niekoniecznie czyni sprawniejszym jej użytkownika. Komputerem - jak każdym narzędziem - można posłużyć się nowocześnie lub wręcz przeciwnie. Zależy to od postaw, umiejętności i wiedzy P.T. użytkownika tego wyposażenia oraz twórców systemu informacyjnego.

Wydajemy ogromne pieniądze na zakup sprzętu i oprogramowania, a tymczasem wciąż za mało zmienia się w naszej administracji i w przedsiębiorstwach. Można z tego wnioskować, że technika informacyjna niewiele wnosi do organizacji, lub że jest ona tylko narzędziem wprowadzania zmian. Ta druga interpretacja jest bardziej konstruktywna: techniki potrzebujemy na tyle, na ile chcemy dokonać potrzebnych zmian.

Wciąż, niestety, wierzymy w cuda. Oczekujemy, że skomputeryzowanie tego, co robimy źle (niesprawnie, nieskutecznie, nieefektywnie), spowoduje, że zaczniemy to robić dobrze. A najlepiej, jak komputer zrobi to za nas dobrze. Nie łudźmy się: nic się samo nie zmieni za sprawą komputera. Bez udziału użytkownika, bez jego woli i umiejętności zmiany, nie zmieni się nic. Nie będzie korzystnych zmian, dopóki sprzęt, oprogramowanie oraz ich dostawcę wskazuje użytkownik, a rozwiązania organizacyjne informatyk.

Od lat na technikę informacyjną wydajemy coraz więcej środków, a wciąż pozostajemy za światem. Niedawno szczyciliśmy się tym, że wydawaliśmy więcej niż np. Czesi czy Węgrzy. Oni czekali z zakupami, ucząc się i zastanawiając, do czego będzie im ta technika potrzebna. Teraz kupują o wiele więcej i wiedząc, po co trzeba im narzędzi, rozwijają zastosowania przynoszące korzyści.

Uczyliśmy się obsługiwać komputery. A powinniśmy byli nauczyć komputery, żeby nas obsługiwały. Deloitte & Touche dwa lata temu porównał zastosowania techniki informacyjnej w krajach PC (postücommunist). Wypadliśmy blado, daleko za Czechami, Słowenią, Węgrami i gorzej niż Słowacja, a nawet Rumunia (!?). Nie planujemy zastosowań, nie stawiamy celów, nie oceniamy skuteczności i efektywności zastosowań. Relatywnie mniej wydatkujemy też środków na zakupy.

Dlaczego tak się dzieje? Muszą być tego przyczyny, które trzeba poznać i zrozumieć, a w końcu znaleźć sposoby zmiany tego stanu rzeczy. Nie możemy nadal ponosić nakładów, które nie przynoszą efektów. Dopóki ich celem jest komputeryzacja, muszą one być nieefektywne. Oznacza ona tylko wydatki i to nie zawsze traktowane jako inwestycja. Za cel komputeryzacji nie można przyjmować "unowocześniania się", gdyż nowoczesność sama w sobie nie jest wartością. Celem i efektem wprowadzania drogiej u nas informatyki mogą być tylko możliwe do oszacowania korzyści: większe zyski i/lub niższe koszty. Można to osiągać na wiele sposobów, które powinni znać menedżerowie zlecający projekty. Jeśli oni nie potrafią, tym bardziej nie potrafią tego informatycy.

Przyczyn słabości naszych zastosowań informatyki należy szukać przede wszystkim u samych użytkowników, którzy nie umieją zarządzać i nie potrafią wykorzystać techniki informacyjnej do wspomagania zarządzania. Oczekują, że technika zastąpi ich, co skwapliwie wykorzystują informatycy, oferujący np. "zautomatyzowanie zarządzania" czy "skomputeryzowane systemy zarządzania".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200