Nieszczęścia chodzą stadami

Chyba mało się przykładali w szkole... - myślę o ponad setce osób wysiadających z wczesnego (dochodzi piąta rano) pociągu na stacji Wrocław-Mikołajów, gdzie czekam na InterCity do stolicy. Ludzie ci nie wyglądają na bogatych, a przecież mogliby nimi być, gdyby zechcieli tylko trochę się dokształcić... Tak przynajmniej wynika z recepty na bogactwo zaprezentowanej w jakimś wakacyjnym wywiadzie przez bogacza z naszej czołowej trójki (może i jest on nawet numerem jeden, zależy jak to bogactwo liczyć). Człowiek ów z prostotą i szczerością wyznał, że zostać bogatym to proste i każdy może, wystarczy tylko trochę więcej się uczyć i wcześniej wstawać.

No cóż, różne rzeczy w wakacje się wypisuje, a upały rozmiękczają umysły. Tak czy inaczej - niech się owi podróżnicy o świcie cieszą, że nie zabrakło prądu i dojechali na pewno, na miejsce i na czas (jak to szło kiedyś w reklamie pewnej firmy spedycyjnej). Bo całe te wakacje, koślawo wpisujące się między zawody Euro a Olimpiadę, były pod znakiem prądu. A jak są problemy z prądem, to ani chybi musi trafić również w komputery.

Pierwszy, jeszcze w czerwcu, był Amazon ze swoją chmurą obliczeniową (nie lubię słowa "chmura" w tym znaczeniu, ale sprawa wydaje się już przesądzona, więc nie będę odgrywać tu jakiejś rejtanady, tym bardziej że nic lepszego nie potrafię zaproponować). Padła więc owa chmura na kilka długich godzin, bo gdzieś w Wirginii cała ćwiartka centrum obliczeniowego została bez prądu. Smaczku sprawie dodało to, że ćwiartka taka jest tam nazywana "Availability Zone", czyli strefą dostępności, którego to faktu i związanej z nim gry słów nie omieszkali wykorzystać różni prześmiewcy i złośliwcy.

Nam na razie spaliła się część dużej elektrowni, bo nikt tam podobno nie pamiętał już o tym, że pyły zmieszane z powietrzem potrafią być nieźle wybuchowe (o czym już wieki temu wiedział każdy młynarz). Na szczęście, elektrowni mamy więcej, więc mam na czym pisać niniejszy tekst.

Co winno natomiast bardziej niepokoić, jeżeli już o pożarach mowa, to niedawny pożar hotelu pod Warszawą. I nie o sam pożar idzie, tylko o łatwość i szybkość, z jaką spłonął cały hotel. Pozwala to mieć wątpliwości co do odporności ogniowej materiałów, z których był zbudowany. Podobne obiekty gęstym wiankiem otaczają całą Warszawę, żyjąc głównie z organizowania konferencji, seminariów i spotkań, informatycznych nie wyłączając...

Przy okazji awarii prądu w jednym z informatycznych centrów usługowych Poznania okazało się, jak ciągle bardzo w cenie jest prawdziwa, dogłębna wiedza inżynierska i jak iluzoryczne bywają w takiej sytuacji możliwości uzyskania pomocy z zewnątrz.

Wracając do prądu... Zabrakło go też nagle i niespodziewanie w pewnym informatycznym centrum usługowym w Poznaniu, z czego - oprócz odebrania surowej lekcji pokory - centrum to potrafiło wyjść z korzyścią dla siebie (!), publikując w internecie dziennik, przedstawiający krok po kroku podejmowane, pełne sytuacji dramatycznych, działania. Przy okazji okazało się, jak ciągle bardzo w cenie jest prawdziwa dogłębna wiedza inżynierska i jak iluzoryczne bywają możliwości uzyskania w takich przypadkach pomocy, nawet od tych, którzy w jej niesieniu się specjalizują.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200