Nieobecność nieusprawiedliwiona

Mam pewną słabość. Otóż chomikuję teksty. Jak tylko napotkam jakiś ciekawy tekst w formie elektronicznej (na ogół w Internecie), to zaraz kopiuję go na własny dysk. Frajdę sprawia mi nie tyle tekstów posiadanie, ile sięganie do nich. Bardzo rygorystycznie pilnuję formatu plików (czyste ASCII), utrzymuję logiczną strukturę katalogów, opisowe nazwy plików, a do przeszukiwania używam szybkiego i prostego narzędzia grep. Skutkiem tego system ten jest bardzo, naprawdę bardzo efektywny i mogę się założyć, że pod względem wydajności kładzie na łopatki kosztowne produkty komercyjne.

Mam pewną słabość. Otóż chomikuję teksty. Jak tylko napotkam jakiś ciekawy tekst w formie elektronicznej (na ogół w Internecie), to zaraz kopiuję go na własny dysk. Frajdę sprawia mi nie tyle tekstów posiadanie, ile sięganie do nich. Bardzo rygorystycznie pilnuję formatu plików (czyste ASCII), utrzymuję logiczną strukturę katalogów, opisowe nazwy plików, a do przeszukiwania używam szybkiego i prostego narzędzia grep. Skutkiem tego system ten jest bardzo, naprawdę bardzo efektywny i mogę się założyć, że pod względem wydajności kładzie na łopatki kosztowne produkty komercyjne.

Prawie więc podskoczyłem z radości, zobaczywszy, że za skromne pieniądze, pokrywające w zasadzie koszty wysyłki, mogę mieć pełne teksty arcydzieł literatury światowej. A przynajmniej tej części, którą przeniesiono na formę elektroniczną w ramach tzw. Projektu Gutenberg.

Zanim jednak podjąłem decyzję o wydaniu tych paru groszy na CD z tymi tekstami, zajrzałem na stronę rzeczonego Projektu (http://promo.net/pg), aby zobaczyć, jakież to dzieła mogę mieć w wersji elektronicznej. Jestem informatykiem, nie literaturoznawcą, ale muszę powiedzieć, że lista publikacji wzbudziła moje lekkie zdumienie. Niezupełnie tak wyobrażałem sobie śmietankę światowego piśmiennictwa.

Jest tam dostępnych wiele treści z anglosaskiego kręgu kulturowego. Obok dzieł geniuszy literatury, jak Szekspir czy Dickens, zostały też przeniesione teksty fundamentalne kultury anglosaskiej - Deklaracja Niepodległości, Magna Charta, a także mowy ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych. Sporo jest też dzieł o przeciętnej wartości artystycznej, choć poczytnych (jak powieści Conan Doyle'a czy Londona). Obok nich znajdują się tytuły prawie nie znane, nie tylko polskiemu odbiorcy, lecz także odbiorcy amerykańskiemu czy brytyjskiemu.

Literatura innych narodów wypada bardzo nierówno. Dużo jest Balzaca, jest Andersen, Tołstoj i Czechow; jest Goethe, Dante i zapis IX Symfonii Beethovena. Brakuje wielu innych wielkich autorów, jak Racine, Hasek, Strindberg czy Puszkin. Przede wszystkim, o ile dobrze przyjrzałem się katalogowi, nie ma ani jednego Polaka.

Poniekąd jest to konsekwencją założenia Projektu Gutenberg, w ramach którego przenoszone są teksty, do których prawa autorskie już wygasły. Z polskiej literatury zaś najlepiej znana jest na świecie ta współczesna lub niedawna - Gombrowicz, Szymborska, Miłosz, Mrożek, Sapkowski. Częściowo wynika to z faktu, że literatura polska, nie oszukujmy się, nie jest w świecie tak znana i popularna jak choćby rosyjska. Ale przede wszystkim jest to skutkiem tego, że w Polsce, o ile mi wiadomo, nie przenosi się planowo i systematycznie dorobku literackiego na formę elektroniczną.

Wyobraźmy sobie jednak, że Jan Kochanowski nie wydał swoich fraszek drukiem, a tylko je recytował ku uciesze własnej, rodziny i przyjaciół. W konsekwencji nie zachowały się one do dnia dzisiejszego. O ileż uboższa byłaby nasza kultura i tożsamość! Dzisiaj jesteśmy w analogicznym punkcie. Nieobecność polskiej literatury w Projekcie Gutenberg i innych inicjatywach przenoszenia klasyki literatury na formę elektroniczną jest nieobecnością nieusprawiedliwioną.

Myślę, że jeżeli szybko nie zostanie rozpoczęte upowszechnianie polskiego piśmiennictwa w Internecie, to zniknie ono ze świadomości przyszłych pokoleń. Nie tylko obcokrajowców, ale może nawet naszych dzieci, którym łatwiej będzie dotrzeć do "Moby Dicka" niż do "Quo vadis?". A to jest znacznie ważniejsze od tych kilku groszy, które należałoby dziś przeznaczyć na przeniesienie polskiej literatury na formę cyfrową.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200