Nieinformatyzacja

Ojciec Majora Majora, jednego z bohaterów książki Paragraf 22 Josepha Hellera, zajmował się nierolnictwem. Jego specjalnością była lucerna i żył z tego, że jej nie uprawiał. Rząd płacił mu dobrze za każdy korzec lucerny, którego nie zebrał. Im więcej lucerny nie uprawiał, tym więcej pieniędzy dostawał od rządu i za każdy pracowicie nie zarobiony grosz kupował ziemię, aby zwiększyć ilość nie uprawianej lucerny. (..) Mądrze inwestując stał się wkrótce najpoważniejszym nieproducentem lucerny w okolicy.

Ojciec Majora Majora, jednego z bohaterów książki Paragraf 22 Josepha Hellera, zajmował się nierolnictwem. Jego specjalnością była lucerna i żył z tego, że jej nie uprawiał. Rząd płacił mu dobrze za każdy korzec lucerny, którego nie zebrał. Im więcej lucerny nie uprawiał, tym więcej pieniędzy dostawał od rządu i za każdy pracowicie nie zarobiony grosz kupował ziemię, aby zwiększyć ilość nie uprawianej lucerny. (..) Mądrze inwestując stał się wkrótce najpoważniejszym nieproducentem lucerny w okolicy.

Kiedy przeczytałem, że Krajowe Biuro Wyborcze unieważniło przetarg na system informatyczny do obsługi referendum europejskiego, pomyślałem, że nadszedł wreszcie długo oczekiwany przełom. Wcześniej polskie firmy liczyły na wielkie publiczne pieniądze z informatyzacji - ale to już przeszłość. Krajowe Biuro Wyborcze, dwukrotnie przygotowując specyfikację istotnych warunków zamówienia (pierwsza wzbudziła podejrzenia, że jest robiona pod konkretnego wykonawcę) i zbierając oferty, wydało mnóstwo pieniędzy na... unikanie informatyzacji. Ponadto przy okazji poprzednich wyborów miała miejsce spektakularna klapa systemu za 25 mln zł - przypominam to, bo jakoś dziwnie wszyscy nabrali wody w usta. Bez wątpienia można by działania biura wyborczego określić nowym mianem: nieinformatyzacja.

Podobnie zresztą wygląda wiele innych projektów publicznych. Ostatnio Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała informatyzację podatków, która - od momentu, gdy urodziła się w bólach (czy raczej Bull-ach) - pochłonęła już grube miliardy złotych, które ktoś przecież dostał. A państwo polskie nadal nie ma tego, czego potrzebuje: czyli sprawnego i zintegrowanego systemu informacji o podatnikach i ich należnościach. Nie ma także systemu ewidencji praw jazdy i kierowców. O ZUS-ie nie będę nawet wspominał, pozwolę sobie tylko przypomnieć, że już w 2000 r. sugerowałem na tych łamach, że niedziałanie tamtejszego systemu jest stanem permanentnym i pożądanym, a nie przejściowym.

Na nieinformatyzacji można znakomicie zarobić. Niejedna krajowa fortuna wyrosła na nierobieniu systemów informatycznych. Setki najwyższej klasy specjalistów co dzień głowią się, w jaki sposób stworzyć rozwiązanie, które będzie jak najdłużej i jak najdrożej nie działało.

Po raz kolejny zresztą okazuje się, że nasze uczelnie pozostają daleko w tyle za wymaganiami rynku. Naiwni studenci nadal uczą się, że systemy należy dobrze pisać, testować i wdrażać działające rozwiązania - ale przecież prawdziwe kokosy robi się na niewdrażaniu nie działających i nie przetestowanych systemów.

Nieinformatyzacja staje się także powoli popularna po stronie wykonawców. Już teraz największe firmy informatyczne to wcale nie te, które zatrudniają najwięcej informatyków. Wręcz przeciwnie - firma informatyczna, która odnosi prawdziwy sukces, to taka, która zdobywa zamówienia, przekazuje je podwykonawcom, a następnie rozdziela pieniądze.

Niedługo przedsiębiorstwa realizujące najbardziej intratne zlecenia nie będą zatrudniać żadnych informatyków, bo ci sporo kosztują, mają trudności komunikacyjne i na dodatek mogą nieopatrznie zrobić coś działającego i przetestowanego. Lepiej to ryzyko wyeksportować (kiedyś eksportowano węgiel, teraz ryzyko) do innych firm, samemu zajmując się spokojnym liczeniem pieniędzy i "budową pozytywnych relacji". A wszystko dzięki nowej koncepcji: nieinformatyzacji.

Czy można to zrozumieć? Ależ można! Wystarczy tylko od czasu do czasu czytać Paragraf 22 - książkę ponadczasową, mądrą, choć nie zawsze przyjemną.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200