Niczym Goliat i Dawid

A właściwie Goliat i kilku Dawidów: potężny Microsoft i jego mali konkurenci. Tym razem jest to wojna o przeglądarki. Trzymając się militarnej terminologii, można mówić o kilku stoczonych bitwach, zajęciu przez stronę atakującą - nieporównanie słabszą, ale pełną animuszu - kilku nowych pozycji. Tak czy inaczej, operacje toczą się wprawdzie od dłuższego czasu, lecz przewaga naszego Goliata nie doznała, jak dotąd, bardziej dotkliwego uszczerbku.

A właściwie Goliat i kilku Dawidów: potężny Microsoft i jego mali konkurenci. Tym razem jest to wojna o przeglądarki. Trzymając się militarnej terminologii, można mówić o kilku stoczonych bitwach, zajęciu przez stronę atakującą - nieporównanie słabszą, ale pełną animuszu - kilku nowych pozycji. Tak czy inaczej, operacje toczą się wprawdzie od dłuższego czasu, lecz przewaga naszego Goliata nie doznała, jak dotąd, bardziej dotkliwego uszczerbku.

Dość powiedzieć, że udział przeglądarek Internet Explorer w światowym rynku wynosi, wg najświeższych szacunków, aż 95%. Proporcja wręcz miażdżąca. Nic zresztą w tym dziwnego, skoro IE jest integralną częścią systemu operacyjnego Windows i, co więcej, jest lansowana przez wielkich światowych prowiderów, takich jak T-Online czy AOL. Pierwsza wersja została wylansowana przed ośmiu laty, w sierpniu 1995 r., i od tej daty rozpoczął się zwycięski pochód przeglądarki Microsoftu, która zdecydowanie zdominowała rynek internetowy.

Taka sytuacja zaprowadziła Billa Gatesa na salę sądową i w wyniku procesu antykartelowego musiał zapłacić najpoważniejszemu ze swoich konkurentów, Netscape, 750 mln USD. Kwota ogromna, ale biorąc pod uwagę wielkość jego dochodów, nie wydaje się, by zachwiała interesami megakoncernu.

Alternatywą dla Internet Explorera jest przede wszystkim Netscape Navigator, od dawna popularna wśród internautów, zwłaszcza w swoich najnowszych wersjach, np. 7.02. Firma Netscape ma w swoim repertuarze także parę innych przeglądarek. Należą do nich Mozilla oraz bardzo szybka Firebird (http://www.mozilla.org ). A w ramach Open-Source-Project została opracowana przeglądarka o nazwie Safari (http://www.apple.com/safari ), przeznaczona dla komputerów Apple Macintosh.

W opinii fachowców te rozmaite konkurencyjne urządzenia bynajmniej nie ustępują dominującym na rynku przeglądarkom spod znaku Microsoftu. Są one dostępne bezpłatnie, funkcjonują stabilnie, niejednokrotnie są też szybsze i pod pewnymi względami dysponują nawet większymi możliwościami niż Internet Explorer. Dotyczy to zwłaszcza tzw. tabbed browsing, czyli ładowania (pokazywania) wielu stron jednocześnie w jednym oknie, przy czym można nimi wzajemnie operować. Użytkownicy poczty elektronicznej i amatorzy rozmów w chacie mogą korzystać ze zintegrowanych funkcji.

Ale nie tylko Amerykanie stają do konkurencji z Microsoftem. Niewielka firma norweska Opera (http://www.opera.com ) zaoferowała swoją również bezpłatną przeglądarkę (ostatnio w wersji 7.11), która ma ponadto przyciągać międzynarodową klientelę dzięki zlokalizowanym interfejsom. Jednakże inaczej niż w przypadku Mozilli i Ne reklamowe. Można, co prawda, taką reklamę wyłączyć, ale wówczas za program trzeba zapłacić ok. 40 USD. Zapewne niewielu się na to decyduje.

Jedną z głównych zalet tej przeglądarki jest jej bardzo duża szybkość oraz oszczędność w wykorzystaniu zasobów systemowych, co ma szczególne znaczenie, jeśli w grę wchodzi posługiwanie się starszymi komputerami. Poza tym Opera, podobnie jak obie wcześniej wymienione, ma zastosowanie równie dobrze w pecetach i komputerach kieszonkowych.

Warto jeszcze zauważyć, że Opera uzyskała w ub.r. miano najbardziej kreatywnego producenta przeglądarek. Nie ma jednak róży bez kolców. Konkurenci Microsoftu przekonali się o tym, notując skargi swoich klientów, którzy chcieliby dokonywać zakupów online. Okazuje się, że odpowiednie strony internetowe zostały skonstruowane tak przemyślnie, by można było z nich korzystać jedynie za pomocą Internet Explorera. W przeciwnym razie na ekranie pojawia się komunikat mniej więcej takiej treści: "Posługuj się nową przeglądarką marki Microsoft - inne przeglądarki niestety nie zapewniają właściwego wyniku".

Przeglądarka IE jest łatwa i wygodna w eksploatacji, ale nie brakuje ekspertów, którzy wytykają jej dawniejszym wersjom istotne błędy. Polegają one na ryzyku zniekształcenia zapisanych informacji, zniszczenia materiałów wideo, otwarcia intruzom drogi do banków danych, pojawienia się wirusów. Może to być szczególnie niebezpieczne dla przedsiębiorstw. Zdaje sobie z tego sprawę Microsoft i oferuje programy naprawcze, tzw. patches, ale wpisanie ich do większości, jeśli nie wszystkich, pecetów wymaga czasu liczonego w latach.

Renoma produktów Microsoftu jest mimo wszystko tak przemożna, że nic nie wskazuje na to, by w dającej się przewidzieć przyszłości ich pozycja na rynku uległa znaczniejszemu osłabieniu. Internetowy Goliat może ze spokojem patrzeć na poczynania swoich konkurentów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200