Najpierw wymowa

Zadzwoniła do mnie ostatnio pewna ważna osoba w polskiej informatyce. Rozmawialiśmy przejęci o pewnych problemach polskiej informatyki, a na koniec usłyszałem, że powinienem więcej pisać o informatyce (ponoć pisałem ciekawie, w co wierzyć mi się ni jak nie chce).

Zadzwoniła do mnie ostatnio pewna ważna osoba w polskiej informatyce. Rozmawialiśmy przejęci o pewnych problemach polskiej informatyki, a na koniec usłyszałem, że powinienem więcej pisać o informatyce (ponoć pisałem ciekawie, w co wierzyć mi się ni jak nie chce).

Ale ważna osoba, ważna sugestia - myślę, coś w tym musi być. Pisać trzeba o informatyce. Cała gazeta jest o informatyce wprawdzie i myślałem zawsze, że coś przynajmniej może być nie o informatyce. Zresztą według mojej opinii w informatyce najważniejsi są ludzie, dopiero potem oprogramowanie, serwery, UPS-y, drukarki i tonery, i jeszcze kilka innych rzeczy. Pisać więc będę o informatyce, ale ponieważ łatwo nie ulegam sugestiom, na początek postawić muszę na swoim.

Miłośnikiem herbaty nie jestem. Najprawdopodobniej na skutek konkurencji innych napojów. Jeżeli herbatę piję, to najchętniej z gatunku Earl Grey. Z herbatą tą mam jednak pewien problem. Mianowicie nazwa gatunku tej herbaty, tak prosta do napisania, przysparza mi ogromne kłopoty z jej wymówieniem. Mam kilka takich słów, które za nic nie chcą poddać się moim strunom głosowym, ale Earl Grey bije wszelkie rekordy. Sytuacja w zasadzie jest absurdalna, bo gdy swobodnie raz za razem wyśpiewuję Earl Grey, Earl Grey, nic nie wskazuje na to, że gdy siądę przy restauracyjnym stoliku i postanowię zamówić herbatę Earl Grey, wycofuję się z tych planów, bo czuję, że gdy wypowiem nazwę Earl Grey, z ust moich wydobędzie się coś całkowicie niezrozumiałego albo zatrzymam się w połowie tej sympatycznej nazwy. Nie do wiary, ale tak jest. Ale nie o herbacie będzie broń Boże dalej, choć napój ten z całą pewnością popularny jest wśród informatyków. O herbacie Earl Grey było na zasadzie skojarzenia mojego z jakże popularnym dziś słowem, a słowem tym jest outsourcing.

Herbata Earl Grey i outsourcing są problemami z innych planet i w zasadzie nigdy nie powinny się były spotkać. Połączyłem je, ponieważ ja mam kłopoty z bezbłędnym wymówieniem nazwy Earl Grey, a spora grupa moich rozmówców miewa problemy z wymówieniem słowa outsourcing. Człowiek rozmawia i krąży dookoła, szukając słów zastępczych, opisuje tę zewnętrzną firmę, która będzie świadczyła te usługi z zewnątrz i chce wreszcie trafić na ten moment, że jak powie outsourcing, to słychać będzie outsourcing. Jestem pełen zrozumienia w takich przypadkach, bo znam swoje kłopoty z Earl Grey. Ale myślę sobie, że mój feler z Earl Grey to pchła do modnego dziś słonia zwanego outsourcing.

Gdyby na tym kończyły się problemy z outsourcingiem, wszyscy bylibyśmy i szczęśliwi, i przy okazji roześmiani. Problem wymowy słowa outsourcing okazuje się, niestety, najmniejszym problemem związanym z tym zagadnieniem. W redakcji o outsourcingu coraz częściej rozmawiamy (nie oczywiście w znaczeniu, że redakcję chcemy w outsourcing oddać), ciekawi tej problematyki są czytelnicy, jednym słowem coś wisi w powietrzu i wszystko, co kryje się pod nazwą outsourcing albo zrobi zawrotną karierę, albo pęknie jak balon.

Różne wytacza się argumenty za, różne przeciw outsourcingowi. Klienci narzekają na to, usługodawcy na tamto. Są już takie miejsca w Polsce, w których wprowadzono outsourcing systemów informatycznych, ale gdy przyglądam się tym miejscom i przysłuchuję toczącej się dyskusji, jedno mnie niepokoi. Mianowicie to, że nigdzie nie spotkałem opinii - a spotkałem wiele - że warunkiem powierzenia opieki nad informatyką jest najpierw samodzielne dopracowanie się informatyki na porządnym poziomie, co oznacza m.in. odpowiedni poziom wiedzy o informatyce wśród pracowników. I to nie jest już żart. Żarty były wyżej. Dlaczego właśnie to jest warunkiem powierzenia opieki nad informatyką zewnętrznej firmie? To pytanie potraktujmy jako problem do przemyślenia.

Dlatego myślę, że jest u nas jeszcze niewiele miejsc, które mogą pozwolić sobie na outsourcing, nawet jeśli oferta firm gotowych świadczyć takie usługi jest wielka. Budujmy więc informatykę, uczmy użytkowników, a w wolnych chwilach ćwiczmy wymowę słowa outsourcing.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200