Najnowsza wersja przeszłości

Pod koniec czerwca wydarzeniem tygodnia w mediach społecznościowych była historia Ewy T., nauczycielki i ministerialnej ekspertki.

W latach 80. śmiertelnie zakatowała chłopca i została za to skazana na długoletnie więzienie. Wyrok został wykonany i, w myśl obowiązującego prawa, zatarty. Mimo to dziennikarz prasy papierowej opisał historię na łamach czołowego dziennika. W ciągu kilkudziesięciu minut kobieta została zidentyfikowana, publicznie zlinczowana, zaś politycy nie omieszkali wykorzystać tej historii dla prób odbudowania własnej popularności. Później nastąpił równie spektakularny metalincz medialny na dziennikarzu, który wypuścił dżinna z butelki.

Bo zastanówmy się dobrze: co to znaczy właściwie „zatarcie wyroku”? Już samo brzmienie tego określenia jakby przeczyło prawom fizyki: wyrok zapadł i tego faktu nie da się zatrzeć; można co najwyżej spróbować wymazać informacje o nim. Ale czy w dobie cyfrowych mediów jest to w ogóle możliwe? Mało jest tak pouczających opowieści jak ta o Herostratesie, podpalaczu Artemizjonu, którego skazano na zapomnienie tak gorliwie, że do dziś pamiętamy jego imię.

W Europie dyskutuje się o „prawie to bycia zapomnianym”. Ale jak mówić o wymazaniu pamięci, skoro możliwości przechowywania informacji rosną szybciej niż jej ilość? I zawsze, poprzez badanie papierowych albo cyfrowych archiwów, można dojść do informacji sprzed lat kilku albo kilkunastu? Może lepiej mówić o „prawie do modyfikacji przeszłości”, jakkolwiek by to dzisiaj brzmiało.

Główny bohater powieści „Rok 1984”, Winston Smith, pracował w Ministerstwie Prawdy. Całymi dniami opracowywał i drukował gazety z przeszłości, żeby zawierały taką wersję zdarzeń, jaka stała się obowiązująca po ostatnich decyzjach. Twórcze rozwinięcie tej idei pozwoli nie tylko skutecznie zatrzeć wyroki, ale także niewygodne wydarzenia z przeszłości tzw. cywilizowanego świata, np. ludobójstwo Indian albo stosy, na których palono czarownice i przeciwników politycznych.

Zapewne powstaną w tej kwestii właściwe uregulowania prawne, tj. wyroki w sprawie jedynie słusznej wersji przeszłości. Każdy sąd potrzbuje ramienia wykonawczego – zapewne powstanie więc specjalny urząd, który zajmie się wyłącznie modyfikacją przeszłości oraz dostosowaniem dokumentacji sprzed lat do świeżo ustalonej, oficjalnej wersji wydarzeń. Zgodnie z europejską modą nazwany zostanie zapewne jakimś Wysokim Komisariatem, ale swojskie Ministerstwo Prawdy będzie odpowiedniejsze – i jednocześnie pozostanie nawiązaniem do klasyki dwudziestowiecznej literatury.

Najnowsza wersja przeszłości
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200