Na solidnej (państwowej) posadzie

I wyszło szydło z worka. Okazało się bowiem, z jakiej to przyczyny tzw. sfera budżetowa zarabia tak śmiesznie mało. Przed kilkoma tygodniami oburzyłem się na politykę władz naszych najjaśniejszych, nakazującą im wyznaczać płace ludziom według własnego, topornego poczucia humoru.

I wyszło szydło z worka. Okazało się bowiem, z jakiej to przyczyny tzw. sfera budżetowa zarabia tak śmiesznie mało. Przed kilkoma tygodniami oburzyłem się na politykę władz naszych najjaśniejszych, nakazującą im wyznaczać płace ludziom według własnego, topornego poczucia humoru. Dowiaduję się teraz, że ludność jest takimi praktykami zbulwersowana.

Zaś ludność sejmowa jest nie tylko zbulwersowana, ale nawet oburzona tym, że tak mało zarabiają te biedaki profesory i asystenty. Wcześniej pewnie o tym nie wiedziała. Bo siedząc w parlamencie, łatwo jest ustalać innym zasady wynagradzania "według możliwości", a sobie "według apetytu".

Dziwimy się, dlaczego tak niewiele mamy szkół i ich absolwentów. Dziwi nas niesprawność np. administracji i nie tylko, ale nie dziwi nas byle jakie przygotowanie zawodowe władzy wykonawczej. Nie dziwi nas za to niepłacenie (płacenie zasiłków) za wykonywaną pracę nauczycielom. I choć to hańba, że asystentowi płaci się tak mało, że kiedy chce zaciągnąć kredyt, wyrzucają go z banku nie chcąc z takim żebrakiem rozmawiać, to jednocześnie tolerowane jest istnienie wynagrodzeń z kasy państwowej, będących kilkudziesięciokrotnością apanaży figur z tzw. rzeczywistości gospodarczej. I to, że absolwenci nierzadko od razu zarabiają takie pieniądze, które pozwalają im kpić sobie ze swoich nauczycieli, wcale nie zmusza do myślenia tych, którzy nauczycieli angażują. Bo jakże często taki jeszcze-student zamienia się w niekompetentnego decydenta i już pokazuje nauczycielowi, że wcale nie liczą się jego kwalifikacje.

Naczelnik sejmiku regionalnego zarabia miesięcznie 35 razy tyle, ile zarabia asystent. A co on takiego robi? Co wnosi swą wspaniałością do naszego wspólnego dobra? W jaki sposób usprawnia i wzbogaca wspólny wysiłek urzędników i asystentów? Czego to uczy się od jego wspaniałości urzędnika lokalnego nic nie umiejący asystent? Powinny nadejść czasy, gdy od kierownika będzie się bezwarunkowo wymagało przyzwoitości w ustalaniu zarobków. Jeśli kierownik bierze dla siebie 30 razy więcej niż początkujący pracownik, najwyraźniej dowodzi, że brak mu poczucia przyzwoitości. To jest brak podstawowy, który powinien dyskwalifikować wielu naszych pazernych kierowników.

Dzięki takim, wątpliwej jakości, kierownikom możemy spodziewać się tylko kiepskiej przyszłości. Dzięki nim pozbędziemy się z naszych firm potencjalnych liderów, a także szeregowych pracowników, ale za to kierowników będziemy mieli w nadmiarze i to nadmiernie uposażonych. Już mamy w nadmiarze kierowników, którzy zapominają, że adepci zawodu cały czas się uczą i to uczą się od nich, a kiedy od nich niewiele mogą się nauczyć, zmieniają i nauczycieli, i aspiracje.

Wciąż, zgodnie z PRL-owskimi standardami, płacimy śmiesznie mało młodym, zdolnym i obiecującym, zniechęcając ich często do dalszej pracy i rozwoju. Nieporównanie więcej kasy wypłacamy mniej ambitnym, ale o większych apetytach konsumpcyjnych. Bo generalnie wygodniejsze i łatwiejsze jest doraźnie zaspokajanie takich apetytów.

Kiedyś światli Polacy wielką wagę przypisywali edukacji mówiąc, że taka będzie kraju przyszłość, jakie młodzieży chowanie (Zamojski, Staszic). Postaci te jednak nic nie znaczą dla obecnych władców, co rzekomo z ludu się wywodzą, a dla szkół zbytniej estymy nie mają i w ten sposób kontynuują dzieło okupantów. Gospodarkę i pieniądz spodlili, zaś ludność postanowili nauczyć do stu liczyć, a czytać tylko ogłaszane przez siebie wiadomości.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200