Młodość czy korupcja?

Orędowałem tu za powstaniem własnego związku kredytowego branży komputerowej, opartego na zasadach obmyślonych przez "starego" Schulzego z Delitzsch. Ale chyba nikogo to nie interesuje; rynek wydaje się snadź tak łatwy do skubania, że nikogo nie obchodzi, jakby tu zmusić do pracy dla siebie swoje pieniądze. Sądziłem, że odezwie się do mnie przynajmniej ktoś z Izby Informatyki i Telekomunikacji. Ale mój telefon milczał. Co kolega Radocha przewidział.

Orędowałem tu za powstaniem własnego związku kredytowego branży komputerowej, opartego na zasadach obmyślonych przez "starego" Schulzego z Delitzsch. Ale chyba nikogo to nie interesuje; rynek wydaje się snadź tak łatwy do skubania, że nikogo nie obchodzi, jakby tu zmusić do pracy dla siebie swoje pieniądze. Sądziłem, że odezwie się do mnie przynajmniej ktoś z Izby Informatyki i Telekomunikacji. Ale mój telefon milczał. Co kolega Radocha przewidział.

Nie uleczy mnie to z optymizmu; rynek branży przechodzi, ot, swą "dziecinną" fazę rozwoju z właściwą jej zasadą "KS", "Każdy Sobie". Ileż ujawniła pasji walka o ochronę praw autorskich w sferze oprogramowania! Choć to w ogóle raczej wysiłek Syzyfa; to nie literatura piękna, w której plagiat wychwyci nawet uczeń szkoły średniej, ani też wynalazki, chronione w technice patentami. "Ochrona własności intelektualnej" w tej dziedzinie przypomina mi próby ochrony praw autorów różnych krojów czcionek w drukarstwie - najpiękniejsze kroje zaprojektowali artyści typografii w zamian za... sławę ("antykwa" Półtawskiego!). Sprzedawano jedynie gotowe czcionki.

Ale nie tylko rynek branży jest w fazie "dziecinnej". Otoczenie również. I trudno ustalić, gdzie mamy do czynienia z korupcją, a gdzie z zuchwalstwem młodości, spotykanym też na rynkach czołówki świata (przykład systemu rezerwacji dla Hiltona i Marriota, opisany w nr. 6 Computerworld). To, co opisywał red. Łakomy w rubryce "Widziane z boku", ukazuje istną mieszankę arogancji z podejrzanymi interesami. Wspomnę cytowaną tam opinię szefa firmy komputerowej: "Pewne zamówienia publiczne można podjąć tylko przy założeniu, że się weźmie na ich realizację kredyt i nie zamierza się ich realizować, ani spłacać tego kredytu".

Pytanie, czy komuś aby nie zależy na nieuporządkowaniu rynku zamówień publicznych?

Prawda jest prostsza - nasz sejm nie ma wypracowanej żadnej metodyki legislacyjnej. Jeszcze nie odkrył, że od pisania norm są fachowcy, posłowie zaś winni dyskutować nad ich projektami, i to wysłuchawszy opinii innych fachowców... A oni sami piszą. Godzinami dyskutując w komisjach i podkomisjach nad oczywistościami. Stąd brak nawet ogólnych zasad, oddających decyzje o zakupach na koszt podatnika "w dół", bliżej społecznej kontroli. Stąd nadal ministerstwa kupują wszystko dla podległych instytucji czy to sprzęt medyczny dla szpitali, czy licencje komputerowe dla szkół. Co samo rodzi korupcyjne sytuacje.

Znam Dyrektora Generalnego PKP. Jego osobista uczciwość jest poza wszelkim podejrzeniem. Ale pion informatyki naszych deficytowych kolei kupił na koszt podatnika te kilkadziesiąt najpotężniejszych serwerów świata, nie do uruchomienia nawet w ciągu trzech lat, nim się zestarzeją moralnie. I w ciągu miesiąca nikt z PKP nie zareagował na uwagi red. Łakomego, które w domyśle przecież zawierają podejrzenie mordercze - że ktoś wziął...

Uczciwość informatyka, nadzorującego komputeryzację ZUS, też jest poza podejrzeniem. Ale i ogromne hardware'owe zakupy ZUS przerastają możliwości ich zagospodarowania. Nie mówiąc już o nieszczęsnym POLTAX, który powstaje dla pełnego amatorszczyzny systemu podatkowego, w kraju gdzie jedyny względnie kompetentny człowiek w Ministerstwie Finansów też jest fachowcem przyuczonym, bo tu skarbowości po prostu nie było. No i ci faceci z Bulla, którzy z zimną krwią nadal "projektują", choć doskonale wiedzą, że system winien rodzić się w bliskiej współpracy z użytkownikami, praktykami systemu podatkowego!

Sławomir Trautman, mój stary przyjaciel z dawnych lat, proponuje, by darmo reklamować tych, co kupują sprzęt i - solidnie go zagospodarowują. Myślę, że warto ujawniać w ogóle wszelkie wielkie zakupy na koszt podatnika, ale - w rubryce "Podejrzani".

Ustawa Shermana w USA narzuciła monopolom obowiązek dowodu, że nie uprawiają praktyk monopolistycznych. Tu niech "podejrzani" dowodzą, że są "czyści", podając, kto jak decydował i dlaczego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200