Miejscówka stojąca

Koleje sprzedają miejscówki stojące. Kiedyś wracałem z Warszawy do Krakowa pociągiem INTERCITY. Wcześniej kupiłem bilet na wygodne miejsce pod oknem, gdyż zamierzałem popracować. Jakież było moje zdziwienie, gdy do przedziału musiałem się przyciskać przez spory tłum na korytarzu. W końcu udało mi się dojść do swojego miejsca. Nawet było wolne. Jeszcze jedno było wolne, ale pasażerka mająca miejscówkę dotarła do przedziału dopiero po kilkunastu minutach od wyjazdu z Warszawy.

Koleje sprzedają miejscówki stojące. Kiedyś wracałem z Warszawy do Krakowa pociągiem INTERCITY. Wcześniej kupiłem bilet na wygodne miejsce pod oknem, gdyż zamierzałem popracować. Jakież było moje zdziwienie, gdy do przedziału musiałem się przyciskać przez spory tłum na korytarzu. W końcu udało mi się dojść do swojego miejsca. Nawet było wolne. Jeszcze jedno było wolne, ale pasażerka mająca miejscówkę dotarła do przedziału dopiero po kilkunastu minutach od wyjazdu z Warszawy.

Pasażerowie zachowywali się z godnością i tylko niektórzy nieodpowiedzialnie komentowali tłok panujący w pociągu INTERCITY. Załoga pociągu stanęła na wysokości zadania i przeszła jak burza przez zatłoczone korytarze, rozdając pasażerom kartoniki soku i opakowania herbatników. Na koszt PKP, oczywiście.

Odbyłoby się to zupełnie sprawnie, gdyby nie spóźnialska pasażerka. Nie dość, że przyszła na peron w ostatnim momencie, to zachciało się jej kawy. Poprosiła stewarda o kawę, na co ten zareagował spokojnie, ale stanowczo. Zapytał: "Nie widzi pani, co się dzieje?". I dodał: "W takich warunkach nie może być mowy o serwowaniu kawy". Spóźnialskiej w zupełności nie obchodziło to, że oto na długi weekend z Warszawy wracają budowniczowie dumy całego Narodu - warszawskiego metra. Wciąż narzekała na PKP, które - wg niej - zobowiązały się do zapewnienia jej wygodnych warunków podróży. Zgodnie z zawartą umową miała swoją miejscówkę i należne jej miejsce.

Podróżujący budowniczowie stolicy tymczasem też mieli miejscówki i zgodnie z nimi okupowali miejsca na korytarzach i w przejściach. Ich miejscówki były miejscówkami stojącymi. Mieli zatem prawo stać w pociągu INTERCITY, a miejsce stania mogli sobie dowolnie wybrać. W końcu ich bilety kupione za pieniądze społecznego zakładu pracy nie wskazywały miejsca stojącego, bo takich nie ma w pociągu INTERCITY.

Brawo, PKP. Wreszcie widać aktywne, prorynkowe działania. Nieprawdą jest, że koleje, mimo iż wciąż państwowe, biernie czekają na dotacje. Same znajdują sposoby na zwiększenie efektywności swych działań. Uczą się i korzystają z bogatej skarbnicy doświadczeń.

Oferują coraz to nowe formy usług i unowocześniają formy pracy. Na dworcach w tradycyjnych kolejkach pasażerowie stają z nadzieją, gdyż w końcu dostaną się do kasy, a tam zobaczą komputer, który wydrukuje bilet wraz z miejscówką stojącą, a pani na nowoczesnym kalkulatorze szybko policzy należność.

Wiele też zmienia się na odcinku traktowania pasażerów, którym PKP fundują na własny koszt poczęstunek. Niezależnie od tego, ile sprzeda się miejscówek stojących.

PKP wzbogacają język polski. Oczywiście, pamiętając o 50-letnich tradycjach. Do jego skarbnicy, zawierającej już "demokrację socjalistyczna, obrzędowość świecką" czy "pożyczkę bezzwrotną" i wiele innych kwiatków, Koleje w nowej rzeczywistości dołożyły "miejscówkę stojącą". Oczywiście, na własny koszt. Przerażenie budzi próba przewidzenia nowych pomysłów naszych dzielnych dotowanych przedsiębiorców i tradycyjnych innowatorów. Spróbujmy im pomóc w tworzeniu tradycyjnie nowoczesnych pomysłów robienia "w konia" pasażerów. Kiedy więc możemy spodziewać się biletów na stojące miejsca leżące i stojące miejsca sypialne?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200