Literat

Lokalny Informatyk uważa, że każdy programista, oprócz pisania programów w dziwnie dla laika wyglądającym i niezrozumiałym języku, powinien także dobrze czuć się w pisaniu tekstów przy użyciu rodzimego języka. Chociażby po to, aby skrobnąć dokumentację lub pismo o podwyżkę pensji.

Lokalny Informatyk uważa, że każdy programista, oprócz pisania programów w dziwnie dla laika wyglądającym i niezrozumiałym języku, powinien także dobrze czuć się w pisaniu tekstów przy użyciu rodzimego języka. Chociażby po to, aby skrobnąć dokumentację lub pismo o podwyżkę pensji.

Lokalny na ogół dobrze radzi sobie z językiem ojczystym. Jeśli zaś chodzi o języki programowania, to zna ich wiele i od dawna, a mimo tego ciągle ma problemy z zapisem algorytmów. Wina nie leży, jednak, po stronie umiejętności warsztatowych Lokalnego, a jest wynikiem trudnej komunikacji z potencjalnymi użytkownikami, którzy nie bardzo wiedzą, czego chcą i jak docelowo ma to wyglądać. Z tego też względu Lokalny uważa, że znacznie łatwiej napisać książkę, bo nie dość że posługujemy się przy jej tworzeniu językiem obiegowym, to jeszcze nie trzeba z nikim dogadywać się, co książka ma zawierać i jak ma wyglądać. Wyjątki w tej dziedzinie, jednak, się zdarzają, co stanowi dowód na to, że ingerencja osób trzecich w zawartość książki podyktowana jest troską o kształt ostateczny dzieła. Przynajmniej tak sobie te sprawy tłumaczy Lokalny na podstawie własnego doświadczenia. A doświadczenie ma, bo właśnie wydał książkę.

Przystępując do napisania książki wyobrażał sobie niebywały sukces: ze sto tysięcy sprzedanych egzemplarzy, majątek płynący z tantiem, sławę. Sprzedano sto, ale nie tysięcy tylko sztuk. Na więcej raczej się nie zanosiło. Była to bowiem pozycja jakich obecnie bez liku, czyli dotycząca pospolitych zagadnień informatycznych. Mało kto obecnie czyta tego rodzaju tytuły i w zasadzie w zastanowienie wprowadza fakt emisji tak dużej ich liczby.

Jeśli już Lokalny nie odniósł swoim dziełem sukcesu na rynku krajowym, postanowił pomóc losowi i znaleźć uznanie w nieco poważniejszych gremiach. Wziął więc pod pachę egzemplarz autorski, wpisał dedykację i udał się do Dyrekcji. Jego intencje nie były czyste. Przypuszczał, że gdy Dyrekcja dowie się, że Lokalny wydaje książki, zmieni o nim zdanie i traktowanie. Domniemał, że z poziomu zakładowego przygłupa komputerowego awansuje w Dyrekcyjnym uznaniu do rangi człowieka mądrego, pracowitego i uznawanego w środowisku informatycznym. „A gdzie wzmianka o naszej firmie?” – kręciła nosem Dyrekcja, przeglądając w ofiarowanym egzemplarzu informacje o autorze.

Jeśli ktoś już się bierze za pisanie, to niechże zawczasu zagadnie swego dobroczyńcę, co według jego uważania warto byłoby zamieścić w książce. Zawsze będzie to jakąś gwarancją znalezienia uznania, przynajmniej w niektórych kręgach zainteresowań.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200