Listy
- 18.05.1998
Dyskusja między Piotrem Kowalskim i Markiem Rygielskim (''Drukarka wspólna - czyli między 8 marca a 1 kwietnia'' CW 14/98 i ''Zejść z piedestału'' CW 17/98) dotknęła jednego z najistotniejszych problemów, dotyczących pracy informatyków w przedsiębiorstwach czy urzędach. Niestety, przychylam się do punku widzenia Marka Rygielskiego, twierdzącego - z pewnością w dużym uproszczeniu - że informatyk jest po to, aby zapewnić innym pracownikom właściwe warunki pracy.
Dyskusja między Piotrem Kowalskim i Markiem Rygielskim (''Drukarka wspólna - czyli między 8 marca a 1 kwietnia'' CW 14/98 i ''Zejść z piedestału'' CW 17/98) dotknęła jednego z najistotniejszych problemów, dotyczących pracy informatyków w przedsiębiorstwach czy urzędach. Niestety, przychylam się do punku widzenia Marka Rygielskiego, twierdzącego - z pewnością w dużym uproszczeniu - że informatyk jest po to, aby zapewnić innym pracownikom właściwe warunki pracy.
I tu zauważmy, że jest to niewdzięczna rola. Rola usługodawcy, który choć w tym przypadku wykonuje poważną pracę, stoi w cieniu osiągnięć swych współpracowników. Niewdzięczność ta potęgowana jest również tym, że informatyk wykonuje coraz bardziej ambitne - czytaj: wymagające coraz większej wiedzy i umiejętności - zadania, a rola, jaką pełni, pozostaje nie zmieniona.
Wydawać by się mogło, że skoro informatyk dysponuje coraz większą i rozleglejszą wiedzą na temat systemów i współpracy poszczególnych grup pracowniczych, powinien też - jako człowiek o ugruntowanym doświadczeniu i obyciu z innymi ludźmi - rozumieć rozterki pracowników innych działów. Wszak wiedza zobowiązuje też do kulturalnego traktowania współpracowników. Z własnego podwórka wiem jednak, że tak nie jest. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że doszło dziś do swoistego zderzenia sporego potencjału wiedzy i odpowiedzialności informatyków z ich ciągle podrzędną rolą w przedsiębiorstwach czy urzędach. Tak niestety jest.
Czasami myślę, że przedstawiciele innych działów w przedsiębiorstwach spychają na margines nas informatyków, trochę bojąc się powiększenia naszych wpływów. I być może jest tak dlatego, że traktujemy ich tak, a nie inaczej. Wiem, że informatycy awansujący w strukturach przedsiębiorstw należą właśnie do tych, którzy potrafią połączyć swą rolę usługową ze zrozumieniem problemów w kontakcie z rozwiązaniami informatycznymi swoich współpracowników. Nie jest to łatwe, ale taka jest już rola ludzi świadczących usługi. Marek Rygielski podaje trafne i jakże popularne w naszym codziennym życiu przykłady ekspedientki w sklepie czy mechanika w warsztacie samochodowym.
Chciałbym jednak dodać, że - moim zdaniem - sytuacja ta ulega poprawie. Informatycy coraz bardziej zdają sobie sprawę z faktu, że efekty ich pracy w zbyt dużym stopniu zależą od użytkowników. Muszą więc starać się o ich względy. Im więcej przynoszącej korzyści informatyki w firmie, tym sympatyczniejsi informatycy.
Jarosław Dorosz
Kraków
Sprostowanie
W Computerworld nr 18/98 podaliśmy błędną informację o zmianie nazwy firmy Softkom. Napisaliśmy, że firma ta zmieniła nazwę na Connect Distribution. Tymczasem Softkom dalej działa pod swoją nazwą, natomiast firma Connect Distribution Sp. z o.o. jest nową spółką informatyczną.
Obie firmy przepraszamy.