Listy

Czytam Computerworld, bo jest to pismo ciekawe. Z zainteresowaniem też czytałem arykuł pt. ''Bo ja chcę lepsze'' Artura Krupińskiego (nr 3 Computerworlda z dnia 19.01.1998 r.), aż do momentu o sugestiach, co dla tłumacza jest najlepsze.

Czytam Computerworld, bo jest to pismo ciekawe. Z zainteresowaniem też czytałem arykuł pt. ''Bo ja chcę lepsze'' Artura Krupińskiego (nr 3 Computerworlda z dnia 19.01.1998 r.), aż do momentu o sugestiach, co dla tłumacza jest najlepsze.

Tak się składa, że od kilku lat na chleb zarabiam właśnie tłumaczeniami i nie mogę się zgodzić z poglądami dotyczącymi potrzeb tłumaczy, czy też "osób piszących teksty". Rozumiem, że autor wyobraża sobie tłumacza jako osobę spacerującą do biura tłumaczeń lub wydawnictwa, pobierającego tekst, wracającego do domu i klepiącego w 386, co wręcz cudownie zastępuje mu maszynę do pisania, no i obowiązkowo wertującego stosy papierowych słowników (nie chcę tu jednak negować ich olbrzymiej przydatności).

Życie dzisiejszego tłumacza jest nieco inne. Ja akurat tłumaczę teksty handlowe i ekonomiczne, gdzie klient wymaga bardzo krótkich terminów. Ciężko by było tego dokonać bez faksu i Internetu.

Opiszę moją pracę z komputerem. Uruchamiam Win 95, następnie słownik Collins'a (dobry tezaurus), Webstera (dobre definicje), Oxford (dobre konotacje) i techniczny Techlandu. Odpalam Worda 97 i Outlook z IE4.0, żeby ściągnąć zlecenia i sprawdzić moje 3 skrzynki pocztowe. Aha, zapomniałem o Windows Commanderze i o tym, że w tle chodzi też Online Meter i NetMedic. Okazjonalnie też zapuszczam pakiet Bitware. Jeśli powyższe pójdzie na 386, to ja chcę taki komputer. Niestety, często zdarza się, że klient podsyła prezentację w PowerPoint na kilka mega i 50 slajdów, ja to robię w PP97 i następnie zapisuję jako PP4.0 (dla klienta), co trwa zaledwie 10 minut. W tym czasie klnę, jaki ten mój P100 z 40 MB RAM jest wolniasty. I co? Mam powiedzieć zleceniodawcy, że jego klienci mogą równie dobrze, zamiast prezentacji, obejrzeć czysty tekst ASCII?

Wiem, że mały dysk też by mi wystarczył - zlecenia z jednej agencji z ubiegłego roku zajmują tylko 93 MB bez kopii zapasowych... Dlatego ograniczam się do dysku 3,2 GB (ale mam też inne potrzeby).

Może trochę mnie poniosło, ale "386 z niewielką pamięcią, małym dyskiem i mono" to zamierzchłe czasy. Jak to "zrobi" mi spellcheck 50 stron? Jak w tym wyrysuję złożoną tabelkę w kilka minut? (Word 97 - malarz tabel, dłuuuuugo na to czekałem). A schematy organizacyjne? Konspekty numerowane? Automatyczne szablony do dokumentów przysięgłych? A jeśli nie znam jakiegoś specjalistycznego wyrażenia, którego nie ma w słownikach, gdzie lepiej tego szukać, jak nie w Internecie?

Tak można by jeszcze długo wyliczać... Mam nadzieję, że dało to odpowiedź na pytanie "...tylko po co tłumaczowi taka rakieta?" Przy okazji, wszyscy znajomi tłumacze pracują podobnie jak ja, a ja wcale nie uznaję swojego komputera za "rakietę".

Ogólnie artykuł bardzo mi się podobał, poza tym jednym felernym opisem.

Krzysztof Mazur

Gliwice

Microframe vel Mainframe

Po lekturze felietonu Piotra Kowalskiego "Microframe vel Mainframe" (Computerworld nr 48 z dnia 29. 12. 19997 r.) chciałbym sprostować, że nie jest prawdą, iż szczytem osiągnięć jest połączenie grona serwerów NT (front-end) z serwerami Unix (back-end). Od kilkunastu lat zajmuję się systemami mainframe'owymi. Brałem udział w budowaniu kilku sieci opartych na systemach MVS (obecnie OS/390) i jestem administratorem dwóch z nich.

W Polsce funkcjonuje kilka sieci WAN opartych na systemach mainframe'owych i pełnej architekturze SNA, również z integracją on-line danych, umieszczonych w systemach (zlokalizowanych w różnych miastach Polski).

Takie sieci działają m.in. dla potrzeb Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Ewidencji Ludności PESEL, Ewidencji Pojazdów w woj. gdańskim, bydgoskim i lubelskim, PKO BP (tam gdzie nie udało się wdrożyć systemu ZORBA).

Grzegorz Pluciński

Mainframe, Warszawa

Od autora:

Mając przez wiele lat kontakt z systemami mainframe, nie mógłbym oczywiście negować ich istnienia. Jednak przy małej popularyzacji tych rozwiązań i kreowaniu przez ogromną większość firm polityki antymainframe'owej, obszar ich zastosowań i możliwości pozostaje w szerokim odbiorze informatyki nie zauważony (niezasłużenie!). Dlatego też zechciałem nieco przejaskrawić ten właśnie fakt.

Piotr Kowalski

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200