Legenda

Sprawa dojrzała do wyjaśnień, gdy zarząd rozpoczął dociekania dlaczego prace nad Zintegrowanym Użytkowym Systemem przybierają tak nieporadny obrót. Informatyk dwoił się i troił w tłumaczeniu przyczyn, ale jakoś jego argumenty nie mogły zdobyć posłuchania.

Sprawa dojrzała do wyjaśnień, gdy zarząd rozpoczął dociekania dlaczego prace nad Zintegrowanym Użytkowym Systemem przybierają tak nieporadny obrót. Informatyk dwoił się i troił w tłumaczeniu przyczyn, ale jakoś jego argumenty nie mogły zdobyć posłuchania.

Widząc, że scedowanie niepowodzeń na czynniki tak zwane obiektywne niezbyt wiele korzyści w tej sytuacji może przynieść, począł poszukiwania genezy problemu w historycznych źródłach rozwoju informatyki. Szperał po książkach, periodykach, sięgając w coraz bardziej zamierzchłe czasy, aż dotarł niemal do fundamentów komputeryzacji. W jednym z amerykańskich czasopism o raczej popularnym charakterze znalazł niedługą notkę, która zdawała się tłumaczyć wszelkie czynniki niepowodzeń współczesnej informatyki. A było tam napisane: "Wraz z uruchomieniem maszyn cyfrowych pojawiły się pierwsze ofiary bezgranicznie ufające w możliwości jakże zawodnej techniki. Pewien makler giełdowy zlecił znajomemu programiście zaprogramowanie mózgu elektronowego, aby poznać trendy na rynku papierów wartościowych. Komputer liczył kilka dni, aż w końcu pojawił się długo oczekiwany rezultat. Mając czarno na białym podany wynik, makler zainwestował ogromne pieniądze na sesji giełdowej. Tuż po tym fakcie, zatelefonował do niego znajomy programista i ze strachem w głosie wyznał, że znalazł błąd w programie. Niestety, na odwołanie sprawy było zbyt późno. Przebieg giełdy był wręcz przeciwny, aniżeli wynikałoby to z symulacji komputerowej. Makler stał się kompletnym bankrutem, do tego zadłużonym. Ponadto na karku siedziała mu mafia, która powierzyła mu swój ogromny majątek w celu jego pomnożenia. Zanim makler rzucił się z dachu wieżowca, rzucił klątwę. Przygodni świadkowie raczej zgodnie twierdzili, że brzmiała ona mniej więcej tak: przeklinam po wsze czasy wszystkich, którzy z komputerami do czynienia mają. Oby nigdy programiści z klientami porozumienia nie znaleźli, oby wszystkie programy krocie kosztowały, a nigdy nie działały poprawnie na tyle, aby budzić zadowole-nie odbiorców. Niechaj praca informatyków przypomina orkę na ugorze, a wdrażanie systemów zintegrowanych niech cięższe i bardziej bezowocne niż praca Syzyfa będzie".

Informatyk przedstawił zarządowi na piśmie podane wyniki badawcze, uzupełniając je następującymi konstruktywnymi wnioskami: "Mimo wszystko jednak chciałbym z tego miejsca zapewnić Wielce Szanowny Zarząd, że dołożę wszelkich starań, aby sytuacja Zintegrowanego Użytkowego Systemu uległa radykalnej poprawie. Jestem na tropie pewnych historycznych źródeł, gdzie podobno cytowany jest pewien świadek rzucania klątwy, który - jako jedyny - usłyszał, na jakich warunkach klątwa może zostać cofnięta. Niniejszym proszę więc o wykazanie jeszcze odrobiny cierpliwości".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200