Kultura bycia

Na korytarzu biurowca stoi grupka osób płci obojga. Podchodzi do nich znajomy mężczyzna. Jakby chwila wahania i zaczyna się witać, podając rękę tylko mężczyznom. Panie wydają się być z lekka może zażenowane, ale spolegliwie przystają na ignorujący je rytuał powitalny. Czyż nie jest to typowy obrazek wzięty jako żywo z naszej codzienności? Powiem tylko tyle, że panie są same sobie winne takiego traktowania, gdyż brak im dobrego wychowania.

Na korytarzu biurowca stoi grupka osób płci obojga. Podchodzi do nich znajomy mężczyzna. Jakby chwila wahania i zaczyna się witać, podając rękę tylko mężczyznom. Panie wydają się być z lekka może zażenowane, ale spolegliwie przystają na ignorujący je rytuał powitalny. Czyż nie jest to typowy obrazek wzięty jako żywo z naszej codzienności? Powiem tylko tyle, że panie są same sobie winne takiego traktowania, gdyż brak im dobrego wychowania.

W naszym kraju kobiety mają wpływ na wiele spraw, a w szczególności, w przypadkach jak opisany wyżej, to ich powinnością jest wykonanie pierwszego ruchu i podanie ręki do powitania. Mężczyzna wymuszając ten gest jest, delikatnie ujmując, nieokrzesany. Tyle mówią staroświeckie (w dobrym znaczeniu tego słowa) zasady współżycia towarzyskiego. Niedawno u mnie w pracy odbyła się właśnie krótka wymiana poglądów na ten temat. Jedna z pań pominięta w łańcuszku uścisku ręki, zapytała, dlaczego mężczyźni witają się zawsze tylko ze sobą. Była zdziwiona, dowiadując się jakie prawidła w tej kwestii obowiązują od dawien dawna. Gdy dociekać zaczęła następnie, kto zasady te wpaja ludziom, rzekłem bez ogródek, że dobre wychowanie wynosi się przede wszystkim z domu. Po czasie, analizując swoją wypowiedź, skonstatowałem, że mogła poczuć się urażona. W końcu nie jej wina, że nie zadbano o jej obycie. Z drugiej strony patrząc, nie widzę powodu, aby ukrywać prawdę i nie wyrażać swego zdania tylko dlatego, aby kogoś nie urazić.

Dawniej usilnie pracowano nad młodzieżą z dobrych domów, aby błyszczała ogładą wśród towarzystwa. Tym między innymi różniły się stany wyższe od niższych. Dzisiaj wszystko się przemieszało, a kulturę osobistą coraz powszechniej mierzy się grubością portfela. Przedstawiciele mniejszościowej frakcji o nienagannych manierach przemykają chyłkiem pomiędzy siarczyście klnącymi osobnikami, których szczytowym osiągnięciem kultury jest niespluwanie na podłogę w barze piwnym. Niegdyś arystokrata wstydził się używać niestosownych słów, jak też wykazywania oznak grubiaństwa. Kultura osobista jest przekazywana wraz z genami - jak ktoś w formie anegdoty dowodził na genealogicznej grupie dyskusyjnej - bo od niepamiętnych czasów arystokracja od pospólstwa, zwanego chamstwem, wyodrębniała się wyszukaną mową, które to cechy skutkiem dziedziczenia zagnieździły się na stałe w następnych pokoleniach. Wywody te można traktować z przymrużeniem oka, niemniej chyba coś jest na rzeczy.

Kultura osobista to nie tylko nienaganne maniery, ale również wysoki poziom edukacji ogólnej i kunsztowny rozum, czyli logika i dyscyplina umysłowa. Żadnego z tych atrybutów nie gwarantuje dzisiaj w wydaniu masowym szkolnictwo podstawowe i wyższe, zarówno państwowe, jak i prywatne. Śmiem twierdzić, że przed wiekami było z tym znacznie lepiej, chociaż bardzo elitarnie. Obecnie nacisk położony jest na ilość przekazywanej wiedzy, a nie na kształtowanie giętkiego umysłu. Dostarcza się nam mnóstwa informacji, z którymi nie bardzo wiadomo co począć i jaka może być korzyść z ich przyswojenia. Ludzie wiedzą, jak postępować z komputerem czy innym urządzeniem współczesnej techniki, zatracając z wolna umiejętność postępowania wobec siebie. Chociaż nie powinno mieć to związku, to jednak kultura cyfrowa wypiera w szybkim tempie dotychczasową kulturę bycia. I może już żadne reguły nie będą ważne, z wyjątkiem znajomości zasad posługiwania się technologią cyfrową.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200