Kto nie lubi Internetu

Zostałem publicznie - w internetowej liście dyskusyjnej - posądzony o to, że nie rozumiem i nie czuję roli Internetu. Drogi Internecie - czyli drodzy wszyscy ci, którzy rozumiecie i czujecie rolę Internetu - chcę was zapewnić, że nigdy nic podobnego nie miało miejsca. Nie ma więc racji Pan Marek Car - bo to on sądzi, że nie rozumiem i nie czuję roli Internetu - twierdząc, że nastawiony jestem wyłącznie na sensacje. Jako dziennikarz nastawiony jestem na informację. A propos sensacji, kojarzą mi się one wyłącznie z moją prababcią, która każdego wieczoru powtarzała: Boże, kiedy skończą się te moje żołądkowe sensacje. Mimo tego, że obcowała z nimi każdego dnia, przeżyła 102 lata. Widać więc, że sensacje wcale nie są takie szkodliwe. Trzeba tylko ze zrozumieniem na nie spojrzeć. Jeśli informacja, którą publikujemy w gazecie okazuje się być sensacją, to nie jest to nasz problem. Problem byłby wtedy, gdyby sensacja okazała się być nieprawdą. Nie operuję więc w swej pracy pojęciem sensacyjnośc

Zostałem publicznie - w internetowej liście dyskusyjnej - posądzony o to, że nie rozumiem i nie czuję roli Internetu.

Drogi Internecie - czyli drodzy wszyscy ci, którzy rozumiecie i czujecie rolę Internetu - chcę was zapewnić, że nigdy nic podobnego nie miało miejsca. Nie ma więc racji Pan Marek Car - bo to on sądzi, że nie rozumiem i nie czuję roli Internetu - twierdząc, że nastawiony jestem wyłącznie na sensacje. Jako dziennikarz nastawiony jestem na informację. A propos sensacji, kojarzą mi się one wyłącznie z moją prababcią, która każdego wieczoru powtarzała: Boże, kiedy skończą się te moje żołądkowe sensacje. Mimo tego, że obcowała z nimi każdego dnia, przeżyła 102 lata. Widać więc, że sensacje wcale nie są takie szkodliwe. Trzeba tylko ze zrozumieniem na nie spojrzeć. Jeśli informacja, którą publikujemy w gazecie okazuje się być sensacją, to nie jest to nasz problem. Problem byłby wtedy, gdyby sensacja okazała się być nieprawdą. Nie operuję więc w swej pracy pojęciem sensacyjności. Wystarczy mi prawdziwa informacja. Gdybym dalej to tłumaczył, obrażałbym czytelników tej gazety.

Rozumiem, że Pan Marek Car informując o tym, że nie rozumiem i nie czuję roli Internetu chciał (chce) wywołać sensację. Zdarzyła się jednak przykra sprawa. Mamy w tym wypadku do czynienia z sensacją nieprawdziwą. Szczęście, że nie spowoduje to bankructwa żadnej firmy komputerowej. Jedynie osoby związane z tą branżą będą miały się z czego śmiać. Jeżeli tak będzie, to winny jestem podziękowania Panu Markowi Carowi, bo uważam, że śmiejemy się za mało. Pociesza mnie również to, że owo swoiste nieporozumienie, między mną a Panem Markiem Carem, nie zahamuje ekspansji Internetu, również w Polsce. Przeciwnie, może stać się przyczynkiem do dyskusji, w której tle obecny będzie Internet i ktoś zapyta wreszcie: co to jest ten Internet?

Nie będę się spierał z Panem Markiem Carem kto z nas bardziej rozumie i czuje Net. Ani to ważne, ani ciekawe. Nie mogę jednak nie podziękować Panu Markowi Carowi za jego zasługi w popularyzacji roli Internetu w Polsce. Wiem jaki to wysiłek, bo wiem ile osób nie rozumie i nie czuje w Polsce roli Internetu. Dla nich, na początek, polecam lekturę szkicu pióra Andrzeja Górbiela zatytułowanego "Internetiana. Jak wyglądała sieć Internet piętnaście minut temu" pomieszczonego w Brulionie nr 1/95. Fakt że pisma literackie zajmują się tym tematem dowodzi, iż Net to poważne zjawisko społeczne i ten jego aspekt uważam za szczególnie ważny oraz w Polsce zaniedbany.

Ufam, że wielomilionowa społeczność Internetu nie dała wiary sugestiom Pana Marka Cara. Że ich nie usłyszała. Że powtórzyła się historia o wędrujących po pustyni Winnetou i Old Suterhandzie. Kiedy obaj po wielodniowej wędrówce usiedli wycieńczeni i pozbawieni nadziei na dotarcie do źródła wody pod kaktusem, biały towarzysz Winnetou powiedział: - Wystrzel czerwony bracie, może ktoś nas usłyszy. Propozycję tę Old Suterhand ponawiał kilkakrotnie. Gdy powiedział: - Wystrzel czerwony bracie ostatni raz, niech to będzie nasza ostatnia szansa - usłyszał w odpowiedzi: Nie mogę, skończyły mi się strzały.

Mam nadzieję, że doniesienia Pana Marka Cara były właśnie takimi strzałami. Ufam więc, że w niedalekiej przyszłości będę mógł razem z Panem Markiem Carem zrobić coś dla Internetu w Polsce.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200