Kreda i komputer

Biedne jest to nasze szkolnictwo. Cięgi zbiera - słuszne zresztą - z każdej strony. I jakby tego było mało, coraz śmielej dosięga szkolnictwo nasze problem informatyzacji. Nie pisze się tego wprost, jednak nie da się tego ukryć.

Biedne jest to nasze szkolnictwo. Cięgi zbiera - słuszne zresztą - z każdej strony. I jakby tego było mało, coraz śmielej dosięga szkolnictwo nasze problem informatyzacji. Nie pisze się tego wprost, jednak nie da się tego ukryć.

Z wypowiedzi na ten temat przebija myślenie takie, że mianowicie wprowadzenie na szeroką skalę narzędzi informatycznych do procesu edukacji, proces ten - jakże kulawy dziś - uzdrowi. I oto mamy klasyczny przykład błędnego myślenia (na szczęście jeszcze nie działania), że informatyzując bałagan (w przypadku polskiego szkolnictwa jest to delikatne określenie przecież), zaprowadzimy porządek. Trochę śmieszne jest powtarzanie takich banałów, że informatyzując bałagan, budujemy jeszcze większy bałagan, ale zróbmy to jeszcze raz, a nuż poskutkuje i ktoś zaprezentuje spójną i rokującą pozytywne efekty reformę szkolnictwa z uwzględnieniem informatyzacji właśnie. Na razie reformowanie to polega w głównej mierze na zmianie nazewnictwa i kilku jeszcze mydlących oczy zabiegach.

Niestety, mydlące oczy są też argumenty mające przekonać nas, decydentów i zainteresowanych pozytywnymi efektami wykorzystania informatyki w szkole. Rzuca się hasła w rodzaju: Brak narzędzi informatycznych uniemożliwi polskim dzieciom i młodzieży dołączenie do powstającego w Europie i Ameryce społeczeństwa informacyjnego. Hasła takie bałamutne są okropnie, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że nabrać się może na nie spora grupa osób. Niestety, komputer, najlepszy program multimedialny, Internet w niczym nie powiększą naszego udziału w budowanym tamże nowym społeczeństwie, jeśli członkowie jego nie będą posiadali wiedzy podstawowej. Nie będą, mówiąc inaczej, dobrze wykształceni. Jeżeli będą natomiast dobrze wykształceni, pewien jestem, że w społeczeństwie informacyjnym (mogę się dziś tylko domyślać, iż jest to najlepsza forma społeczeństwa) będą wiedli prym.

Rzecz jasna nie da się uniknąć zastosowania informatyki w procesie edukacji i absolutnie nie jestem temu przeciwny. Problem w tym, że każdy projekt musi mieć ręce i nogi, tzn. przemyślany być musi, a szczególnie jeśli dotyczyć ma nauki myślenia. Nie dziś wymyślono (wymyślono wiele wieków temu i świetnie się to sprawdzało), że w procesie nauczania najważniejszą sprawą jest możliwość bezpośredniego komunikowania się z nauczycielem (dyskusja), rozwijanie wyobraźni i wreszcie kreatywność czy inaczej - umiejętność tworzenia. Jeśli ktoś jest w stanie udowodnić, że zadania te zostaną lepiej wypełnione przy wykorzystaniu komputera, gotów jestem oddać swą przynajmniej miesięczną pensję na wsparcie informatyki w polskich szkołach. Oczywiście, powie ktoś, że komputer nie ma tu niczego zastępować, a jedynie uzupełniać, jednak upieram się przy tym, że uzupełnianie czegoś tak niedoskonałego, jak funkcjonujący dziś system edukacji, informatyką mija się z celem.

Dlatego najpierw odpowiedzieć musimy precyzyjnie, do czego służyć ma informatyka w szkole, a nie wypisywać (powołując się na świetlane przykłady szkolnictwa europejskiego i amerykańskiego, które zresztą wcale takie błyszczące nie są) takie np. zdania: "Edukacja informatyczna ma kluczowe znaczenie na początkowych etapach nauczania w szkołach podstawowych i średnich. Oprócz umiejętności czysto technicznych (...) uczniowie od najmłodszych lat mają okazję uczestniczenia w demokratycznych formach dostępu i wymiany informacji. Współpraca z wieloma osobami w sieci komputerowej rozwija sprawność pisania i kształtuje umiejętność efektywnej pracy zespołowej". Cytat ten pochodzi z jednego z poczytniejszych naszych tygodników. Tekst został dodatkowo opatrzony komicznymi wynikami badań, które pokazać mają, że metody multimedialne nauczania powodują w porównaniu z metodami tradycyjnymi wzrost efektywności uczenia o 58%, wzrost zrozumienia tematu o 50-60% czy wzrost tempa uczenia o 60%. Jeśli to prawda, oddam jeszcze jedną pensję na komputery dla szkół.

Mam nadzieję, że prezentowane w dzisiejszym Computerworldzie dwie koncepcje informatyzacji szkół pobudzą dyskusję na ten temat. Możemy bowiem wiele zyskać, ale i wiele stracić. A zanim zaczniemy kupować komputery, inwestujmy w nauczycieli. Jeśli oni będą dobrzy, to dobrze też wykorzystają komputery.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200