Koziołek ofiarny

Według Lokalnego Informatyka, informatykę wymyślono chyba po to, aby było na kogo zwalać błędy. W zamierzchłych czasach wykonywano ofiarowania całopalne lub też poświęcano krwawe ofiary, aby wykupić się od swoich złych postępków. Dzisiaj, w erze wysokiej technologii, do roli ofiar najlepiej pasują informatycy, bo przecież nie chcemy chyba zrzucać win na prawników, lekarzy czy polityków?

Według Lokalnego Informatyka, informatykę wymyślono chyba po to, aby było na kogo zwalać błędy. W zamierzchłych czasach wykonywano ofiarowania całopalne lub też poświęcano krwawe ofiary, aby wykupić się od swoich złych postępków. Dzisiaj, w erze wysokiej technologii, do roli ofiar najlepiej pasują informatycy, bo przecież nie chcemy chyba zrzucać win na prawników, lekarzy czy polityków?

Pewnego dnia w firmie podniósł się niezły raban, jakby koniec świata miał nastąpić. Okazało się, że nowe oprogramowanie nie jest gotowe, a powinno być już dawno. Na tę okazję postanowiono na forum Dyrekcyjnym rozprawić się z Lokalnym. "System nie jest gotowy i nie można podjąć przez to pracy" - Dyrekcja przystąpiła rzeczowo do oskarżeń. "Rzeczywiście, nie jest gotowy" - wyjątkowo i bez zbędnych wywodów Lokalny przyznał rację Dyrekcji, co już powinno było wzbudzić podejrzenia. W normalnych bowiem warunkach Lokalny próbował obierać jakąś linię obrony, tłumaczyć się używając dziwnych, obco brzmiących sformułowań. A tym razem nic z tych rzeczy. "I ty nic na to?" - zagrzmiała Dyrekcja zdenerwowana spolegliwością Lokalnego. "Zgłaszałem już wielokrotnie ryzyko niedotrzymania terminu. Autorzy oprogramowania nie są w stanie go wykonać nie znając wszystkich założeń. Prócz tego, nasi prawnicy nie dostarczyli ciągle jeszcze treści dokumentów, które ma generować system" - Lokalny wygłosił litanię grzechów głównych. "No, rzeczywiście, prawnicy nie mieli czasu się tym zająć" - Dyrekcja, jak zwykle niezwykle łatwo rozgrzeszała przedstawicieli innych niż informatyka branż.

Następnie przystąpiono do artykułowania, co też jeszcze i na kiedy mają przygotować. Okazało się to sprawą o tyle trudną, że prawnicy przykładali się do zadań jak z łaski. Zaniepokojony tym faktem Lokalny wygardłował wątpliwość, czy aby prawnicy udzielają się tu społecznie, czy za konkretne wynagrodzenie. Okazało się (czego zresztą należało się spodziewać), że za konkretną gażę, wysokość której pozostanie jednak tajemnicą. Niemniej, skorygowanie kilku linijek treści umowy zajmuje im mniej więcej tyle czasu, co napisanie nowej konstytucji.

W końcowym efekcie prawnicy opracowali wszystko, co trzeba było. Niestety, wyszła też przy okazji na wierzch cała pokrętność Lokalnego Informatyka, za co został srodze przez Dyrekcję ukarany przy pomocy słownej chłosty. Okazało się bowiem, że zrzucanie winy na opieszałość prawników było jedynie tanim wykrętem. Dyrekcja miała teraz bezpośredni na to dowód. W tydzień po otrzymaniu wszelkich niezbędnych dokumentów od prawników, oprogramowanie w dalszym ciągu nie było gotowe. No więc, kto w końcu zawala terminy?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200