Kosztowna nowoczesność

Oto w jednej centralnie ulokowanej centrali telefonicznej nastąpiła awaria i w całym kraju telefony komórkowe zamilkły i to na cały prawie dzień.

Oto w jednej centralnie ulokowanej centrali telefonicznej nastąpiła awaria i w całym kraju telefony komórkowe zamilkły i to na cały prawie dzień.

Rzecznik naszej ulubionej instytucji (Telekomunikacji Polskiej SA) na drugi dzień wskazał winnego: program komputerowy. Niewiele czasu minęło, a tu ponownie w Warszawie telefony przestają pełnić swą funkcję. TP SA oskarża telefonię komórkową o to, że spowodowała przeciążenie łączy. Nie kierownictwo, nie pracownicy, a programy komputerowe są winne i partnerzy, którzy monopoliście robią kasę. Są to te same urządzenia i to samo oprogramowanie, które w każdym kraju zachodnim pozwala posługiwać się techniką informacyjną z pożytkiem dla siebie, firmy i społeczności. Jeśli te same urządzenia i programy u innych działają, a u nas nie, to musi oznaczać, że:

(a) inni posiedli odpowiednią wiedzę, a my nie;

(b) inni potrafią z informacji robić użytek, a my nie za bardzo;

(c) inni, jeśli wydają pieniądze, to po to, by zarobić więcej, a nam pieniędzy wcale nie potrzeba, gdyż wystarczy nam sama nowoczesność.

Telefony, podobnie jak komputery, wideo i telewizja satelitarna są atrybutem nowoczesności. Wystarczy mieć telefon, komputer itd. i już właściciel staje się nowoczesny, mimo że nie podnosi słuchawki, a z komputera korzysta, gdy chce sobie ułożyć pasjansa. Ale do czego mu telefon skoro kręcąc numer do Bochni (197) łączy się kilka razy pod rząd z Nowym Targiem (187). Rzecznik TP SA pewnie powiedziałby, że to klienci nie potrafią korzystać z nowoczesnych urządzeń i że nie odróżniają ósemki od dziewiątki.

A co się dzieje, gdy oczekuje się od telefonów bardziej złożonych usług? W małej miejscowości zainstalowano nowoczesną centralę i wiele telefonów. Jeden ze szczęśliwych nowych abonentów (student) wyposażył się w komputer, do którego dobrał sobie odpowiednią do szybkiego łącza kartę faks/modem. Okazało się jednak, że karta nie działa. Złożył więc reklamację. Kartę sprawdzono w firmie i poinformowano, że przyczyną niesprawności musi być łącze. Złożył więc reklamację w TP SA i po odczekaniu kilku tygodni dowiedział się, że łącze „trzyma parametry”. Zaczął więc od nowa, ale nic się nie zmieniło. Mimo że młody, już go życie nauczyło, że najlepiej będzie dotrzeć do źródła i tam zasięgnąć informacji. Dotarł i dowiedział się w końcu, że nigdy nie wykorzysta możliwości tej karty. Ustawienia centrali i łączy uniemożliwiają przesyłanie z podaną prędkością. A dalsze reklamacje nie mają sensu, bo zawsze będzie otrzymywał potwierdzenie deklarowanej przepustowości łączy.

Swoją drogą nie zazdroszczę TP SA. Za kilka miesięcy będą się prywatyzować (raczej staną się spółką publiczną). Dotychczasowe przyzwyczajenia, a także struktury i procedury organizacyjne nie pozwolą molochowi szybko zmienić traktowania klienta. A perspektywą bankructwa mogą się nie przejmować. Ludowa władza nadal będzie roztaczać opiekę nad strategicznym przedsiębiorstwem, którego największą troską od lat jest czynienie wszystkiego, by klienci płacili jak najwięcej i nie przeciążali łączy.

Warszawa–Kraków, 23-26 czerwca 1997 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200