Komputer w piekle

W dużej, liczącej kilkaset metrów sali, między urządzeniami systemu komputerowego kręcili się dziwni ludzie. Co jakiś czas zmieniali miejsce, zatrzymywali się i zawzięcie kręcili w powietrzu trzymanymi tuż nad głową przedmiotami, które nieco przypominały obrotowe, wielkopostne kołatki. Gdy po jakimś czasie przestawali nimi kręcić, wpatrywali się w nie i coś zapisywali.

W dużej, liczącej kilkaset metrów sali, między urządzeniami systemu komputerowego kręcili się dziwni ludzie. Co jakiś czas zmieniali miejsce, zatrzymywali się i zawzięcie kręcili w powietrzu trzymanymi tuż nad głową przedmiotami, które nieco przypominały obrotowe, wielkopostne kołatki. Gdy po jakimś czasie przestawali nimi kręcić, wpatrywali się w nie i coś zapisywali.

Z samego opisu trudno zapewne byłoby się domyślić, że była to kontrola poprawności działania klimatyzacji. Drewniane niby-kołatki były to obudowy termometrów: suchego i mokrego, do jednoczesnego ustalania temperatury i wilgotności. A wymogi ówczesnych komputerów były nie byle jakie: na wysokości głowy człowieka 21 stopni i 60% wilgotności, z tolerancją pół stopnia i 10% w obie strony.

Brak kosztownej klimatyzacji był później jednym z koronnych argumentów na rzecz komputerów osobistych. Tu szybko jednak okazało się, że komputery te mogą, co prawda, pracować jak to określano "w normalnych warunkach biurowych", ale nie oznaczało to zdarzających się latem w naszych biurach 30 i więcej stopni, kiedy komputery przestawały działać albo, zanim do tego doszło, wyczyniały jakieś dziwy.

Nadejście mikroukładów nie położyło kresu problemom z odprowadzaniem ciepła z komputerów. W miarę zagęszczania elementów tych ostatnich rosła rola urządzeń pomocniczych, mających usunąć nadmiar ciepła. Dziś - paradoksalnie - radiatory i wentylatory potrafią być kilka, a nawet kilkanaście razy większe od chłodzonych przez siebie układów elektronicznych. W walce ze zbytecznym i szkodliwym ciepłem sięgnięto nawet po mikrokanaliki w mikroukładach, którymi przedmuchiwano chłodzące powietrze i pompowano takież płyny.

Same układy niezmiennie pozostawały bardzo wrażliwe na temperaturę pracy, co okazało się być czynnikiem utrudniającym, a nawet uniemożliwiającym pewne ich zastosowania.

Czasu przeszłego użyłem w poprzednim zdaniu celowo, gdyż wygląda na to, że można, w omawianym względzie, oczekiwać wkrótce istotnych zmian, a może i przełomu.

Jak zawsze, gdy dochodzi do jakiegoś odkrycia, po jego dokonaniu sprawa wydaje się prosta, by nie rzec - banalna. W końcu węglik krzemu, bo o niego tu chodzi, znany jest od dawna jako wyjątkowo twardy materiał, masowo używany przy produkcji m.in. papierów ściernych. Dla odkrycia jego nowej strony wystarczyło wpaść na inną, dotąd nieznaną, metodę "hodowli" kryształów na mikroukłady.

Kryształy powstałe w wyniku stosowania tej nowej metody pozwalają na tworzenie mikroukładów, które nie tylko są odporne na wysoką temperaturę, ale działają najlepiej, gdy wynosi ona nieco ponad 600 stopni. To zaś otwiera nowe możliwości w zakresie nadzoru i sterowania pracą takich urządzeń, jak silniki samochodowe i odrzutowe, reaktory jądrowe, kuźnie, walcownie itp.

Nic tedy dziwnego, że wszystko to odkryto bynajmniej nie w laboratoriach któregoś z producentów mikroukładów elektronicznych, gdzie cały wysiłek kieruje się z jednej strony na ich zagęszczanie, a z drugiej na poszukiwanie nowych sposobów odprowadzania z nich ciepła. Odkryto to tam, gdzie próbowano przełamać kolejną barierę w doskonaleniu silników spalinowych, czyli w laboratoriach pewnego japońskiego koncernu samochodowego.

Aby na silnik taki móc wpływać, trzeba możliwie najlepiej znać jego istotę, czyli sam proces spalania. Dotąd badano go pośrednio, analizując jego skutki, czyli spaliny. Teraz, miejmy nadzieję, wstępujemy z komputerem, jeżeli jeszcze nie do samego piekła, to z pewnością do jego przedsionka.

Bo do rzeczonego piekła z pewnością i tak trafimy. Z komputerem czy bez. Zasług mamy aż nadto.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200