Jak komputeryzacja przynosi straty

Nowo upieczona pani magister, zamierzająca rozpocząć w październiku pracę jako asystentka, chciała kupić książkę wydaną przed kilkoma miesiącami. Potrzebowała jej, ponieważ chciała dobrze przygotować się do prowadzenia zajęć od października. Książka D. Golemana 'Inteligencja emocjonalna' jest światowym bestsellerem. Powinna być obowiązkową lekturą dla każdego nauczyciela, menedżera i nie tylko.

Nowo upieczona pani magister, zamierzająca rozpocząć w październiku pracę jako asystentka, chciała kupić książkę wydaną przed kilkoma miesiącami. Potrzebowała jej, ponieważ chciała dobrze przygotować się do prowadzenia zajęć od października. Książka D. Golemana 'Inteligencja emocjonalna' jest światowym bestsellerem. Powinna być obowiązkową lekturą dla każdego nauczyciela, menedżera i nie tylko.

Asystentka in spe poszukiwała książki bezskutecznie, aż wreszcie doczekała się. Bestseller dotarł wreszcie do księgarni. Tu dopiero zaczyna się groteska typowa dla świeżo skomputeryzowanej „firmy rynkowej”. Książka jest w księgarni, a jakoby jej nie było, gdyż nie można jej kupić.

Proszę przyjść jutro, bo książka jest w magazynie, a my nie dostaliśmy jeszcze dyskietki - mówi sprzedawczyni. Książka już jest, ale proszę przyjść jutro, bo książki jeszcze nie wciągnięto do komputera - mówi nazajutrz. W następnym dniu wciąż nie można jej sprzedawać. Kolejna wizyta kończy się wreszcie powodzeniem. Częściowym. Pani magister książkę może już kupić, jednak nie dostanie rachunku, gdyż nie pozwala na to komputer. Czy może pani przyjść jutro? Oczywiście, odpowiada pani magister, w końcu chodzę tu codziennie i już się przyzwyczaiłam. Podobnie może się zdarzyć w aptece, w sklepie ze sprzętem sportowym i w każdym innym.

Technika informacyjna daje księgarni możliwość zwiększenia obrotów, jakich nie było wcześniej. Można telefonicznie udzielić odpowiedzi klientowi poszukującemu książki, że oto książka jest lub będzie za tydzień czy dwa. Wystarczy tylko sprawdzić w zbiorze. Trzeba jednak ambitnego, kompetentnego i sprawnego sprzedawcy. Takiego, co zainteresuje się klientem i chce na nim zarobić. Komputer tego nie zrobi. Kiedyś w księgarni zapytałem o książkę, a pani odpowiedziała mi błyskawicznie, że nie ma. Zaproponowałem, żeby sprawdziła, czy już mieli. Nie ma co sprawdzać - odpowiedziała równie szybko - nie było. Zapytałem o książkę, jaką zauważyłem na półce. Nie ma - odpowiedziała pani. Ponownie zaproponowałem, żeby sprawdziła w komputerze. Nie ma, i nie ma co sprawdzać - odparła sprzedawczyni. Inna sprzedawczyni zapytana o poszukiwaną przeze mnie książkę zaraz wyszukała ją „w komputerze” i przyniosła, a następnie poleciła inną książkę tego autora.

Użytkownicy, czyli właściciele sklepów, tak strasznie boją się informatyki, że siedzą cicho i ani słowa nie pisną informatykom, że to nie sklep ma służyć informatyce, a wręcz przeciwnie. Informatycy mówią, że instalacja systemu wymaga kilku dni pracy i właściciel zamyka sklep, a na drzwiach wywiesza kartkę z komunikatem: APTEKA ZAMKNIĘTA DO ODWOŁANIA Z POWODU KOMPUTERYZACJI. Właściciel może potem twierdzić, że komputeryzacja powoduje więcej strat niż odszczurzanie, które można przeprowadzić bez strat w czasie weekendu.

Winą za wysokie koszty i niepowodzenia po wdrożeniu komputerów obarcza się informatyków, bo nie organizację firmy, którą całkowicie podporządkowano swojemu (i twórców oprogramowania) rozumieniu przepisów. To nie przez komputery księgarnia traci pieniądze, nie sprzedając dostarczonych książek, a przez niekompetencję, złą organizację i nieumiejętność posłużenia się techniką informacyjną. Czasami - i to wcale nie tak rzadko - jest w tym trochę winy informatyków, którzy nie rozumieją możliwości wykorzystania techniki do niczego innego jak "obsługi ewidencji" i "generowania raportów".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200