Inne interesy Billa Gatesa

Ani słowa o Microsofcie. Ten temat pasjonuje specjalistów i zwykłych użytkowników pecetów, pojawia się nieodmiennie na czołówkach gazet i serwisów telewizyjnych.

Ani słowa o Microsofcie. Ten temat pasjonuje specjalistów i zwykłych użytkowników pecetów, pojawia się nieodmiennie na czołówkach gazet i serwisów telewizyjnych.

Ale Bill Gates, cudowne dziecko informatyki i marketingu, prowadzi wielkie interesy także na innych polach. Niewiele o nich się mówi i pisze.Bodaj nie zauważona przemknęła w czerwcu tego roku wiadomość, że słynna agencja fotoreporterska Sygma, uchodząca w świecie za nr 1 w tej branży, znalazła się na liście nabytków firmy Corbis. Jej właścicielem zaś jest nie kto inny jak Bill Gates! Jak gdyby w odpowiedzi na to we wrześniu należąca do Marka Getty'ego grupa Getty Images poinformowała o zakupieniu Image Bank Kodaka.

Tak rywalizujące ze sobą dwie firmy-giganty, co ciekawe, obie mające swoją siedzibę w tym samym mieście - Seattle, na północnym skraju zachodniego wybrzeża USA - dzielą między siebie światowy rynek fotografii.Jest to rynek niezmiernie zróżnicowany, pisał Michel Guerrin w jednym z pażdziernikowych numerów dziennika "Le Monde".

Archiwa fotograficzne, które usiłują sobie wydrzeć konkurenci, by je następnie sprzedawać w Internecie, obejmują dokumenty wojenne i przyrodnicze, portrety polityków, gwiazd rozrywki i sportu, zdjęcia reklamowe, reprodukcje dzieł sztuki. Tak np. archiwa historyczne renomowanego domu Hulton przeszły w ręce Getty'ego, Bettmanna zaś - do Corbisa, Allsport został wykupiony przez Getty-Image Bank, podczas gdy Corbis wszedł w posiadanie należących do Outline portretów znanych i popularnych osobistości, Getty przejął także zasoby firmy PhotoDisc, a Corbis - Digital Stocka.Nadto Corbis dysponuje kolekcjami muzealnymi oraz z pracowni wybitnych fotografików.

Getty-Image Bank uzyskał w pierwszym kwartale br. 24 miliony USD ze sprzedaży fotografii drogą elektroniczną i - jak na razie - pod tym względem przoduje.

Apetyty amerykańskich gigantów nie są jednak bynajmniej zaspokojone. Na ich celowniku znalazły się z kolei fotograficzne agencje prasowe. Trzy z nich, notowane najwyżej, mieszczą się w Paryżu, który w latach 70. stał się światową stolicą fotografii prasowej. Ta trójka to Gamma, Sygma i Sipa, nazwy znane każdemu fachowcowi. Sygma, jak była już o tym mowa, nie oparła się Corbisowi, Sipa broni swojej niezależności, Gamma chce zrównoważyć hegemonię amerykańską zacieśnieniem związków między agencjami europejskimi. Krokiem w tym kierunku byłoby nabycie większościowego udziału w Gammie przez grupę Hachette Filipacchi Medias, największego w świecie wydawcę magazynów ilustrowanych.Corbis powstał przed dziesięciu laty, Getty-Image Bank pięć lat później. Obracając wielkimi kapitałami potrafiły w stosunkowo krótkim czasie nie tylko wejść na rynek, ale zapewnić sobie na nim pozycję dominującą.

Problemem dla nich jest teraz skonsumowanie, w sensie technologicznym, zgromadzonych zasobów. Są to wielkości ogromne: 65 milionów klatek pod szyldem Corbisa, 60 milionów w Getty-Image Bank. Trudności wynikają jednak przede wszystkim z tego, że zdjęcia pochodzą z bardzo rozmaitych zbiorów.

Tymczasem klient chciałby, mając dostęp do Internetu i legitymując się kartą kredytową, jak najszybciej dotrzeć do interesującej go fotografii. Technologia cyfrowa oczywiście to umożliwia, chociaż właściwsze byłoby użycie tu czasu przyszłego. Jak na razie jest to w znacznej mierze bardziej zamierzenie niż rzeczywistość.Ta wielka koncentracja budzi również innego rodzaju niepokoje.

Szczególnie wyraźnie odzywają się fotograficzne agencje prasowe i środowiska fotoreporterów. Ich obawy biorą się z obserwacji poczynań nowo powstałych firm-gigantów. Otóż daje się zauważyć, że preferują one zdjęcia schludne, mieszczące się w utartych konwencjach, łatwo znajdujące niewymagających nabywców.

Obraz świata, jaki przedstawiają, pozbawiony jest drapieżności, okrucieństwa, słowem tego, co również stanowi istotną część prawdziwej kondycji ludzkiej naszych czasów.Mimo wszystko - zwraca uwagę cytowany autor francuskiego dziennika - wciąż jeszcze 70 proc. rynku fotograficznego należy do setek agencji fotograficznych, zarówno o charakterze ogólnym, jak i wyspecjalizowanych, zajmujących się np. sportem, przyrodą, reklamą albo aktualnościami.

Co do tych ostatnich, pesymiści obawiają się jednak, że przy dalej postępującej monopolizacji rynku zdołają się ostać, być może, jedynie tak silne agencje fotografii prasowej, jak AFP, Reuters czy Associated Press. I tylko one będą wówczas dostarczały zdjęć nie upiększonych, chwytających życie na gorąco.

Technologiczna rewolucja w sferze fotografii niesie ze sobą jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Jest nim nieograniczona wprost możliwość mniej czy bardziej świadomej manipulacji, której efekty będą następnie upowszechniane w przestrzeni wirtualnej, a odbiorcy nie będą w stanie skontrolować rzetelności przekazu. Czy etyka zawodowa wygra z pogonią za szybkością i zyskiem to pytanie bynajmniej nieabstrakcyjne.

Filozoficznie rzecz ujmując, można by, co prawda, powiedzieć, że każda nowa sytuacja wywołuje nowe problemy, tworzy nowe pola ryzyka. Rachunek strat i korzyści jest dzisiaj jeszcze nie do ustalenia, warto jednak wiedzieć, w jaką podróż wyruszamy.

Takie to są mniej znane, ale rzeczywiście wielkie, te inne interesy Billa Gatesa, uchodzącego za najbogatszego człowieka świata. Najściślej zresztą związane z jego główną bazą, jaką stanowi high-tech, najnowocześniejsza technologia elektroniczna. Osiągnął na tym polu więcej niż ktokolwiek inny i raczej nie zanosi się na to, by jego pozycja była poważniej zagrożona. Sam Gates jest chyba jednak ostrożniejszy, gdyż - jak ostatnio doniósł "Der Spiegel" - lokuje swoje pieniądze bynajmniej nie tylko w informatyce.

Trudno w to uwierzyć, ale obiektem jego zainteresowania stały się ostatnio tak tradycyjne dziedziny lokaty kapitału, jak srebro, stal i ropa naftowa. Swoimi decyzjami wywołał zresztą swego rodzaju reakcję łańcuchową. Gdy mianowicie ogłoszono, że zainwestował 15 milionów dolarów w akcje kopalń Pan American Silver, ich kurs zwyżkował natychmiast o 45 proc., co się nie zdarzyło od trzech lat. Być może, Gates wziął przykład z wielkiego inwestora, jakim jest George Soros, który już w zeszłym roku wszedł do tej branży.

Dobry wynik przyniósł też właścicielowi Microsoftu zakup akcji koncernu Schnitzer Steel Industries, których wartość w ciągu jednego roku wzrosła o 23 proc. I trzeci obszar - ropa naftowa: Gates ma udziały w firmie Chaparral Resources wydobywającej ropę i gaz w Kazachstanie.Jak widać, ten wielki mag software'u nie ogranicza się do gry na jednym fortepianie. Sicher ist sicher, jak mawiali starzy Polacy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200