Gniew znad ekranu

Jakiś czas temu mój przyjaciel znalazł ciekawe ogłoszenie o współpracy w sieci. Oferta wyglądała kusząco, więc wysyłał e-maila. Odpowiedź przyszła błyskawicznie, potem była intensywna wymiana korespondencji, ustalanie szczegółów, terminu, wynagrodzenia.

Jakiś czas temu mój przyjaciel znalazł ciekawe ogłoszenie o współpracy w sieci. Oferta wyglądała kusząco, więc wysyłał e-maila. Odpowiedź przyszła błyskawicznie, potem była intensywna wymiana korespondencji, ustalanie szczegółów, terminu, wynagrodzenia.

A później? Możecie się domyślić: projekt wysłał na ten sam adres, z którego tak szybko przyszła pierwsza odpowiedź, tym razem jednak nikt nic nie odpisał. Zdarza się. Może odbiorca jest na urlopie, może ma trudną sytuację rodzinną albo może po prostu potrzeba więcej czasu. Dni jednak płynęły. Przyjaciel zdecydował się wysłać drugi e-mail, tym razem z żądaniem potwierdzenia odbioru. I jakie było jego wielkie zdziwienie, kiedy w ciągu chwili potwierdzenie znalazło się w jego skrzynce, ale odpowiedzi na przedstawione pytania ciągle brakowało. Zdziwienie trwało krótko, bo tak naprawdę poczuł wściekłość na nieznaną osobę po drugiej stronie internetowego łącza, która w bezlitosny sposób ignorowała go od dłuższego czasu, nie podając żadnego powodu.

Elektroniczna komunikacja sprzyja takim sytuacjom. Rozmawiając z kimś twarzą w twarz, mało kto odważyłby się na to, by odpowiedzieć na pytanie milczeniem, bo widziałby reakcję niezadowolenia drugiej osoby. W sieci to coraz bardziej nagminne. I można wysnuć śmiałą tezę, że Internet pozwala na arogancję. A zatem coraz mniej niektórych obchodzi, że innym każą czekać długo na odpowiedź, że łamią obietnice.

Najbardziej frustrujące w tej sytuacji jest jednak to, że nie ma jak przekazać komuś, kto z premedytacją ignoruje nasze listy, że jesteśmy na niego wściekli? Wysłać nieprzyjemny list? Jeśli nawet przeczyta początek, to po chwili wciśnie uwalniający go od wszelkich zobowiązań przycisk "kasuj" i po sprawie. Zadzwonić? Odłoży słuchawkę bądź będzie udawać, że nie wie, czego sprawa dotyczy. Wyładować się na komputerze? Jesteśmy bezsilni. Sam na sam z gniewem, irytacją i podniesionym ciśnieniem. Co z tym wszystkim zrobić?

Jak poszukamy dokładnie w sieci, to Amerykanie nam podpowiedzą: zarządzanie gniewem, naucz się zarządzać swoimi emocjami. Brzmi bardzo nowocześnie, a sprowadza się do opanowania techniki oddychania, mantry pt. "uspokój się", "zrelaksuj" i przywoływania kojących obrazów. Można nawet przetestować swoje umiejętności w tej kwestii na jednej ze stron, która zmusza nas do obejrzenia irytujących obrazów. Tylko trudno uwierzyć w skuteczność tej metody. Wystarczy, że po kilkakrotnym wciśnięciu przycisku "Pobierz listy" w skrzynce dalej nic się nie pojawi, to zamiast "zrelaksuj się" na usta będą cisnęły się nam o wiele, wiele mocniejsze słowa.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200